reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

@chlopkers Ja to rozumiem, ale to juz przerabialam. Wyjscie, zakupy, spacerek, powrot do domu, do lekow i superowatych niespodzianek i welcome back. Ogolnie chodzi o zmeczenie cala ta sytuacja. To po prostu nie minie przy in vitro. Nie sposob, chyba ze sa magiczne ciasteczka na odlaczenie sie od otaczajacej nas rzeczywistosci ;)
A ile ty procesur juz mialas ?
 
reklama
To chyba PAN nie wiem czy od 8 nie maja otwarte i warto przyjsc wczesniej bo sa mega kolejki juz przed ale ty juz z brzuszkiem to musza cie jako pierwsz puscic;)
W przyszl tygodniu bede miec auto to podjade do nich z samego rana. Tylko sobie musze ogarnac trase (w sensie gdzie zostawic auto bo to centrum miasta [emoji16])
 
Czemu nie jedziesz na kopernika na girkologie?
Dokładnie! Jedz i sprawdź! Może jest ok i tylko tym stresem zaszkodzisz. Wiem co mówie, uwierz. W 6tc dosłownie się ze mnie polalo zaryczana jechałam na SOR pewna, że to już koniec. Ale okazało się ze Kropki potrafią być bardziej waleczne niż nam się wydaje! Tego Tobie rowniez życzę. ..
 
Kochana to ja tak wtrącę apropos seksu w ciazy [emoji5] kurde moj gin nam pozwolil, bo z szyjka wsz ok, ale mam mega obawy co do mojego orgazmu i towarzyszacych temu skurczy macicy (o to juz wstydzilam sie zapytac lekarza[emoji6]).
A pamietam po pierwszym transferze, jak bylam w tej mojej krotkiej niby ciazy, jak raz doszlo do przytulanek, wlasnie w chwili mojego uniesienia dostalam tak mocnego skurczu ze sie udarlam, ale z bolu [emoji52]
Powiedzcie, kochalyscie sie z eMkami normalnie w ciazy i bylo ok?
Nie miałam skurczy, a bynajmniej nie takie bólowe. Plamiłam raz na początku to był 9-10 tydzień zrobiliśmy przerwe dwa tyg i potem było już ok. Spróbujcie jak będziesz się źle czuła koniec z seksem az do wywoływania porodu gdy dzidzia nie będzie chciała wykść hihi
 
Nie zaszkodzi :) ja przy bliźniakach tez mam normalnie zielone światło odkąd nie mam krwiaczkow i nie biorę luteiny :) na początku nie pozwalałam się dotknać, bo bałam się ze coś się może stać. Mój M przed ciążą mówił, że tez będzie się bał - a teraz? Jak przyszpiliło, to już mu przeszlo :D oczywiście nie poszalejesz za bardzo, ale naprawdę może być miło :) poza tym nie wiem jak Ty, ale ja postrzegam siebie jako bardziej atrakcyjną w ciąży, wiec seks jest naprawdę czyms wyjątkowym! Pierwszy raz mialam masekre, latalam do łazienki całą noc czy nie krwawie a teraz już wyluzowalam :)
Z tym poczuciem kobiecosci w ciazy cos jest. Tez tak mam, tu niby gruba, ale mimo wszystko czuje sie super [emoji4] M widze ze tez zadowolony z pewnych zaokraglen [emoji6][emoji6]
 
Czyli nie tylko my tak sie boimy.. Pewnie zaczekamy jeszcze z tymi sprawami, znajac zycie wlasnie do 9 mesiaca o ktorym piszesz [emoji6]
Mój mąż mówi, że kobiety w ciąży są niezwykle sexy i ogólnie ideał, więc plan miał taki, że jak będę w ciąży, to on mi nie da żyć. ;) Śmiałam się w duchu z tego, bo wiedziałam, że jak przyjdzie, co do czego, to będzie panikował i miałam rację. Teraz szczytem perwersji jest buziak w czoło. :p
U mnie już nie ma krwiaka od dłuższego czasu, szyjka pięknie trzyma (jak to gin mówi), więc teoretycznie nie ma przeszkód a mimo to mamy psychiczną blokadę. W sumie żadne zdziwienie biorąc pod uwagę ile łez, stresu i niepewności nas to wszystko kosztowało.
 
