Jak bym czytała kiedyś siebie... Mój brat został ojcem drugi ojcem , potem męża siostry wszystkie trzy zostały mamami , strasznie mnie to bolało... Czemu oni a nie my? Co my takiego zrobiliśmy? Oboje ciężko pracowaliśmy na ślub, wesele , na dom, żeby mieć coś swojego , żeby zapewnić maluchowi jakiś start, ja po 2 inseminacjach odpadłam z sił , ryczalam jak nie wiem , i tylko moja poduszka wie ile wypłakałam... O niektórych łzach nawet mąż nie wie, ale zrobiliśmy sobie przerwę , wiadomo całą procedura nie jest łatwa ani tania... Odłożyliśmy kasę , wybraliśmy klinikę , i pojechaliśmy, nam się udało ( mam w brzuszku dziewczynkę ) jutro mamy następną wizytę. Trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję że kiedyś napiszesz post że widzisz dwie kreski na teście, bądź że beta ruszyła, a później czytać ze widziałaś coś na USG , a później ze widziałaś serduszko , a później ze masz piękne dziecię ja się strasznie bałam że się nie obudzę przy punkcji, brzuch obolały przez zastrzyki , leki, później ostra wysypka która się skończyła zastrzykami w tyłek w styczniu byłam w szpitalu bo zaczęłam krwawić , zrobić mi się krwiak w macicy i uciskał na malutka... Przed każdą wizyta serce mi nawala jak opętane , ale to już nie minie, z każdą wizyta się boje o malutka , dobra bo się rozpisalam6 lat...jednak te, które się nie poddają, w końcu mają upragnione maleństwo, wspaniale trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze
Zgadzam się, my już z mężem tak źle reagujemy nawet na obce kobiety na ulicy z brzuszkiem lub z wózkiem, na ojców z dziećmi....nie mamy ochoty się spotykać ze znajomymi, którzy dopiero co ogłosili kolejną ciążę. To wszystko jest bardzo trudne.. mam znajome, które miały takie problemy zdrowotne, szanse na ciążę marne, a po roku dziecko, za chwilę drugie i to bez ivf. Zawsze się cieszę ich szczęściem, że nie musiały przechodzić tego co my, a z drugiej strony jest ten ból, dlaczego to nie my
Dasz radę, trzymam kciuki