Mi mi kochana!
Leć na laparoskopię z elektrokauteryzacją jajników (wypalanie pęcherzyków). Ja wiem że to tylko dzięki temu mam owulkę. @ nie miałam ponad 0,5 roku zanim poszłam do lekarza pierwszy raz. W mojej małej mieścinie lekarz był na tyle uczciwy że poiedział że nie potrafi mi pomóc i dał maniary na Białystok i Artemidę. Zaczynałam do Luteiny i nie było żadnej reakcji. Potem inseminacja, pierwsza próba in vitro, kolejna inseminacja i w końcu laparoskopia. To na prawdę nic strasznego. A skutki są nieocenione. Sama jestem przykładem. Naczytałam się że największe szanse są w pierwszych 3 miesiącach po operacji. A ja dalej nawet nie miałam naturalnej @. I załamka, potem stymulka, kolejna inseminacja i kolej na próba in vitro. Przy tej próbie były już widoczne efekty, pomimo że nie udało się. Wyhodowałam 15 pęcherzyków do pobrania (poprzednio 5), jajniki na usg były wyrażnie czystsze, lepiej się stymulowałam. Aż w końcu zrobiłam przerwę wakacyjną, a po wakcjach na wizycie okazało się że pierwszą owulkę już miałam, a przy kolejnej zaskoczyłam. Naturalnie.
Kochana za laparoskopię nie płaciłam ani grosza. Poczytaj na forach jak dużo dziewczyn przy pcos szybko zachodzi w ciążę. Ale są też przypadki że i to nie pomaga. Ale trzeba być cierpliwym. Naprawdę z całego serca polecam.
Pozdrówki ciepłe!!!