reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

najki to co się dzieje po nieudanym transferze, to nic w porównaniu do straty.Bo nie którzy będą przezywać poronienie tak samo, nie ważne czy w 5tc czy w 25tc. Sam fakt, ze jesteś tak blisko i znowu los z Ciebie zakpił. Ale to wszystko umacnia charakter:-) ja przeszłam 3 transfery i full service. Nieudany, poronienie i ciąże:-p oszczędzono mi atrakcji w postaci 5 transferu czy 5 procedury. Po prostu mieliśmy szczęście.
Poza tym, gdy ustalona jest przyczyna bezpłodności i wiadomo, ze tylko jedna ze stron ma problem. To funkcjonuje się zupełnie inaczej. Ludzie musza gdzieś skierować swoja frustracje i skupiają się na obwinianiu bezpłodnego partnera. Nawet jeśli to głupie. nielogiczne... A ten partner zamyka się w sobie z tym poczuciem winy, albo jest awantura. Najgorsze, ze nikt nie czuje się zrozumiany czy wysłuchany.. i tak powoli się wszystko rozpada:-p
My leczyliśmy się w Invikcie w Wawie.
 
reklama
Kate u mnie winna była corka meza :D
Uważałam ze gdyby nie ona to maz bardziej by chciał ( do dzis nie wiem za bardzo co to miało znaczyć bo on bardzo chciał tylko nie histeryzował za kazda miesiaczka ) bo on mowi ze jak nie bedzie to trudno a ja wtedy " bo ty dziecko juz masz to łatwo ci sie mowi"
 
Kate u mnie winna była corka meza :D
Uważałam ze gdyby nie ona to maz bardziej by chciał ( do dzis nie wiem za bardzo co to miało znaczyć bo on bardzo chciał tylko nie histeryzował za kazda miesiaczka ) bo on mowi ze jak nie bedzie to trudno a ja wtedy " bo ty dziecko juz masz to łatwo ci sie mowi"

jak to pięknie potrafimy eksportować swój żal, by go nie zaznać

:D u mnie winni są na ogół lekarze i pielęgniarki
 
emi dzieci rozwaliłyby na łopatki nie jednego psychologa:-D. A to jednak my jesteśmy dorośli i wybieramy co jest dla nas ważne. Czy histeria córki, czy szczęście żony. U mnie nie było kolorowo. Matka dziecka terroryzowała nas na każdym kroku. Za pomocą dziecka. I można by powiedzieć, ze "przez jego dziecko" byśmy się rozstali, ale tak naprawdę przez nieumiejętność poradzenia sobie z problemem jakim jest dziecko partnera. Na pociesznie powiem, że młodzież bardzo się cieszy z rodzeństwa, ale i się boi. A histeria często jest podyktowana strachem..
Poza tym u was jest teoretycznie bezpłodność idiopatyczna. To trochę inna sytuacja, niż bezpłodność: męska czy damska. Czynnik męski charakteryzuje większe poczucie wstydu, niż damski. Natomiast kobiety mają większe poczucie straty, i to one zamykają się w sobie z gigantycznym poczuciem winy. Mężczyzna gdy jest bezradny i czuje się winny robi się agresywny. A kogo ty masz winić za swoje niepowodzenia? :-p męża z idealnymi wynikami, czy AMH dostatecznie dobre że było 9 komórek..:-p