To jakbym słyszała mojego :) nieagatka nie poleca a ja z kolei 9 Msc polecam jak widzisz zdania sa podzielone :) ja sie bardzo skurczu bałam a u Ciebie jeszcze dość wczesna ciąża... musisz zdecydować ja polecam końcówkę ciąży bo nawet psychicznie bezpieczniej :yes:;)
Mysle ze poki co jeszcze sie wstrzymamy, bo to dopiero 16tc, ale moze nie bedziemy czekac az do samego konca. Zakladajac ze wszystko bedzie nadal ok [emoji4]
 
reklama
Wiesz Asia, nie siedze na tylku gderajac jak straszne jest zycie i nie mysle abym przesadzala. Cale to in vitro jest jedna wielka trauma i nie ma sie co oszukiwac. Poczawszy od tego, ze zyjesz, mimo wszystkich wdrozonych zmian aby tak nie bylo, pod jego dyktando. Lykasz cos, wstrzykujesz, przyklejasz, aplikujesz, co ma ulotki z skutkami ubocznymi dluzszymi niz nie jeden pamietnik. Od kiedy sie staramy nie ma w tym wszystkim juz mnie, swobodnego i szczesliwego czlowieka, a zostala zwyczajna staraczka z nadszarpana psychika i swiadomoscia, ze przerwy nie mozna nawet zrobic, bo to tylko pogorszy sprawe. Adoptowac nie mozna, bo wymogi nad wymogami. KD, ND, czy na wlasnych obojetne w naszym przypadku, bo i tak znow lykasz, trujesz sie, przezywasz. Jest roznica miedzy czarnowidzeniem a zmeczeniem sytuacja i przeczuciem, ze jednak dobiegamy do konca. Jaki w ogole stres? Dla kogo? Stres poki co mam ja, mimo iz na nic nie nastawialam sie. Wozki, wyprawki? Wybacz, ale ja nawet nie biore na serio ze bedzie poniedzialkowa wizyta. Ot tak pro forma klepniety termin w kalendarzu. I to nie jest trauma? Cieszysz sie, nic nie jest ok. Nie cieszysz sie, tez nic nie jest ok. To jak ta domniemana ciaze nie uwazac za traume? To jest jeden jedyny koszmar, sytuacja paradoksalnie dobijajaca psychike obojetnie co sie dzieje i jak postepujemy. Wiec, nie, nie brakuje mi wiele aby ocipiec, poniewaz to in vitro zrobilo juz swoje a alternatyw nie ma. Wiec moge malowac sobie kolorowe motylki, kwiatuszki, udawac ze wszystko jest ok, albo po prostu realistycznie na to spojrzec. Sa objawy, sa. Sa podobne do ostatniego poronienia, sa. Sa sytuacje anormalne, sa. Wiec jest jak jest, czasami znamy nasz organizm lepiej niz bysmy chcieli i mamy ten narastajacy lek, ze jednak kolejna proba sie wlasnie konczy. Wybacz, kopniakow w tylek nie potrzebuje, robia to juz tabletki, ktore dzien w dzien zazywam. Czego potrzebuje, to zwyczajnej ciazy i wymazanie tych wszystkich doswiadczen zwiazanych z in vitro, bo to ono jest najwieksza trauma.
To zrezygnuj skoro tak cie ro wykancza zaadoptuj dziecko i miej to za soba. Kazda z nas to przechodzi i wierz mi ludzie przezywaja straszne dramaty wieksze od twoich. Zaczni sie cieszyc z twgo co masz ze wogole mialas szanse finanse podchodzic do procedury. Tak naprawde in vitro predzej czy pozniej sie udaje ale 3eba miec twarda dupe zeby przez to przejsc a nie uzalac sie nad soba. Powinnas popracowac troche z psychologiem on by ci naswietlil pewne sprawy i nakierowal na dobry tor. Jestem na tym forum pare lat bylo pelno lez zawodow strat i dramatow ale kazda walczy i wierz mi udaje sie. Negatywne myslenie nic ci nie da i uzalanie sie nad soba
 
Do góry