reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Milkaa1989 tragedie się zdarzają, nie mamy na nie wpływu rozumiem że się boisz człowiek tak długo wyczekuję tego skarbu a potem go traci w jednej chwili i nie może tego zatrzymać, nic zrobić...ale nie nakręcaj się mnóstwo kobiet na forum donosiło ciąże czasem to po prostu kwestia braku szczęścia... i jeszcze raz powtórzę nie nakręcaj się!!

Sykatynka płacz ile potrzebujesz i jak długo potrzebujesz, tak Ci współczuję, nie wiem jak Ci pomóc człowiek jest tak bezradny w tej sytuacji...ale jednego jestem pewna że człowiek to takie bydle nie do zajechania, zniesie tyle ile Bóg da i nawet jeszcze więcej.. ja może zbyt optymistycznie patrze ale wydaje mi się że ten następny embrionik to będzie właśnie ten..

Aisa_77 mój M ma adoptowanego syna i kocha go bardzo mocno tak samo mocno jak nasze biologiczne embrioniki...ale może kiedyś mu wykrzyczy cos takiego w emocjach nie wiesz bo jesteśmy tylko ludzmi...:tak:
 
reklama
Dziewczyny.... Ja tak siedzę i myślę, i zastanawiam się nad przyczynami... Ja przed procedurą in vitro nie unikalam alkoholu.... Nie piłam jakoś dużo, ale było parę imprez, bo nikt mi nie powiedział, że nie można.... Czy to mogło tak bardzo wpłynąć na komórki, że stąd to moje poronienie?
 
Asia - bardzo mnie poruszyło to co napisałaś... Wiem, że łatwo tak napisać, ale postaraj się nie brać słów mamy do siebie, może też miała zły dzień, może się denerwuje tą sytuacją, a jeżeli myśli tak naprawdę to tylko jej należy współczuć. Nikt tak nie potrafi człowieka zranić jak najbliższa rodzina. Myślami jestem z Tobą, trzymaj się.

Kate - Tobie też przesyłam pozytywną energię, abyś jutro obudziła się z uśmiechem na ustach. Mi pomagało jak czekałam na betę to, że codziennie po kilka razy mówiłam do moich kropeczek by ze mną zostały i tak się stało. Trzymam kciuki &&&&&

Sykatynka - przykro mi, że tyle musiałaś przejść. Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie. Mam jeszcze pytanie czy będąc w szpitalu na Madalińskiego powiedziałaś lekarzom, że to ciąża po ivf? Ja chyba ten szpital wybrałabym w ostatniej kolejności biorąc pod uwagę tę ostatnią aferę z poprzednim dyrektorem.

Za wszystkie pozostałe dziewczny testujące bądź będące w trakcie procedury trzymam kciuki.
 
Sykatynka moja mama w ciąży ze mną tak dawala czadu:-p dowiedział się ok 2miesiaca ..znam mnóstwo takich historii, jedna z moich koleżanek przez tydzień nie trzeźwiała po swoim weselu a była już w ciąży a wcześniej to był ogien co weekend:-p więc to na pewno nie wina twoich komórek jesteś zdrowa, zdrowi ludzie tez tracą dzieci, wadliwe zarodki, jakiś splot wydarzen....na pewno NIC NIE JEST TUTAJ TWOJĄ WINĄ !!!!! zaczynasz iść w bardzo złym kierunku...
 
Zacznę od Asi_77 - patrz tam jako a niy dej się.*

Dzisiejsze Wasze wpisy są bardzo emocjonalne. Moja Ż czuje się nieustannie podobnie podle - poprosiłem ją, wręcz zaszantażowałem - żeby looknęła. Powiedziała, że przeczytała kilka postów, ale nie chce tu zaglądać. Nie wiem, musi to przetrawić, ale chyba jest tak, jak przypuszczałem - ona raczej zamyka się z tym problemem w sobie. Czyli chyba nadal ja się tu będę pojawiał.
W każdym razie ze swojej strony mogę napisać, że w swojej determinacji jesteście WIELKIE!
Niech MOC będzie z Wami!!! :-) (niecierpliwie poczekam jeszcze ten rok na Episode VII)

A tak z prozy życia - na 8.12 umówiłem się do pani psychiatry. Pogadam, może przekonam Ż że warto.
No i dołączam się do Grupy Trzymającej Kota. :-)

* jeżeli Ty jednak Silesia Inferior - to generalnie chodzi o to, żebyś nie brała słów mamy do siebie i nie załamywała się.
 
Ostatnia edycja:
lokator my z mężem chodziliśmy do psychologa, pomaga zrozumieć pewne rzeczy a przede wszystkim, pomaga tez zaakceptować tego czego nie możemy zmienić:-) przy okazji wylądowałeś już w kalendarzu:-p
 
Witajcie dziewczyny

dorotav – dobrze, że masz taką wiedzę i że wiesz w jakim iść kierunku.

Asia_77 – aż mi się łezka w oku zakręciła jak przeczytałam Twój wpis :-( Brak mi słów, jak można powiedzieć drugiemu człowiekowi coś takiego, przykro mi.

Asia_77, dorotav – porobiłam badania, czekam na wyniki, powinny być do 2 tygodni. Nie wiem kiedy będę podchodziła, zależy co wyjdzie w wynikach…

gos1512 – z tego co wiem to też leczysz się w Provicie. Nie mogę się zgodzić, że w klinice przepisują mało luteiny. Na ostatnim wypisie ze stymulacji miałam zalecenie 3x4 100 mg luteiny, co daje dziennie 1200 mg. Wychodzi na to, że przepisują najwięcej z wszystkich klinik. Wydaje mi się, że standardowo dają to samo każdej pacjentce, ale mogę się mylić. Sprawdź co masz wypisane na Swojej rozpisce.

kate - cuda się zdarzają, proszę wierzyć w Swojego kropka :tak: Dokładnie wiem co czujesz, ja generalnie mam wszystkiego dość. Gdyby nie praca, która mnie czasem na maxa wkurwia to z łóżka bym nie wstawała, nie wspominając o higienie. Nie jestem już tą samą osobą co 6-7 lat temu. Radość z życia, pogoda ducha – to systematycznie zostaje mi odbierane. Wkurzają mnie te wizyty lekarskie, czekanie na wyniki, zabiegi, trwa to już kilka lat. Pytam ile jeszcze… Nic nie można zaplanować, bo nie wiadomo czy może stymulacja, a może jakieś kolejne badania i tak w kółko. Jak tak dalej pójdzie to zostanę starą, zgorzkniałą i zmierzłą babą. Kolejny rok przede mną i znowu nigdzie nie pojadę z kuzynem na wakacje, bo oni wakacje załatwiają w lutym, a co ja mogę powiedzieć w lutym na temat wakacji, NIC. Aż wstyd się przyznać, że przy trzecim podejściu jak poszłam na betę i pielęgniarka, która mi pobierała krew przykucła przy mnie i zapytała, który to raz, odpowiedziałam, że trzeci. Na to ona mówi, że mogłoby się udać, ja odpowiedziałam, że mogłoby i się poryczałam i nie mogłam się uspokoić. Teraz mi trochę wstyd jak ją widzę, że tak się rozkleiłam, ale ja po prostu już nie umiem ukrywać, że w głębi duszy jestem nieszczęśliwa, że nie mam dziecka… Kate jak dokładnie wiem i rozumie Cię jak się czujesz, też czasem mam zły dzień, ale z reguły jestem osobą, którą jeżeli coś sobie postanowi to dążę do realizacji wyznaczonego celu. Nie chcę i nie mogę się poddać, bo chcę spełnić swoje marzenie. TOBIE TEŻ NIE POZWOLĘ SIĘ PODDAĆ, MUSIMY WALCZYĆ!!

sykatynka – przykro mi. Zbierał siły, aby walczyć o Swoje szczęście!!
 
Witam;-)
Sykatnyka na jakość jajek ma wpływ tylko i wyłącznie dobór protokołu, odpowiednich leków, czas trwania stymulacji, mało tego nie jest medycznie udowodnia skuteczność wpływu koenzymu q10, dhea eljot na poprawę jakości komórek. Mam do Ciebie jeszcze pytanko, brat mojego męża adoptował z żoną chłopca 2 lata temu z ośrodka na ul. Nowogrodzkiej, teraz z w styczniu chcą złożyć dokumenty o rodzeństwo dla niego. Dowiadywali się, że o dziewczynkę jest bardzo trudno, bo nawet są pary z 2013 roku, które jeszcze czekają na dziewczynkę. Także są małe szanse. Ile się czeka na drugie adoptowane dziecko?Czy też trzeba przechodzić te wszystkie kursy?To będzie ten sam ośrodek.
Asia, czytam i niedowierzam, nawet frustracją, czy jakimiś złymi emocjami nie można tłumaczyć tych słów. Masakra. Ja też nie mam rodziców idealnych i mama też często gęsto potrafi coś konkretnego o mnie powiedzieć. Ale co tam, moje życie, moje wybory.
Kate, mam nadzieję, że dzisiaj masz lepszy dzień, lepsze nastawienie i kiedy Twoja druga weryfikacja?
Ja dziś mam wizytę w klinice i zadecydujemy z lekarzem co dalej, jak działamy.
 
reklama
Tola, ja tez uslyszalam od lekarza ktory mi robil hsg zebym zmienila meza a raczej zebym go zdradzila. On sie nie zorientuje a dziecko bedzie. Na wspomienie tamtej wizyty mnie trzesie...
O Matko!!! Też nie źle...

Mój ginekolog (który wtedy mnie prowadził i dzięki jego leczeniu mam córkę) słyszał to co do mnie mówi jego kolega po "fachu". Wziął mnie na bok i mnie przepraszał za tego kolegę. Ehhh... To ludzie są co mają na co dzień takie przypadki (albo i nie?)
A co wygadują i doradzają Ci co się nie znają... Znajomi, rodzina. To ludziom się łatwo mówi, co dzieci mają bez żadnego problemu. Ich "cenne" rady już dawno mam ...
Nie przeskoczymy pewnych rzeczy. Co jest nam pisane to jest. A walczyć musimy dla samych siebie, naszych związków, dzieci żeby miały szanse na rodzeństwo.
 
Do góry