Czy mogę wiedzieć, jaki jest Twój plan na życie?Cześć Dziewczyny,
Nigdy nie byłam na żadnym forum aktywna. Ten wątek czytam z tzw. przyczajki już jakiś czas. Staramy się z mężem od 3 lat. Mam 37 lat, za nami 3 nieudane inseminacje. W tej chwili jestem w trakcie stymulacji i wkrótce będę miała punkcję, jeśli wszystko będzie Ok.
Po tak długim czasie czytania tego wątku, chciałam napisać że jestem pod ogromnym wrażeniem, że są takie miejsca w przestrzeni online, gdzie nie ma hejtu tylko cała masa wsparcia. Tylko my kobiety wiemy, jakim obciążeniem może być proces starania się o dziecko i to jest pieknę ile dobrych slow można tu przeczytać.
Ja przez prawie 2 lata oszukiwałam samą siebie udając przed całym światem, ze tak naprawdę to chce być bezdzietną kobietą skupioną na własnych przyjemnościach i nie chce dzieci. Tylko ja i mąż wiedzieliśmy o naszych staraniach, kolejnych wizytach, inseminacjach , w ubiegłym roku zaczęłam zauważać u siebie objawy podobne do depresji. Był to dla mnie strzal jak kubeł zimnej wody, który sprawil, że postanowiłam siè otrząsnąć z tego letargu w jaki wprowadziło mnie pragnienie dziecka. I skupienie tylko wokół tego tematu. Do ubiegłego roku po każdej probie byłam przekonana, że tym razem ba pewno siè uda.
Zmagamy się z niepłodnością idiopatyczną, a ten brak przyczyny jest chyba najbardziej frustrujący. W tej chwili kiedy jesteśmy w procedurze in vitro nawet nie potrafię wyobrazić sobie, że będę kiedyś w ciąży. I co więcej mam plan już na życie co zrobie jak nie wyjdzie to invitro. A daje sobie czas na lekarzy do końca roku. Myślę pozytywnie, ale też oswajam się z myślą, że nie wszystkie kobiety muszą być mamami a jednocześnie mogą być równie szczęśliwe.
Tymczasem pozdrawiam wszystkie Staraczki serdecznie i trzymam kciuki za wszystkie bety i testy!
reklama
Hormiona
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Maj 2023
- Postów
- 4 375
Myślę, że nie jestem jedyna, która na czas starań o dziecko zawiesiła pewne tematy życiowe na później, jak chociażby zmiana pracy, dalekie podróże, inwestowanie w siebie. Z różnych powodów to następuje z jednej strony boimy się podejmować nowych wyzwań, czy zobowiązań, „bo co jak się uda”, z drugiej strony obciążenie finansowe. Np. in vitro dość mocno trzepie po kieszeni, z resztą inseminacje przynajmniej w mojej klinice też nie należały do najtańszych jak podliczy się wszystkie koszty. Ciężko tu w poście napisać jaki jest moj plan na życie bo to bardziej chodzi o nastawienie i skupienie na innych tematach, ( wdrozenie planu na życie z wizją bezpłodności i brakiem dziecka), natomiast w dużym skrócie będę chciała odwiesić wszystkie tematy, które zeszły na dalszy plan, w moim przypadku to np. powrót do podróżowania bez myślenia o tym, że nie mogę tak daleko bo może jestem w ciąży, skupienie się na swoim rozwoju tak zawodowym jak i rozwoju w obszarze swoich relacji z przyjaciółmi i nawet z mężem. U mnie serio mocno zaniedbałam przyjaciół, bo trochę zaczęłam się wycofywać. Większość ma dzieci i w pewnym momencie jak zdałam sobie sprawę ze mogę nieCzy mogę wiedzieć, jaki jest Twój plan na życie?
Mieć swoich to włączyła mi się niechęć do spotkań z ludźmi z dziećmi. Było mi przykro. Wiem, że to słabe natomiast takie chwile słabości pewnie są wpisane w problem niepłodności.
