Kcohana,
Najgorsze co to oglądać się za siebie. Ja też czasem mam głupie myśli ze trzeba było od razu się leczyć 6 lat temu, jak nie wychodziło naturalnie i nie czekać na cud bo bylibyśmy młodsi i refundacja była i takie tam.
Ale staram się zabijać te myśli bo to i tak nic nie da - budujcie przyszłość i nie myślcie o przeszłości.
Ja Ci powiem ze jeśli chodzi o ten nasz ostatni transfer to myśmy podeszli ma luzie z biegu, w samolocie wracając z podrozy służbowej dostałam okres (ja mam PCOS i bardzo długie cykle) w piątek z lotniska, zadzwoniłam do kliniki czy mnie wcisną, a potem do partnera żeby po pracy jechał do kliniki od razu. Rozpisali mi leki do transferu i zaczęłam monitoring.
Nie byłam już na diecie pozwoliłam sobie na macdonalda za co zostałam tutaj zlinczowana, chodzilam normalnie do pracy po transferze i wyszło (dlatego tez wierze ze ważny jest dzień implementacji i trzeba w niego trafić).
Ja wiem, ze to wszytko jest bardzo trudne pod względem finansowym psychicznym i zdrowotnym. Ja na przykład złapałam fazę ze na pewno będę miała raka jajników (to coś innego niż rak szyjki macicy co wychodzi w cytologii) i planuje się badać co roku, no podobno jesteśmy obciążone po stymulacji. Ale te wszystkie pierdoly staram się odrzucać.
Jak napisałaś - czas się nie cofa i tego nie zmienisz - patrz na pozytywne strony!!! Szczerze jak tutaj w zimie bywałam to było tu koniec końców więcej optymistycznych wiadomości i w końcu się każdej udawało.
Będzie dobrze! [emoji2][emoji2][emoji2][emoji2]
Wiem wiem łatwo mi gadać, ale uwierz będziesz w końcu w ciąży - a potem będziesz miała inne zmartwienia i tak do 25 roku życia dzieciaczka, albo i później.