reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

Coffe88 a jak Ty miałaś puste jajo to jak u Ciebie ten proces się zaczynał i ile trwał ? U mnie nie ma nadzieji, pisałam wcześniej że plamie a dziś troszkę więcej taką czerwona krwią. Ale wciąż to plamienie a nie jakoś mega dużo.
U mnie poronienie tez tak się zaczynało. Najpierw było delikatne jasno brązowe plamienie, później delikatniej ciemniejsze, później troszkę "zywej" krwi no a później poszło po całości.
Raczej tak od razu nie wylatuje wszystko, musi się powoli rozkręcić...
Ja myślałam że to brązowe "to juz". Trwało 2 dni. I mówię do męża że to chyba już po wszystkim. A tu nagle od rana "żywa krew" i tego samego dnia po południu się rozkręciło...
 
reklama
U mnie poronienie tez tak się zaczynało. Najpierw było delikatne jasno brązowe plamienie, później delikatniej ciemniejsze, później troszkę "zywej" krwi no a później poszło po całości.
Raczej tak od razu nie wylatuje wszystko, musi się powoli rozkręcić...
Ja myślałam że to brązowe "to juz". Trwało 2 dni. I mówię do męża że to chyba już po wszystkim. A tu nagle od rana "żywa krew" i tego samego dnia po południu się rozkręciło...
A kiedy pojechałaś na USG do szpitala czy do swojego gina by sprawdzić czy na pewno sama się oczyściłaś ?
 
Coffe88 a jak Ty miałaś puste jajo to jak u Ciebie ten proces się zaczynał i ile trwał ? U mnie nie ma nadzieji, pisałam wcześniej że plamie a dziś troszkę więcej taką czerwona krwią. Ale wciąż to plamienie a nie jakoś mega dużo.
Jestem prawie 4 tyg po łyzeczkowaniu .
Kilka dni temu już Ci pisałam co i jak .W pn potwierdziłam puste jajo , odstawiłam leki . Od piatku plamienia z niewielka ilością skrzepów . W pn wizyta . Pęcherzyk nadal w macicy ale już nie był okraglutki - widac było ze się roni . Dostałam leki które brałam pod język przez 2 dni i tak naprawdę nic nie wniosły bo plamienie jakie było takie zostało i pęcherzyk nadal w macicy . Po 2 dniach pojechałam do szpitala - po wcześniejszej rozmowie z lekarka która w szpitalu pracuje . Dostałam leki na wywołanie przez 2 dni . Lekkie skurcze . Nadal plamienie . Na usg pęcherzyk dalej się utrzymywał ale już przy samym ujściu szyjki macicy - leki już nic nie dawały stad decyzja o łyzeczkowaniu . Łącznie w szpitalu byłam 3 doby . Po zabiegu plamiłam jakiś tydzień . Obecnie czekam na okres.

Jeśli w ciągu najbliższych 2 dni nic sie wiecej u Ciebie nie rozkręci polecam jednak na szpital pojechac . Nie łyżeczkują odrazu , podają leki poronie jeśli one nic nie dają to wtedy zabieg . Ale jesteś pod opieka , sprawdza czy się dokładnie oczyscilas…
 
A kiedy pojechałaś na USG do szpitala czy do swojego gina by sprawdzić czy na pewno sama się oczyściłaś ?
Z tego co pamiętam., to jeszcze czekasz na ostateczne potwierdzenie pustego jaja. Także nie odstawiam leków. Jeśli się martwisz i chcesz sprawę wyjaśnić to albo do kliniki albo jedź na IP. Spakuj torbe i wez tez coś do jedzonka.
 
Czyli kolejny transfer przed Tobą ?
Dobrze robisz - jeśli jesteś gotowa psychicznie i czujesz się na sile to postąpiłabym jak Ty i nie zwlekałabym z kolejnym transferem .
Z drugiej strony u mnie z każdym niepowodzeniem powrót do pracy był pewnego rodzaju wybawieniem ….

To co czekasz na okres i jedziesz z nowym transferem ?
Nawet już wtedy dostałam okresu, więc jadę 🙃 odstawiłam leki i jakoś szybko przyszedł.
mam nadzieję, że przed sylwestrem jeszcze uda się z transferem.
Psychicznie okej, wiadomo, na początku byłam podłamana, jednak fakt, że mam już Lilę dużo mi daje. To nie to załamanie, które występowało przed ciążą.

Tak, praca może pomóc w takiej sytuacji. Ja mam zajęcie w domu. A ciąża przy niezbyt jasnych warunkach finansowych jest dosyć odważną sprawą 🙃
 
reklama
Hej dziewczyny, muszę się poradzić, w styczniu bedziemy podchodzic do invitro po raz pierwszy, powodem u nas jest nasienie, zaniżona ilość, był tez problem z ruchliwoscia ale chyba dzieki suplementem troche sie podniosly i sa juz w normie. Za to w ciągu 2 miesiecy morfo z 4% spadła aż na 0% 😔 czekam na telefon u lekarza. Czy macie moze juz jakieś doświadczenie z takim wynikiem ?
 
Do góry