Kochana ja na ivf przegwizdałam wszystko co miałam,a nawet jeszcze więcej (bo od rodziców wyciągnęłam) - jak w kasynie jakimś. A teraz jak trzeba to po prostu jadę i robię badania, płacę za szczepienia, za wizyty... Skąd biorę? Nie wiem... Chyba im więcej potrzeba, tym więcej jest się w stanie odłożyć. Kiedyś jak rzuciłam robotę na pół roku, bo chciałam skończyć studia, napisać pracę, obronić się - pracował tylko mąż i leeedwo wiązaliśmy koniec z końcem, wiecznie gdzies brakowało, jakieś dziwne śmieszne wydatki się pojawiały... A teraz jak przeliczam to moja wypłata to o wiele za mało na leczenie, a mimo to dajemy radę. Jak potrzeba to i spod ziemi wyciągniesz. Nie zostawiaj nas tu tylko działaj, szkoda czasu, tym bardziej że lata niestety lecą a chęć posiadania dziecka psychicznie wyniszcza. Jak bank drzwi zamyka to trzeba nadgodziny wziąć na jakiś czas, albo dodatkową pracę znaleźć, uda się!!