Dorota tak lekarze są wszystkiemu winni:-p U mnie akurat nie do końca. Tylko nasza głupota:-p Za pierwszym razem było 24 komórki, z czego 17nadawało się do zapłodnienia. Lekarze mówili, żeby zapłodnić minimum 4-6 oocytów. Ale mój M było od początku przeciwnikiem ivf, bał się mrożenia, wręcz nie wyrażał zgody na mrożenie zarodków. Mieliśmy zapłodnić tylko 2 komórki, i podać te dwa zarodki. Czyli będą 2 zarodki, albo nic... Tak zmusiłam ja bezpłodnego faceta do podejścia do in vitro, metody która jako jedyna może dać mu biologiczne dziecko. Nie wiem, jak można być, aż tak pogodzonym z bezpłodnością, żeby już nie walczyc. A może strach, ze znowu się nie uda. W efekcie były dwa zarodki, podano w 4dobie zarodki rokowały średnio i dobrze w 4 dobie, a nie w 5 - (P8B, 16B), oba w 3 dobie były 8B, ale nic z tego. Reszte komórek zamrozliśmy. Jeden z lekarzy przed crio powiedział, ze bardzo źle zrobiliśmy, no ale skoro nie było innego wyjścia. No i z 15 komórek odmroziły się tylko 2, podano w 5 dobie P8B, było poronienie. Więc wydaliśmy na procedurę dziesiątki tysięcy, zmarnowaliśmy 15 oocytów (współczynnik odmrażania oocytów ok. 40%, a zarodków 95%), ja przepłaciłam to hiperką, mieliśmy tylko 3 zarodki. A co lekarz powiedział na końcu. Ze zapładniając tylko 2 komórki mieliśmy jakieś 5% szans na powodzenie. a przy crio tych dwóch jeszcze mniej.... A co najlepsze do crio przekonałam męża na zapłodnienie 6 komórek. Wyobrażasz sobie? ale małymi kroczkami doszłam do tego co chciałam. Procedura z MZ i zapłodnienie 6 oocytów:-p Ja chyba naprawdę musze kochać tego mojego męża. Mądry człowiek, a czasem podejmuje tak głupie decyzje..
ps. dlatego nie lekarze winni, tylko mąż i jego "głupie decyzje", a nie fakt, ze gdybyśmy byli zdrowi, nigdy nie podchodzilibyśmy do ivf. I nie musielibyśmy znaleźć kompromisu, pomiędzy naszymi światopoglądami:-p
 
Ostatnia edycja:
Wiesz Kate, to nie głupie decyzje, tylko pewnie wstyd pomieszany ze strachem i jeszcze pewnie inne aspekty do tego koktajlu. Masz rację, że faceci strasznym wstydem opłacają swoją niepłodność (mój Mario był zbulwersowany, że opowiadam znajomym o in vitro, kiedy myślał, że niepłodność jest po jego stronie, gdy się okazało że bardziej po mojej, zapanował pełen luz w kwestii opowiadania). Urabianie przynosi efekty. Na spokojnie, krok po kroku. I dobrze, że kochasz męża. Nie do końca zmarnowaliście potencjał tamtej procedury. W końcu 3 zarodki były. Ale przede wszystkim dzięki tym zmarnowanym jajeczkom (Boże! było mi oddać!) i twojej hiperce, biedaku ty,twój mąż przeszedł jakiś proces zmiany. Cena wysoka, ale ruszyło się. Bez tych wszystkich doświadczeń mogło się nie ruszyć.
Ale fakt - historia stawiająca włos na głowie.
 
kachna, i jak tam?

kate,
faktycznie musisz kochać tego męża skoro pozwoliłaś na takie coś i to jeszcze Ty :D no, ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło :))))

Dorota,
to u mnie inaczej było. Też na początku byliśmy pewni, że problem leży u mnie, ale nikomu nie mówiliśmy, bo to wiadomo jeszcze ivf nie było, ale ja bardzo chciałam i zaczęłam mówić, M. niby nie protestował, ale tak trochę był przytłumiony tym, a jak się dowiedzieliśmy, że z jego żołnierzykami nie jest kolorowo, to wtedy zaczął wszystkim się chwalić, że idziemy na ivf i, że to on ma problem głównie itd ;p w szoku byłam, może to był jakiś taki jego sposób na oswojenie :) Jak byliśmy na wizycie i zdecydowaliśmy się na ivf to tak płakał, bo się bał, że usłyszy, że w ogóle nie ma szans na dziecko ;p

Wtedy ja go pocieszałam, a teraz on mnie ;p Wczoraj marudzę, że pewnie się nie uda, że musimy się nastawiać, że się nie uda.., a on do mnie "najgorzej, że ja wiem, że teraz będzie pełno ładnych kangurków i jak podadzą Ci te dwa to one stwierdzą, że u takiej głupiej matki nie zostaną" :p
 
