Witam kochane ... dziś byłam odwiedzić Damiana .. po twarzy nie widać juz cierpienia tłumacze sobie że jest mu lepiej.. ale nie pomaga ciągle becze biore leki jest troche lepiej... ale nie mam pojecia co ze soba zrobic ...boje sie życia jestem.w panice zostałam sama .. bez meza osoby ktora mnie wspierała.. teraz wszystko legło w gruzach jestem rozdarta ..Dami bedzie w pl pochowany wiec wracam do pl ale boje sie ze nie dogadam sie z moja rodzina tyle lat mieszkałam.osobno ... jejku boje sie wszystkiego ..oszaleje chyba ... dziewczyny... mysle czy moze nie dołaczyc do Damiego ...straszne uczucia mna szarpia... co ja zrobie bez niego ...
Asiulka, jesteś super silną babeczką, wierzę, że jakos się z tym uporasz, teraz daj sobie czas, będzie bardzo ciężko, ale czas leczy rany. Nie wyobrażam sobie nawet co czujesz, Twój świat legł w gruzach, jest beznadziejnie, do du*y, szaro buro, smutno, ponuro... To normalne. Kochasz Damiana i na razie nie dopuszczasz do siebie myśli, że już nigdy nie stanie w drzwiach Waszego domu, nie przywita Cię z uśmiechem, nie zrobi zakupów, nie przytuli, nie pocałuje... Ale pamiętaj, że on nie zrobił tego z własnej woli, myślę, że został wybrany dlatego, że był TAM komuś potrzebny, ma teraz jakąś misję tam na Górze. A Bóg wiedział, że Ty też jesteś wspaniałą osobą i dał Tobie jakąś misję tu na ziemi.
Dami będzie czekał na Ciebie, ale na pewno nie chciałby, żebyś tak szybko zrezygnowala z reszty swojego życia. Pomogłaś mu na tyle na ile mogłaś, zrobiłaś wszystko, żeby mu pomóc. Mam nadzieję, że teraz znajdzie sie ktoś, kto pomoże Tobie przez to przejść. Asiu, nawet noc polarna kiedyś się kończy, wierzę, że Tobie tez niedługo zaświeci słoneczko, może Dami Ci się przyśni i powie, że TAM mu dobrze.
Na razie nie myśl o tym jak sobie poradzisz bez niego, póki co pozwól sobie przeżyć żałobę :* Trzymaj się :*