reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

Miałam podejść do transferu zupełnie naturalnie . Nic nie biorę . Miała wystąpić owulacja i po 5 dniach transfer . Bez żadnych lekow . Niestety już wiemy ze u mnie to nie zadziała .
u mnie też są nieregularne cykle raz 28 raz 42 dni więc z owulacja też ciężko raz jest raz jej nie ma. Dlatego lekarz odrazu powiedział że tylko cykl sztuczny i transfery też mam na sztucznym
 
reklama
u mnie też są nieregularne cykle raz 28 raz 42 dni więc z owulacja też ciężko raz jest raz jej nie ma. Dlatego lekarz odrazu powiedział że tylko cykl sztuczny i transfery też mam na sztucznym
Nie jestem tym faktem zachwycona …
Na sztucznym endo nie rosło mi tak ładnie jak na naturalnym a i progesteron w dużych dawkach nie rósł jak powinien …

Trudno No … najważniejsze ze już wiemy na czym stoimy …
 
Nie jestem tym faktem zachwycona …
Na sztucznym endo nie rosło mi tak ładnie jak na naturalnym a i progesteron w dużych dawkach nie rósł jak powinien …

Trudno No … najważniejsze ze już wiemy na czym stoimy …
u mnie endometrium ładnie rośnie p4ogestero słabo rósł na lutinusie ale zmienili mi lek i ładnie rośnie
 
u mnie endometrium ładnie rośnie p4ogestero słabo rósł na lutinusie ale zmienili mi lek i ładnie rośnie
Ja brałam duphaston 3x1 , cyclogest x3 , dołożyli mi prolutex i progesteron z 11 wzrósł na 13 😁 także mega słabiutko - to przy pustym jaju płodowym .
 
Ja brałam duphaston 3x1 , cyclogest x3 , dołożyli mi prolutex i progesteron z 11 wzrósł na 13 😁 także mega słabiutko - to przy pustym jaju płodowym .
ja brałam tylko 3x1 utrogestan i nawet nie badałam proga bo tu nie badaja. Endo w 11dc 10mm na estrofemie 3x1. Lekarz się śmiał ze mój organizm ma takie niskie wartości hormonów ze każda ingerencja w postaci leków od razu skutkuje dobrymi efektami.
 
Cześć wszystkim :-) czytam Was od dłuższego czasu i postanowiłam w końcu opowiedzieć jak to u mnie wyglądało i w sumie dalej wygląda. Pierwsze in vitro miałam w listopadzie 2020r, niestety zakończyło się szybko nawet nie doszło do transferu,wszystkie zarodki przestały się rozwijać w 4 dobie. Później przerwa. Kolejne podejście koniec lipca 2022r , z 5 zarodków przeżył nam tylko 1, transfer był w sierpniu. W 7dpt dostałam delikatnego plamienia,ale bylo widoczne tylko na papierze toaletowym i na szczęście trwało bardzo krótko. 9dpt pierwsza beta i jest 37 ,moja radość niesamowita że się udało. Później kolejna po 3 dniach dalej rośnie. Następnego dnia dostałam plamień ale większych niż te pierwsze w dodatku widocznych na wkładce i już się pojawił strach,więc za telefon i dzwonię do lekarza. Kazał powtórzyć betę i zbadać progesteron, więc tak zrobiłam. Przyrost bety w dalszym ciągu natomiast niski progesteron. Została zwiekszona dawka leków i za 2 dni znowu sprawdzić betę i progesteron. I skończyły się moje nadzieję i radość beta zaczęła spadać. Czułam się paskudnie, zaczęłam się zastanawiać dlaczego, przecież wszystko ładnie rosło nawet można powiedzieć że książkowo. Moja ciąża skończyła się w 6tyg. Później kontrola czy wszystko jest ok i pytanie co dalej. No to lecimy za ciosem i podchodzimy do kolejnej procedury. No i na nowo wszystko punkcja listopad, przeżyły 3 zarodki z lekarzem zdecydowaliśmy że je zamrozimy i transfer zrobimy w następnym cyklu. Transfer odbył się w grudniu, podaliśmy 2 zarodki. Powtórka czekamy do weryfikacji, myślę sobie będzie dobrze, przecież podaliśmy 2 zarodki to pewnie chociaż 1 się przyjmie. Nic bardziej mylnego, weryfikacja bety 9dpt i wielkie 0. I tak doszliśmy do tego roku i kolejnego transferu z ostatnią śnieżynką. Transfer odbył się w sumie teraz bo 1 lutego. Odczucia całkiem inne niż przy poprzednich transferach, moje objawy 5dpt czułam chwilowe kłucie w jajniku. 6dpt delikatne ciągnięcie podbrzusza. 7dpt spokój No i dzisiaj mamy 8dpt z rana obudziłam się z delikantymi bólami podbrzusza jak na @. Przez głowę przechodzi mi tysiąc myśli na minutę i cały wachlarz emocji,że to pewnie zagnieżdżane się zarodka było za chwilę myślę o tym że pewnie znowu się nie udało. Jutro będzie 9dpt i mam jechać na weryfikację bety i szczerze boję się jak jasna cholera...
 
