Witam wszystkie dziewczyny
Podczytuję Was od dłuższego czasu, ale w końcu postanowiłam sama coś napisać. Może najpierw opiszę swoją historię. 36 lat, rok starań bezskutecznych, ląduję u lekarza, który zaczyna stymulować clo - 3 mce bez rezultatu, daje skierowanie na hsg - stwierdzone niedrożne jajowody. Jedyne rozwiązanie wiadome. Jadę do kliniki, robimy badanie MSOME - 3% II stopnia - kolejny powód do IVF. Robimy scratching w cyklu poprzedzającym. Idę długim protokołem, w 21dc pobieranych jest 6 pęcherzyków, 2 niedojrzałe, zapładniają się tylko 2. W 3 dobie podawane są oba. Lekarka podaje mi intralipid, żeby pomógł, bo nie zaszkodzi. Od dnia transferu co 48h badam progesteron - dzień transferu 78, 2dpt 188, 4dpt spada na 47 - podwajamy progesteron doustny, dodatkowo luteina dopochwowo i crinone (ale te od początku). Progesteron idzie do góry - 125. W 9dpt nie wytrzymuję napięcia i badam też betę - o cudzie niemożliwy jest 64, 11dpt mamy 108, 14 dpt spada na 46, 16dpt jest 10. Czyli wszystko jasne niestety. Wiem, że to zdarza się rzadko, że zaskakuje za pierwszym razem, ale pojawia się pytanie dlaczego jednak się nie udało... Was jako bardziej doświadczone proszę o wszelkie rady, co mogłabym zrobić, ew zbadać, żeby kolejny raz (bo na pewno taki będzie) zakończył się upragnionym sukcesem w postaci małej istotki. Wiem, że nie ma recepty, ale może jest coś, co przybliży mnie do upragnionego dzidziusia.
Pozdrawiam wszystkie gorąco i bardzo proszę o wszelkie rady i wskazówki. I oczywiście za wszystkie trzymam kciuki bardzo mocno