bzzz- bardzo mi przykro
, ojej , strasznie szkoda ale trzeba sobie to jakoś wytłumaczyć , ze natura wie co robi i jesli faktycznie maluszek miałby być chory albo nastapiłyby jakies komplikacje to lepiej teraz niż później. Ale ja i tak będę za ciebie trzymać kciuki do piatku.....na tym forum juz naprawdę róóóóżne cuda się zdarzały
Dobrze , że masz tyle maluszków na zimowisku , zawsze to trochę łatwiej i szybciej niż zaczynać wszystko od poczatku.
Meg - ciesze się , że progesteron w normie , a jak dzisiejsza betka ? Daj znać bo tu wszystkie czekamy z niecierpliwością...
czarnykot - musisz myśleć pozytywnie bo inaczej ta dzidzia co mieszka w twoim brzuszku pomyśli , ze tam taki słaby klimat , smutno i sie jeszcze wyprowadzi
)) Nie myśl o tym czego nie masz a o tym co masz....A jeśli chodzi o farbowanie to ja bym sobie dała spokój z ta chemią , ja do tej pory unikam wszystkiego co jest bardzo śmierdzące - te wszystkie silne specjały do sprzatania mają strasznie drażniace zapachy a niektóre mogą być szkodliwe .
zuzanka - okropnie mi przykro
((((( ale nie poddawaj się , my z M. staraliśmy sie o maluszka też bardzo długo bo 6 lat . Przeszłam wiele zabiegów itd. bo po drodze przytrafiały mi sie jeszcze niespodzianki zdrowotne więc ta walka wciąż się wydłużała. Pytałas o badania przed kolejnym transferem - mnie lekarze polecili histeroskopię tj. ogladnie wnetrza macicy małą kamerką . W ten sposób można wykryc jakieś nieprawidłowości albo mięśniaki. Na szczęście u mnie było ok. a ciąży i tak nie było . Zapytaj swojego lekarza , może on coś zasugeruje choć czasem tak bywa , że wszystko jest dobrze , a ciązy jak nie było tak nie ma - nie ma na to żadnego wytłamczenia ....niestety.
Asiiek - o masakra , dziewczyno ale miałaś przejście z tym wypadkiem . Dobrze , że wszystkie całe jesteście ..ufff.
ptencer - ale miałas stresa , matko , dobrze ,ze wykłuciłas sie i ten lekarz przyszedł szybko bo daj spokój ....4 godziny musiałabyś czekac w takim szoku ?! Boniu , co za znieczulica w tych szpitalach !!!! Dobrze , że dzieciaczki są ok.