Cześć wszystkim :-) czytam Was od dłuższego czasu i postanowiłam w końcu opowiedzieć jak to u mnie wyglądało i w sumie dalej wygląda. Pierwsze in vitro miałam w listopadzie 2020r, niestety zakończyło się szybko nawet nie doszło do transferu,wszystkie zarodki przestały się rozwijać w 4 dobie. Później przerwa. Kolejne podejście koniec lipca 2022r , z 5 zarodków przeżył nam tylko 1, transfer był w sierpniu. W 7dpt dostałam delikatnego plamienia,ale bylo widoczne tylko na papierze toaletowym i na szczęście trwało bardzo krótko. 9dpt pierwsza beta i jest 37 ,moja radość niesamowita że się udało. Później kolejna po 3 dniach dalej rośnie. Następnego dnia dostałam plamień ale większych niż te pierwsze w dodatku widocznych na wkładce i już się pojawił strach,więc za telefon i dzwonię do lekarza. Kazał powtórzyć betę i zbadać progesteron, więc tak zrobiłam. Przyrost bety w dalszym ciągu natomiast niski progesteron. Została zwiekszona dawka leków i za 2 dni znowu sprawdzić betę i progesteron. I skończyły się moje nadzieję i radość beta zaczęła spadać. Czułam się paskudnie, zaczęłam się zastanawiać dlaczego, przecież wszystko ładnie rosło nawet można powiedzieć że książkowo. Moja ciąża skończyła się w 6tyg. Później kontrola czy wszystko jest ok i pytanie co dalej. No to lecimy za ciosem i podchodzimy do kolejnej procedury. No i na nowo wszystko punkcja listopad, przeżyły 3 zarodki z lekarzem zdecydowaliśmy że je zamrozimy i transfer zrobimy w następnym cyklu. Transfer odbył się w grudniu, podaliśmy 2 zarodki. Powtórka czekamy do weryfikacji, myślę sobie będzie dobrze, przecież podaliśmy 2 zarodki to pewnie chociaż 1 się przyjmie. Nic bardziej mylnego, weryfikacja bety 9dpt i wielkie 0. I tak doszliśmy do tego roku i kolejnego transferu z ostatnią śnieżynką. Transfer odbył się w sumie teraz bo 1 lutego. Odczucia całkiem inne niż przy poprzednich transferach, moje objawy 5dpt czułam chwilowe kłucie w jajniku. 6dpt delikatne ciągnięcie podbrzusza. 7dpt spokój No i dzisiaj mamy 8dpt z rana obudziłam się z delikantymi bólami podbrzusza jak na @. Przez głowę przechodzi mi tysiąc myśli na minutę i cały wachlarz emocji,że to pewnie zagnieżdżane się zarodka było za chwilę myślę o tym że pewnie znowu się nie udało. Jutro będzie 9dpt i mam jechać na weryfikację bety i szczerze boję się jak jasna cholera...
Trzymam mocno , bardzo mocno za Ciebie kciuki , za Was kciuki ! Ja transfer miałam 4 lutego - 5 dniowej blastocysty , i tez czekam , dziś 5 dzień, zauważyłam delikatne różowe plamienie. I czekam dalej , codziennie chciałabym zrobić betę , ale czekam , chce zrobić w sobotę to będzie 7 dzień po. Częściej w kwietniu miałam transfer 1 , nie wyszło , nic nie drgnęło. W czerwcu miałam 2 transfer , tym razem 2 zarodków , i wielkie rozczarowanie znów nie wyszło. Była konieczna kolejna punkcja , i tym sposobem jestem na tym etapie . Aż boje się pisać , wcześniej nawet nie udzielałam się na żadnych forach , przy tym transferze , postanowiłam poczytać, poszperać , może się czegoś dowiedzieć . Czytam codziennie , zajmuje mi to troche czas i daje nadzieje. Troche się rozpisałam - wracając do sprawy - TRZYMAM mocno KCIUKI
 
