gosia321
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Maj 2016
- Postów
- 10 117
No to tak jak u mnie. Pamietam jak zaczynalismy cala przygode wiec wszystko mu dokladnie wytlumaczylam ze moze byc taka ewentualnosc ze albo moje komorki beda nieteges i trzeba bedzie adoptowac albo jego nasienie wtedy pamietam tylko jego wytrzeszcz oczu. I nie poruszalam dalej tego tematu ale jak za 2 razem sie nie udalo a juz wiedzial ze glowny problem jest po jego stronie to sam podja decyzje ze jesli sie nie da inaczej to niech bedzie dawca. Dodal tylko tyle ze zgadza sie na to bo na ten moment wie ze hesli sie uda to bedzie razem ze mna przezywal cala ciaze wiec latwiej mu bedzie pogodzic sie z tym ze nie jest biologicznym ojcem naszego dziecka niz pogodzic sie z tym zeby pokochac dziecko adoptowane. Ale pamietam ile go to kosztowalo bo plakal jak to mowilMiałam taka myśl, @dżoasia też o tym dzisiaj pisała i będę o tym myśleć z mężem bardzo intensywnie w weekend. ale wydaje się to najrozsądniejsze rozwiązanie.
Co do skrywanych uczuć, to też fakt. Musi się nieźle przelać emocjonalnie u mojego męża, żeby coś sam z siebie powiedział.