reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

Dziewczyny dzięki za wszystkie info w sprawie acard i encorton. Mam do nich dostęp. Dzięki za wszystkie propozycje oddania lekow, jesteście kochane
Wezmę je mimo iż lekarz nie zaleca.
Chciałam się doradzić. Przy trzech crio brałam zwolnienia na 2 tygodnie, polegiwalam i odpoczywalam. Bez efektów. Tym razem zastanawiam się czy po prostu nie chodzić do pracy zaraz po transferze i zajac czyms glowe. Dojeżdżam codziennie ok 45 min samochodem w jedna stronę. Praca biurowa. Jakie macie doświadczenia, wskazania lekarzy i własne praktyki. Czy powrot do pracy drugiego dnia po transferze ma sens czy jednak leżeć.
 
reklama
Dziewczyny dzięki za wszystkie info w sprawie acard i encorton. Mam do nich dostęp. Dzięki za wszystkie propozycje oddania lekow, jesteście kochane
Wezmę je mimo iż lekarz nie zaleca.
Chciałam się doradzić. Przy trzech crio brałam zwolnienia na 2 tygodnie, polegiwalam i odpoczywalam. Bez efektów. Tym razem zastanawiam się czy po prostu nie chodzić do pracy zaraz po transferze i zajac czyms glowe. Dojeżdżam codziennie ok 45 min samochodem w jedna stronę. Praca biurowa. Jakie macie doświadczenia, wskazania lekarzy i własne praktyki. Czy powrot do pracy drugiego dnia po transferze ma sens czy jednak leżeć.
Ja dojezdzalam godziene i praca biurowa. Tylko szefowa wiedzma. Ogolnie wolalam zostac w domu...pospac...poczytac...nie stresowac sie...
 
Dziewczyny dzięki za wszystkie info w sprawie acard i encorton. Mam do nich dostęp. Dzięki za wszystkie propozycje oddania lekow, jesteście kochane
Wezmę je mimo iż lekarz nie zaleca.
Chciałam się doradzić. Przy trzech crio brałam zwolnienia na 2 tygodnie, polegiwalam i odpoczywalam. Bez efektów. Tym razem zastanawiam się czy po prostu nie chodzić do pracy zaraz po transferze i zajac czyms glowe. Dojeżdżam codziennie ok 45 min samochodem w jedna stronę. Praca biurowa. Jakie macie doświadczenia, wskazania lekarzy i własne praktyki. Czy powrot do pracy drugiego dnia po transferze ma sens czy jednak leżeć.
ja przy pierwszym transferze chodziłam do pracy (a praca cały dzień na nogach), zarodek się zagnieździł, beta rosła. Tylko niestety rosła zbyt mało i w końcu lekarz kazał odstawić leki i doszło do poronienia... Teraz jestem po crio, mam zwolnienie, odpoczywam, leżę i dupa z tego... więc chyba i tak co ma być to będzie, nie ma reguły
 
Ewunka, kropek pogłaskany, a Ty tańcz ile sił, żeby jutro hcg chociaż 1300 było...
Opracuje jakoś nowy układ. :D
A tu wklejam Ci tam mi w oko wpadło.
A tu jest cytat pewnej dziewczyny o nicku bronislawa83 (z forum Bociana) o tym, że jednak da się przy ANA (przeciwjądrowych) mieć szczepienia i donosić:
Witam postanowiłam opisać swoją historię ze szczepieniami limfocytami, może komuś pomoże. Poroniłam 3 razy za każdym razem w bardzo wczesnej ciąży około 5-6 tygodnia. Dwie pierwsze ciąże nawet nie było widać zarodka w pęcherzyku. Po dwóch poronieniach wykonałam z mężem wszystkie badania, Ja: hormony płciowe, prolaktyna, hormony tarczycy, toksoplazmoza, cytomegalia, chlamydia. Mąż: badanie jakości nasienia oraz posiew nasienia. Ginekolog skierował nas również na badania genetyczne: kariotyp i w moim przypadku zespół leyden.
Wszystkie badania wyszły prawidłowo.
Mimo prawidłowych wyników badań trzecią ciążę mój ginekolog prowadził na zestawie leków: luteina (progesteron), acard i clexane. W 6 tygodniu standardowo zaczęłam plamić, trafiłam do szpitala. Plamienie na drugi dzień ustało, badania wzrostu poziomu Bhcg były obiecujące. W dniu przyjęcia poziom 22 000, potem co drugi dzień odpowiednio 43 000 i 60 000. Jednak mimo wysokiego poziomu Bhcg, na usg nie było widać zarodka. Wypisano mnie ze szpitala, miałam iść na usg w 8 tygodniu. Poszłam do mojego ginekologa w 8 tygodniu ciąży, na usg niedorozwinięty zarodek bez akcji serca, diagnoza ciąża obumarła. Pierwsze dwa poronienia były samoistne w domu, trzecie wymagało wizyty w szpitalu i łyżeczkowania jamy macicy.
Została nam tylko immunologia. Zapisałam się do prof. Tchórzewskiego w Łodzi (na Malinowskiego nie było nas stać, same badania wstępne kosztują ponad 5 000zł). U prof. Tchórzewskiego za wstępne badania zapłaciliśmy 1400zł plus koszt wizyty 150zł. Z badań wyszło, że mam przeciwciała przeciwjądrowe, przeciwłożyskowe i przeciw mięśniom gładkim. Miano przeciwciał nie było bardzo wysokie ponadto test CBA (stosunek cytokinin) wyszedł prawidłowo więc profesor powiedział, że szybko sobie z moimi problemami poradzimy. Pierwszy miesiąc leczenia brałam leki immunosupresyjne (equoral, azotoprine) oraz steryd medrol. Potem mieliśmy pierwsze szczepienie. Po 3 szczepieniu zaszłam w ciążę (tu muszę dodać, że z zachodzeniem w ciążę nie miałam nigdy problemu). Profesor powiedział, że w ciąży nie muszę brać żadnych leków, jednak mój ginekolog uważa, że trzeba dmuchać na zimne i biorę zestaw: luteina, acard, clexane i encorton. W ciąży miałam doszczepienie w 6 tygodniu. W 8 tygodniu usg i pierwszy raz jest zarodek z bijącym sercem!
Teraz jestem w 12 tygodniu ciąży, miałam też drugie i ostatnie doszczepienie. Każda szczepionka u profesora kosztuje 400zł. Następne usg mam w 13 tygodniu 10 maja, ale jestem dobrej myśli bo już zaczął mi się brzuszek powiększać więc myślę, że dzidzia rośnie prawidłowo. W tej ciąży zupełnie inaczej niż w poprzednich nie miałam żadnego plamienia, ponadto miałam wyraźne objawy ciążowe szczególnie nudności i wymioty od 6 tygodnia.
U profesora leczy się wiele par. Poznałam małżeństwo, które tak jak ja po poronieniach doczekało się prawidłowej ciąży, razem ze mną byli na doszczepianiu.
Choć jest to metoda kontrowersyjna, nie uznawana przez wielu lekarzy coś musi w niej być. Nie wiadomo do końca co pomaga czy brane leki niszczące przeciwciała czy szczepienia. Jednak liczy się efekt. Nam się udało więc myślę, że warto zaryzykować jak nie można znaleźć żadnej innej przyczyny poronień. Dodam że u prof. Tchórzewskiego za leczenie (leki, wizyty, szczepienia) zapłaciliśmy łącznie około 5000zł, czyli tyle ile u Malinowskiego kosztują wstępne badania. Profesor przyjmuje w APC analizy medyczne, ul. Sczanieckiej w Łodzi, za szpitalem Matki
 
reklama
Do góry