Ostatnia edycja:
Guten Morgen:-)
jesli moge sie do tematu wtracic,bo "smierdzi" troche w moja strone...
taka jest ludzka psychika,ze zawsze szukamy winnego,przewaznie tam gdzie dzieja sie ludzkie dramaty.
Dzieci ,male dzieci nigdy sa winne !!!! a jak czesto wszystko na nie sie zwala,dlaczego ? bo nie maja sie jak bronic,bo nie moga powiedziec na temat 2 zdan,bo przede wszystkim nie wiedza nawet ,ze przed chwila staly sie odpowiedzialne za rozpad rodziny,brak ciazy, kredytu na mieszkanie i urlopu ktorego nie bedzie.Za tym wszystkim niestety stoja dorosli,ktorzy nie potrafia spojrzec prawdzie w oczy,stanac przed lustrem i przyznac sie przed samym soba ze: "dalem ciala".
Nie mowie o 15-18 i dalej latkach,bo to juz inna historia.
To samo kiedy ktos umiera,pierwsze pytanie ; dlaczego,on,ona??? Jak swiat stary nikt jeszcze nie zlalazl odpowiedzi na to pytanie.Ok, umarl bo mial raka,Ok. ale dlaczego wlasnie On musial na raka umrzec, zrobil cos komus zlego?? NIe!
I w tym momencie zaczynamy glowkowac na kogo zwalic wine,bo ciezko jest nam z ta sytuacja zyc,bo cos nas uwiera,przygniata...Chcemy sie tego pozbyc jak balastu i glupio wierzymy ,ze bedzie nam lepiej.Jak znajdziemy sobie ofiare to wtedy przynajmniej mozemy powiedziec: Nooo, teraz wiem lekarz zawinil,bo przyszedl 5 min za pozno,pytanie czy babcia by tez umarla?,gdyby przyszedl 5 min wczesniej,juz nie zostaje zadane. Tak nam sie lepiej zyje ,jak zwalimy winne na innych (ale czy na pewno ???) Jest tyle mozliwosci ,zeby sobie pomoc,terapia,rozmowa,fachowe podejscie do tematu,pogodzenie sie z prawda.Dlaczego tego nie robimy?
Odnosnie tego co napisala Kate,
czesto chyba tak jest ,ze przy invitro poczatki sa niczym innym jak testowaniem jak i na co reagujemy itp przewaznie nie mam pojecia co sie z nami stanie i ufamy jak male dziecko.Lekarz do konca tez nie wie i mysle ,ze na tym etapie ,nie mozna w niego jeszcze rzucac jajami i obwiniac o wszystkie krzywdy tego swiata.Niestety 90%z nam nie ma wiedzy tak rozleglej wiedzy jak Kate. Wiedzac to wszystko ,mozna reagowac bo zapala sie czerwona lampa i czujesz ,ze cos jest nie tak. I jesli przy 3 procedurze nie ma efektow,nie mowiac o ciazy to moim zdaniem czas zakasac rekawy i zastanowic sie czy nie warto isc do innego lekarza, poszukac kogos naprawde dobrego i nie bac powiedziec "STOP" nie mam do niego zaufania,czuje ze cos jest nie tak,wiem ze on mi nie pomoze. Nasza intuicja to genialna sprawa, moge wam tylko polecic kozystanie z niej...:-):-):-) Kaffee Time:happy:
 
Mi jak pierwszy lekarz zaproponował in vitro w Gdanksu bylsm oburzona ze chce kase wyciagnac s on prwnie pojecia nie miał ze mi rządówka nie przysługuje. Tez on był winny, prawda taka ze zanim ja stwierdziłam ze robimy to mówiło to 3 lekarzy i maz ( trn ktory wszystkiemu winien bo ma dziecko ). Bylsm ja przeciwko całemu swiatu.

Kate z jednej strony racja ze jak niby ok u mnie i u niego to troche inaczej i sie szuka winnych poza ale tez duzo trudniej sie zmaga jak sie do konca nie wie z czym... Bo dlaczego skoro wszystko wskazuje ze byc pwinno
 
@moniusia A no widzisz, co kraj to obyczaj, co portki to inny świr. Taki lajf. Ale za tę głupią matkę to bym mu dupę skopała. Co on za żarty ma no rzesz kurka. ;)

@annamiarie Guten Morgen Ty mieszkasz w Niemczech?

@Kachna co z Tobą???

Dziewczynki. Jak dobrze, że jesteście. Wszystkie. Każda inna, każda mądra i kochana. Cieszę się, że jestem na tak sensownym forum. Że chce nam się pisać o tym, co nam leży na wnętrznościach. Bo wiemy, że są odbiorcy, którzy zrozumieją i odniosą się. I wniosą dużo.

Ja dziś oddaję swoje mieszkanie w Warszawie do wynajmu. Boli mnie serduszko, bo kocham moją chatkę. No ale teraz będziemy głównie w Trieście, a jak będę w Wawie, będę stacjonować u mamy (jeśli wytrzymam).
Wiecie co? Ładuję w siebie takie ilości hormonów, a czy mój embrionik jeszcze tam jest? Jutro chwila prawdy. Tak nie chcę, żeby skończyła się ta moja nadzieja. Wciąż ją mam... wciąż wierzę, że zarodeczek 10C – mój Schwartzen-Egg dał czadu.

Miłego dnia.
Buona Giornata, Ragazze...

il tempo per un cafe ;)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry