reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

@dżoasia trzymaj się tam dzisiaj!

Ja Wam powiem dziewczyny, że im bliżej stymulacji, a później miejmy nadzieję punkcji tym bardziej się boję. Słabiak ze mnie straszny. Źle znoszę ból, a psychikę to mam w ogóle wątłą. Skoro mnie lewy jajnik przy jednym pęcherzyku boli tak, że ledwo chodzę to jak to będzie jak będzie w nim np 3 pęcherzyki? ;/
 
reklama
Ja miałam 2 symulacje przy pierwszej czułam się bardzo dobrze a się na punkcji okazało że nawet jednej komórki nie było [emoji22] złamałam się strasznie... Natomiast przy drugiej bolały mnie jajniki i samą punkcie źle zniosłam a komórek było 11 ja mam też niskie Amh bo tylko 1,83 więc lepiej dla mnie że ich dużo nie było... Ale zapłodniło się 6 i wszystkie 4aa więc bardzo dobrze

Napisane na WAS-LX1 w aplikacji Forum BabyBoom

Ja pierwszą też przeszłam łagodnie, jestem podczas drugiej i 3 dnia czuję ból brzucha , jajników.
 
Dzień dobry wszystkim i miłego dnia :) Ja pierwszą pobudkę miałam o 5:00 ostatni zastrzyk powstrzymujący pęknięcie. Teraz o 21:00 zastrzyk żeby ostatecznie dojrzały w środę nic a 36 godzin po wieczornym zastrzyku punkcja no i zobaczymy. Dziś postanowiłam cały dzień przeleniuchować. Wczoraj nie wiem czy ze stresu ale bardzo źle się czułam a teraz nie mogę sobie na przeziębienie pozwolić.
Kochane trzymajcie za mnie kciuki. Mam taką traumę po tej pierwszej punkcji...

Niestety teraz rzeczywiście okres chorobowy dlatego trzeba na siebie uważać. Łez pod kołderką, pij herbatę z miodem i cierpliwie czekaj na ten ważny dzień :)
 
Witam wszystkie próbujące...Długo nosiłam się z zamiarem opisania swojego przypadku. W końcu się zdecydowałam. Otóż ze mną wszystko w porządku, nie mam żadnych problemów utrudniających zajście w ciążę natomiast mój mąż jest praktycznie bezpłodny. Pojedyncze żywe plemniki. Taką diagnozę usłyszeliśmy 2015 r. w październiku. Od razu zdecydowaliśmy się na in vitro ponieważ powiedziano nam, że szansa na naturalne poczęcie jest jedna na milion. W Klinice Bocian w Białymstoku dr Mrugacz poprowadził mnie krótkim protokołem. Było to w styczniu 2016 roku. Od podania pierwszego zastrzyku do pobrania komórek minęło ok. 10 dni. W międzyczasie dr Mrugacz był na urlopie i wtedy wizyty miałam u dr Grygoruka (polecam). Pobrano mi 8 komórek, z czego zapłodnieniu poddano 6. Wyniki męża poprawiły się po suplementacji ProFertilem.
Niestety ze wszystkich 6 zapłodnionych komórek podzieliła się tylko jedna. Podano mi zarodek podczas transferu w 3 dobie...Do tej pory pamiętam - zarodek 8B. Jeden zarodek....Dwa najgorsze tygodnie oczekiwania. Koszmar. Z jednej strony nie wierzyłam, że się uda...a z drugiej modliłam żeby się udało. No i udało się. Po 14 dniach zrobiłam test beta, który powtarzałam co drugi dzień chyba 7 razy bo ciągle nie wierzyłam, że się udało.
A jednak, udało się. Cała ciąża przebiegała wzorcowo i w październiku 2016 roku urodził się mój synek. Siłami natury - zdrowy chłopczyk, który skończył właśnie rok...
Także wierzcie, dziewczyny wierzcie, że się uda. Że Wasz przypadek jest ten wyjątkowy. No bo jaka szansa u mnie? Pierwsze podejście, jeden zarodek...
A jednak....

Za Was wszystkie trzymam kciuki!!!

GRATULUJE kochana.Ja leczę się w Bocianie w Katowicach.Ja miałam pobranych 15 jajeczek zczego zapłodnione zostało 6 ale przetrwały 3 podano mi jeden 3 dniowy zarodek 8 A .Mężulek też ma problem z małą liczebnością plemników itp.i też jest na profelitu :) ja transfer miałam w poniedziałek i modle się by jak najszybciej minęły te 2 tygodnie...
 
reklama
Do góry