Trzymam mocno , bardzo mocno za Ciebie kciuki , za Was kciuki ! Ja transfer miałam 4 lutego - 5 dniowej blastocysty , i tez czekam , dziś 5 dzień, zauważyłam delikatne różowe plamienie. I czekam dalej , codziennie chciałabym zrobić betę , ale czekam , chce zrobić w sobotę to będzie 7 dzień po. Częściej w kwietniu miałam transfer 1 , nie wyszło , nic nie drgnęło. W czerwcu miałam 2 transfer , tym razem 2 zarodków , i wielkie rozczarowanie znów nie wyszło. Była konieczna kolejna punkcja , i tym sposobem jestem na tym etapie . Aż boje się pisać , wcześniej nawet nie udzielałam się na żadnych forach , przy tym transferze , postanowiłam poczytać, poszperać , może się czegoś dowiedzieć . Czytam codziennie , zajmuje mi to troche czas i daje nadzieje. Troche się rozpisałam - wracając do sprawy - TRZYMAM mocno KCIUKI
Ja również trzymam za Ciebie kciuki 😉 miałam tak samo w sumie dalej mam tak że szperam po różnych forach i czytam historie dziewczyn które miały podobne objawy i że to były akurat te ciążowe i to mnie trzyma przy nadziei. Inaczej bym chyba zwariowała. Mąż niby mnie wspiera ale to nie on to wszystko przechodził tyle razy i mam wrażenie że nie do końca rozumie jak ja się czuje w obecnej sytuacji. Dlatego też postanowiłam w końcu się wypowiedzieć a w sumie bardziej to wyrzucić z siebie to wszystko.
 
Cześć wszystkim :-) czytam Was od dłuższego czasu i postanowiłam w końcu opowiedzieć jak to u mnie wyglądało i w sumie dalej wygląda. Pierwsze in vitro miałam w listopadzie 2020r, niestety zakończyło się szybko nawet nie doszło do transferu,wszystkie zarodki przestały się rozwijać w 4 dobie. Później przerwa. Kolejne podejście koniec lipca 2022r , z 5 zarodków przeżył nam tylko 1, transfer był w sierpniu. W 7dpt dostałam delikatnego plamienia,ale bylo widoczne tylko na papierze toaletowym i na szczęście trwało bardzo krótko. 9dpt pierwsza beta i jest 37 ,moja radość niesamowita że się udało. Później kolejna po 3 dniach dalej rośnie. Następnego dnia dostałam plamień ale większych niż te pierwsze w dodatku widocznych na wkładce i już się pojawił strach,więc za telefon i dzwonię do lekarza. Kazał powtórzyć betę i zbadać progesteron, więc tak zrobiłam. Przyrost bety w dalszym ciągu natomiast niski progesteron. Została zwiekszona dawka leków i za 2 dni znowu sprawdzić betę i progesteron. I skończyły się moje nadzieję i radość beta zaczęła spadać. Czułam się paskudnie, zaczęłam się zastanawiać dlaczego, przecież wszystko ładnie rosło nawet można powiedzieć że książkowo. Moja ciąża skończyła się w 6tyg. Później kontrola czy wszystko jest ok i pytanie co dalej. No to lecimy za ciosem i podchodzimy do kolejnej procedury. No i na nowo wszystko punkcja listopad, przeżyły 3 zarodki z lekarzem zdecydowaliśmy że je zamrozimy i transfer zrobimy w następnym cyklu. Transfer odbył się w grudniu, podaliśmy 2 zarodki. Powtórka czekamy do weryfikacji, myślę sobie będzie dobrze, przecież podaliśmy 2 zarodki to pewnie chociaż 1 się przyjmie. Nic bardziej mylnego, weryfikacja bety 9dpt i wielkie 0. I tak doszliśmy do tego roku i kolejnego transferu z ostatnią śnieżynką. Transfer odbył się w sumie teraz bo 1 lutego. Odczucia całkiem inne niż przy poprzednich transferach, moje objawy 5dpt czułam chwilowe kłucie w jajniku. 6dpt delikatne ciągnięcie podbrzusza. 7dpt spokój No i dzisiaj mamy 8dpt z rana obudziłam się z delikantymi bólami podbrzusza jak na @. Przez głowę przechodzi mi tysiąc myśli na minutę i cały wachlarz emocji,że to pewnie zagnieżdżane się zarodka było za chwilę myślę o tym że pewnie znowu się nie udało. Jutro będzie 9dpt i mam jechać na weryfikację bety i szczerze boję się jak jasna cholera...
Ja miałam 5 dpt ból jak na @ i transfer udany. Trzymam kciuki!!!
 
reklama
Nie jestem tym faktem zachwycona …
Na sztucznym endo nie rosło mi tak ładnie jak na naturalnym a i progesteron w dużych dawkach nie rósł jak powinien …

Trudno No … najważniejsze ze już wiemy na czym stoimy …
Ja też tak miałam, musiałam przesuwać transfer ze względu na brak owulacji. U mnie również pcos i nieregularne cykle. Da się zrobić transfer na cyklu naturalnym, ale wymaga więcej zachodu
 
Do góry