I to tak w dużym skrócie. mam zamiar korzystać z życia i bardziej świadomie je przeżyć niż teraz. Teraz mam wrażenie ze trzy lata minęły mi od jednego testu do drugiego. czas pokaże…
Tak… wycofywanie sie i zycie tylko jednym tematem i mi bylo znane przez 5 lat… a do pomyslu „co zrobie w zyciu bez dzieci” doszlam po 3 nieudanych iui i 3 nieudanych procedurach ivf, a ostatnia byla juz taka jak Ty piszesz: jak sie nie uda to ide w zycie bez dzieci szczesliwa z mezem. Ale to byla dluuuga oplakana droga. Plakalismy we dwoje po porazkach, depresja tez byla.. ciezka i niesprawiedliwa jest to walka.Myślę, że nie jestem jedyna, która na czas starań o dziecko zawiesiła pewne tematy życiowe na później, jak chociażby zmiana pracy, dalekie podróże, inwestowanie w siebie. Z różnych powodów to następuje z jednej strony boimy się podejmować nowych wyzwań, czy zobowiązań, „bo co jak się uda”, z drugiej strony obciążenie finansowe. Np. in vitro dość mocno trzepie po kieszeni, z resztą inseminacje przynajmniej w mojej klinice też nie należały do najtańszych jak podliczy się wszystkie koszty. Ciężko tu w poście napisać jaki jest moj plan na życie bo to bardziej chodzi o nastawienie i skupienie na innych tematach, ( wdrozenie planu na życie z wizją bezpłodności i brakiem dziecka), natomiast w dużym skrócie będę chciała odwiesić wszystkie tematy, które zeszły na dalszy plan, w moim przypadku to np. powrót do podróżowania bez myślenia o tym, że nie mogę tak daleko bo może jestem w ciąży, skupienie się na swoim rozwoju tak zawodowym jak i rozwoju w obszarze swoich relacji z przyjaciółmi i nawet z mężem. U mnie serio mocno zaniedbałam przyjaciół, bo trochę zaczęłam się wycofywać. Większość ma dzieci i w pewnym momencie jak zdałam sobie sprawę ze mogę nie
Mieć swoich to włączyła mi się niechęć do spotkań z ludźmi z dziećmi. Było mi przykro. Wiem, że to słabe natomiast takie chwile słabości pewnie są wpisane w problem niepłodności.
I to tak w dużym skrócie. mam zamiar korzystać z życia i bardziej świadomie je przeżyć niż teraz. Teraz mam wrażenie ze trzy lata minęły mi od jednego testu do drugiego. czas pokaże…
Wspaniale ze kobiety potrafią tu dawac sobie ogromne i tak potrzebne wsparcie…
Zyczę Ci szczesliwego dla Was zakonczenia
Hormiona
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Maj 2023
- Postów
- 4 375
Dziękuję. Ja tu wszystkim starającym się życzę, żeby były szczęśliwe niezależnie od tego co życie przyniesie i znalazły swoją drogę. Każdy ma inne pokłady siły i różną wytrzymałość. Niektóre dziewczyny walczą dopóki jest choćby cień nadziei i dla części okazuje się to dobre i cuda się zdarzają. Inne odpuszczają szybciej i ja chyba będę w tej grupie bo aż tyle siły nie mam. Więc idę według planu, żałowałabym gdybym nie spróbowała ivf, zobaczymy.Tak… wycofywanie sie i zycie tylko jednym tematem i mi bylo znane przez 5 lat… a do pomyslu „co zrobie w zyciu bez dzieci” doszlam po 3 nieudanych iui i 3 nieudanych procedurach ivf, a ostatnia byla juz taka jak Ty piszesz: jak sie nie uda to ide w zycie bez dzieci szczesliwa z mezem. Ale to byla dluuuga oplakana droga. Plakalismy we dwoje po porazkach, depresja tez byla.. ciezka i niesprawiedliwa jest to walka.
Wspaniale ze kobiety potrafią tu dawac sobie ogromne i tak potrzebne wsparcie…
Zyczę Ci szczesliwego dla Was zakonczenia
Ivf to wiele wieksze szanse niz iui wiec mam nadzieje ze Wasz problem rozwiaze.Dziękuję. Ja tu wszystkim starającym się życzę, żeby były szczęśliwe niezależnie od tego co życie przyniesie i znalazły swoją drogę. Każdy ma inne pokłady siły i różną wytrzymałość. Niektóre dziewczyny walczą dopóki jest choćby cień nadziei i dla części okazuje się to dobre i cuda się zdarzają. Inne odpuszczają szybciej i ja chyba będę w tej grupie bo aż tyle siły nie mam. Więc idę według planu, żałowałabym gdybym nie spróbowała ivf, zobaczymy.
Już po wszystkim.
Więcej strachu i stresu, niż samego zabiegu. Ale wiadomo, jak ktoś przeżywa to pierwszy raz, to jest zestresowany na maksa.
Sama punkcja byla spoko, szybko odleciałam.
Niestety, nie wiem nic na temat tego ile pobrano komórek, ile było dojrzałych.
Embriolog kazał dzwonić jutro rano.
Po punkcji embriolog po konsultacji z lekarzem powiedział, że będą zapładniać wszystkie dojrzałe komórki, że względu na czynnik męski w naszym przypadku.
Czyli dopiero jutro będę coś wiedzieć.
I jak tu pójść spać, nie wiedząc w zasadzie nic?
Więcej strachu i stresu, niż samego zabiegu. Ale wiadomo, jak ktoś przeżywa to pierwszy raz, to jest zestresowany na maksa.
Sama punkcja byla spoko, szybko odleciałam.
Niestety, nie wiem nic na temat tego ile pobrano komórek, ile było dojrzałych.
Embriolog kazał dzwonić jutro rano.
Po punkcji embriolog po konsultacji z lekarzem powiedział, że będą zapładniać wszystkie dojrzałe komórki, że względu na czynnik męski w naszym przypadku.
Czyli dopiero jutro będę coś wiedzieć.
I jak tu pójść spać, nie wiedząc w zasadzie nic?
Ania.Wiosenka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Październik 2020
- Postów
- 1 041
Dziewczyny moja dzisiejsza beta to 1,4 wiec mam do Was kilka pytań.
Odpowiedzcie mi nawet x 15 ponieważ jest ciekawa wszystkich opinii .
1. Z góry zakładałam, że czy się uda czy nie, to będzie mój ostatni transfer. Mam jednak jeszcze jedna blastke, ale znacznie słabszą. 4.2.3 z szóstej doby, no i oczywiście po nieudanym transferze pomyślałam o niej ciepłej. Jakie są Wasze doświadczenia, czy taka blastka mocno zmniejsza szanse powodzenia? O co chodzi z tą numeracja?
2. Pisałyscie o czymś czego do końca nie zrozumiałam o przesunietym oknie implantacyjnym. I pomyślał wtedy, że jak to możliwe , czy te kilka godzin robi różnicę? Ja progesteron wzięłam pierwszego dnia o 7.00 a transfer miałam 5 dni później o 14.00. Czy transfer mógł być za późno?
3. Biocenoza pochwy. W badaniu wyszła mi flora bakteryjna. Było jakoś tak - flora bakteryjna (+) ! Ale te dobre wszystkie były w normie. Ponieważ szykowałam się już do transferu nie drążyłam tematu a doktor go nie poruszył. Czy powinnam mieć podany antybiotyk przed transferem?
Z góry dziękuję za pomoc i odpowiedzi.
Odpowiedzcie mi nawet x 15 ponieważ jest ciekawa wszystkich opinii .
1. Z góry zakładałam, że czy się uda czy nie, to będzie mój ostatni transfer. Mam jednak jeszcze jedna blastke, ale znacznie słabszą. 4.2.3 z szóstej doby, no i oczywiście po nieudanym transferze pomyślałam o niej ciepłej. Jakie są Wasze doświadczenia, czy taka blastka mocno zmniejsza szanse powodzenia? O co chodzi z tą numeracja?
2. Pisałyscie o czymś czego do końca nie zrozumiałam o przesunietym oknie implantacyjnym. I pomyślał wtedy, że jak to możliwe , czy te kilka godzin robi różnicę? Ja progesteron wzięłam pierwszego dnia o 7.00 a transfer miałam 5 dni później o 14.00. Czy transfer mógł być za późno?
3. Biocenoza pochwy. W badaniu wyszła mi flora bakteryjna. Było jakoś tak - flora bakteryjna (+) ! Ale te dobre wszystkie były w normie. Ponieważ szykowałam się już do transferu nie drążyłam tematu a doktor go nie poruszył. Czy powinnam mieć podany antybiotyk przed transferem?
Z góry dziękuję za pomoc i odpowiedzi.
reklama
eij
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Maj 2020
- Postów
- 6 475
Ten plusik przy florze bakteryjnej ma być, to jest akurat dobrze też się zestresowałam i pytałam lekarzaDziewczyny moja dzisiejsza beta to 1,4 wiec mam do Was kilka pytań.
Odpowiedzcie mi nawet x 15 ponieważ jest ciekawa wszystkich opinii .
1. Z góry zakładałam, że czy się uda czy nie, to będzie mój ostatni transfer. Mam jednak jeszcze jedna blastke, ale znacznie słabszą. 4.2.3 z szóstej doby, no i oczywiście po nieudanym transferze pomyślałam o niej ciepłej. Jakie są Wasze doświadczenia, czy taka blastka mocno zmniejsza szanse powodzenia? O co chodzi z tą numeracja?
2. Pisałyscie o czymś czego do końca nie zrozumiałam o przesunietym oknie implantacyjnym. I pomyślał wtedy, że jak to możliwe , czy te kilka godzin robi różnicę? Ja progesteron wzięłam pierwszego dnia o 7.00 a transfer miałam 5 dni później o 14.00. Czy transfer mógł być za późno?
3. Biocenoza pochwy. W badaniu wyszła mi flora bakteryjna. Było jakoś tak - flora bakteryjna (+) ! Ale te dobre wszystkie były w normie. Ponieważ szykowałam się już do transferu nie drążyłam tematu a doktor go nie poruszył. Czy powinnam mieć podany antybiotyk przed transferem?
Z góry dziękuję za pomoc i odpowiedzi.
Podziel się: