Dziewczyny, cały czas boję się zapeszać, ale napiszę Wam tylko w kilku słowach o mnie, bo może komuś to pomoże, tak jak mi Wasze historie pomagaly przez ostatnie 2 tygodnie. Moja historia ze staraniem to 10 lat, w tym w sumie 7 (nie licząc ciąży) leczenia w Gamecie w Gdyni. Poza zdiagnozowanym niedoborem białka S i raczej słabymi plemnikami M. niepłodność idiopatyczna. 2 HSG, laparoskopie, itp. i niby wszystko ok. Po 5 latach staran, 2 nieudanych IUI, decyzja o IVF (kiedy wchodził program rządowy) i nagle ciąża naturalna- wzorcowa aż do porodu, kiedy doszło u córci do zaniku tętna, więc było cc , bez żadnych komplikacji, tylko na heparynie- dziś córcia ma 4 lata, jest super zdrowa i ciągle mówi o rodzeństwie, a ja od 3 lat co miesiąc wylewalam łzy, bo znowu nic, a w zasadzie raz pojawiła się ciąża, która trwała tylko chwilę (aniolek 6 tc. Kolejne nieudane IUI i decyzja o IVF. Długi protokol, stymulacja, 9 pobranych komórek, 5 zapłodnionych i ... Tylko 1 blastka- w tym momencie straciłam wiare, że to się może udać. A dziś piękny prezent (chyba na 10.rocznice ślubu, którą mamy za 3 dni, choć po swojej historii boję się jeszcze cieszyc, bo daleka droga do tego, ale życzę Wam też takich magicznych chwil i nie traćcie nadziei, bo trzeba wierzyc, że los w końcu się do nas uśmiechnie!!! Trzymam za Was kciuki, a Wy trzymajcie za nas
Ostatnia edycja: