Cześć dziewczyny!
Widzę, że każda oprócz zmagań z in vitro, często ma inne zmagania.....rodzinne. Ale dziewczyny, wszystko co nas nie zabije to wzmocni. Może nie jesteśmy w stanie przyjąć na klatę 150 kg, ale jesteśmy w stanie znieść psychicznie cały ciężar świata, a tego nawet wszyscy mężczyźni świata nie byliby w stanie. Niby słaba płeć, a jednak silniejsza (proszę się nie gniewać, oczywiście są i tu i tu wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę).
Ja akurat rodzinę mam super, wspiera mnie na każdym kroku, a jedyne przytyki to np. ze strony babci "nie powinnaś jeść już tych ciastek, bo strasznie boczki Ci widać" ;-) Zachowuję stoicki spokój, bo ufam, że chodzi jej o moje zdrowie ;-)
A tak serio, teraz gdy nie pracuję, mam trochę scesji z mężem, bo on się czepia, albo wypomina coś.......choć jak mu to zarzucam to mówi, że mi niczego nie broni. Tak to jest, póki jest dobrze, to dobrze, a jak noga się powinie to już różnie bywa. Sama dla siebie i swojej psychiki też bym chciała już pracować. Jednak ślub się bierze na dobre i na złe i nie daję się wpędzać w kompleksy. W końcu to nie ja zawiniłam, tylko firmę zlikwidowali. A pracy szukam, kombinuję szkolenia, więc nie siedzę w domu i nie użalam się nad sobą, że jaka ja biedna, pracy nie ma (nie szukając jej). Szukam i szukam i szukam.....w końcu znajdę No chyba, że będę już mamusią, wtedy nikt ciążarnej nie przyjmie, hehe.
Dziewczyny, głowa, uszy, nos do góry, pierś do przodu i jakoś to będzie!!
Życzę Wam wszystkim naprawdę dobrego dnia!!
Widzę, że każda oprócz zmagań z in vitro, często ma inne zmagania.....rodzinne. Ale dziewczyny, wszystko co nas nie zabije to wzmocni. Może nie jesteśmy w stanie przyjąć na klatę 150 kg, ale jesteśmy w stanie znieść psychicznie cały ciężar świata, a tego nawet wszyscy mężczyźni świata nie byliby w stanie. Niby słaba płeć, a jednak silniejsza (proszę się nie gniewać, oczywiście są i tu i tu wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę).
Ja akurat rodzinę mam super, wspiera mnie na każdym kroku, a jedyne przytyki to np. ze strony babci "nie powinnaś jeść już tych ciastek, bo strasznie boczki Ci widać" ;-) Zachowuję stoicki spokój, bo ufam, że chodzi jej o moje zdrowie ;-)
A tak serio, teraz gdy nie pracuję, mam trochę scesji z mężem, bo on się czepia, albo wypomina coś.......choć jak mu to zarzucam to mówi, że mi niczego nie broni. Tak to jest, póki jest dobrze, to dobrze, a jak noga się powinie to już różnie bywa. Sama dla siebie i swojej psychiki też bym chciała już pracować. Jednak ślub się bierze na dobre i na złe i nie daję się wpędzać w kompleksy. W końcu to nie ja zawiniłam, tylko firmę zlikwidowali. A pracy szukam, kombinuję szkolenia, więc nie siedzę w domu i nie użalam się nad sobą, że jaka ja biedna, pracy nie ma (nie szukając jej). Szukam i szukam i szukam.....w końcu znajdę No chyba, że będę już mamusią, wtedy nikt ciążarnej nie przyjmie, hehe.
Dziewczyny, głowa, uszy, nos do góry, pierś do przodu i jakoś to będzie!!
Życzę Wam wszystkim naprawdę dobrego dnia!!