- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 245
annemarie specjalnie dla Ciebie:-)
RELACJA z krwawego porodu - pierwszy akt dramatu by kate_p7
A wiec było tak: ok.14ej zobaczyłam plamienie na wkładce. Dzwonie do męża, że do szpitala chyba trzeba podjechać, bo mam jakies plamienie. Ale poczekam i zobaczę jak się rozkręci - bo po co panikować..No ale M przyjechał od razu i zawlókł mnie do szpitala, bo chciałam do wieczora czekać
aż się rozkręci. W sumie skurczy brak nic a nic się nie dzieje...myślałam, ze to nadżerka.
Podłaczyli mnie do ktg, o g.14.30, klikniecie jak odkręcanie nakrętki Kubusia i wody odeszły... i drę się do położnej - leci!!, a ona do mnie - co leci??!! A ja - wody płodowe. Na co położna - to się przynajmniej pani określiła,
. Czyli czekamy na lekarza i jedziemy na porodówkę..
Ale nikt do mnie nie zszedł, ja spanikowana, położna spanikowana - "ze jej urodzę na izbie przyjęć". Dobra poszła decyzja, jedziemy na górę, ktoś mnie zbada a jak nie to ona to zrobi. Mysle sobie, qurwa pięknie!
Dobra znalazł się lekarz, będzie badanie!. Pierwsza myśl, "teraz już wszystko będzie dobrze'. A wychodzi mi z za rogu, moja "ulubiona" pani doktor istny anioł....
Po odejściu wód pierwsze skurcze, zrobilo się strasznie krwawo. Kolejne badania bo coś za krwawo jest.Szukają przyczyny, pytają o łożysko itp... Mam 2-3cm rozwarcia, za chwile 5- 6cm, wchodzę pod prysznic. wyciągną mnie po chwili bo jest anestezjolog. Jest super, nic nie boli, ale skurczy tez nie czuje.. Panika, leci pompa z oksytocyna i tylko podkrecają nic trudno będę rodzic na "przewodnika". Oczywiście gdyby sprawdzili rozwarcie przed znieczuleniem to by zobaczyli ze było full jak nie z 8cm...Dwa skurcze parte i młody jest na swiecie g.18.37 i kolejne problemy... nadal krwawię, nie wiedza czemu i tak już mnóstwo krwi straciłam. Lekarz - król taktu - krzyczy - łyżka!, znowu poczułam się jak mięso. Potem konsylium nad moją pochwą, popękała szyjka, śluzówka i nacinali jeszcze krocze. Szyli mnie chyba z godzinę. Szwów 9,chinska szczesliwa liczba 3 na szyjkę , 3 na sluzówkę i 3 na krocze. Potem kroplówki chyba z 3. a w efekcie wpisali ubytek krwi 0,5l, na co polozna ze było więcej... Po 4h nie dało się mnie spionizować, po 6h tez nie.. dziecko pojechało na neonatologe. Gdzie oczywiście dostało butle na dzień dobry... ale nie poddałam się i kp różnie to wygląda bo mi przysypia. Dlatego co drugie karmienie jest butla z odciągniętym pokarmem, żeby przybierał na wadze odpowiednio.
RELACJA z krwawego porodu - pierwszy akt dramatu by kate_p7
A wiec było tak: ok.14ej zobaczyłam plamienie na wkładce. Dzwonie do męża, że do szpitala chyba trzeba podjechać, bo mam jakies plamienie. Ale poczekam i zobaczę jak się rozkręci - bo po co panikować..No ale M przyjechał od razu i zawlókł mnie do szpitala, bo chciałam do wieczora czekać
Podłaczyli mnie do ktg, o g.14.30, klikniecie jak odkręcanie nakrętki Kubusia i wody odeszły... i drę się do położnej - leci!!, a ona do mnie - co leci??!! A ja - wody płodowe. Na co położna - to się przynajmniej pani określiła,
Ale nikt do mnie nie zszedł, ja spanikowana, położna spanikowana - "ze jej urodzę na izbie przyjęć". Dobra poszła decyzja, jedziemy na górę, ktoś mnie zbada a jak nie to ona to zrobi. Mysle sobie, qurwa pięknie!
Dobra znalazł się lekarz, będzie badanie!. Pierwsza myśl, "teraz już wszystko będzie dobrze'. A wychodzi mi z za rogu, moja "ulubiona" pani doktor istny anioł....
Po odejściu wód pierwsze skurcze, zrobilo się strasznie krwawo. Kolejne badania bo coś za krwawo jest.Szukają przyczyny, pytają o łożysko itp... Mam 2-3cm rozwarcia, za chwile 5- 6cm, wchodzę pod prysznic. wyciągną mnie po chwili bo jest anestezjolog. Jest super, nic nie boli, ale skurczy tez nie czuje.. Panika, leci pompa z oksytocyna i tylko podkrecają nic trudno będę rodzic na "przewodnika". Oczywiście gdyby sprawdzili rozwarcie przed znieczuleniem to by zobaczyli ze było full jak nie z 8cm...Dwa skurcze parte i młody jest na swiecie g.18.37 i kolejne problemy... nadal krwawię, nie wiedza czemu i tak już mnóstwo krwi straciłam. Lekarz - król taktu - krzyczy - łyżka!, znowu poczułam się jak mięso. Potem konsylium nad moją pochwą, popękała szyjka, śluzówka i nacinali jeszcze krocze. Szyli mnie chyba z godzinę. Szwów 9,chinska szczesliwa liczba 3 na szyjkę , 3 na sluzówkę i 3 na krocze. Potem kroplówki chyba z 3. a w efekcie wpisali ubytek krwi 0,5l, na co polozna ze było więcej... Po 4h nie dało się mnie spionizować, po 6h tez nie.. dziecko pojechało na neonatologe. Gdzie oczywiście dostało butle na dzień dobry... ale nie poddałam się i kp różnie to wygląda bo mi przysypia. Dlatego co drugie karmienie jest butla z odciągniętym pokarmem, żeby przybierał na wadze odpowiednio.