Dziewczyny, muszę się wam wyżalić co do mojej laparohisteroskopii, bo dzisiaj kilka z Was napisało, że to obniża AMH i w ogóle jest słabe.
Po 3 procedurach zmieniliśmy klinikę (z In.vimedu na No.vum). Na pierwszej wizycie lekarka kazała mi uzupełnić badania min. o historoskopię operacyjną. Kilka razy podkreślała żeby to była operacyjna a nie diagnostyczna. Ze względu na fundusze zrobiliśmy to w szpitalu w Wawie na NFZ. Na e-kierowaniu do szpitala jak wół jest napisane: "Endoskopowa (laparoskopowa) (histeroskopowa) biopsja macicy". W szpitalu zrobili mi laparo, choć przyznam szczerze, że myślałam, że będę tam jeden dzień i tyle. Okazało się, że mam endometriozę, której nigdy nikt nawet nie podejrzewał. Zabieg wykonywał mi lekarz, który zajmuje się InVitro i jajników nawet nie ruszał.
Po jakimś czasie pojawiliśmy się znów w klinice i szef szefów opierdzielił mnie mówiąc, że to niemożliwe, że ktoś mnie skierował na laparo i czemu pozwoliłam sobie krzywdę zrobić. Ja przy sobie nie miałam tego skierowania, więc nie dyskutowałam. Po wyjściu z kliniki się popłakałam, bo mało, że tyle wycierpiałam to jeszcze okazuje się, że to było złe dla mnie. No ale ja lekarzem nie jestem, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że sobie mogę zaszkodzić. Zaufałam lekarzom.
Teraz jak piszecie, że taak problem z tym laparo i AMH, ze w ogóle się wydygałam i zestresowalam.
Po 3 procedurach zmieniliśmy klinikę (z In.vimedu na No.vum). Na pierwszej wizycie lekarka kazała mi uzupełnić badania min. o historoskopię operacyjną. Kilka razy podkreślała żeby to była operacyjna a nie diagnostyczna. Ze względu na fundusze zrobiliśmy to w szpitalu w Wawie na NFZ. Na e-kierowaniu do szpitala jak wół jest napisane: "Endoskopowa (laparoskopowa) (histeroskopowa) biopsja macicy". W szpitalu zrobili mi laparo, choć przyznam szczerze, że myślałam, że będę tam jeden dzień i tyle. Okazało się, że mam endometriozę, której nigdy nikt nawet nie podejrzewał. Zabieg wykonywał mi lekarz, który zajmuje się InVitro i jajników nawet nie ruszał.
Po jakimś czasie pojawiliśmy się znów w klinice i szef szefów opierdzielił mnie mówiąc, że to niemożliwe, że ktoś mnie skierował na laparo i czemu pozwoliłam sobie krzywdę zrobić. Ja przy sobie nie miałam tego skierowania, więc nie dyskutowałam. Po wyjściu z kliniki się popłakałam, bo mało, że tyle wycierpiałam to jeszcze okazuje się, że to było złe dla mnie. No ale ja lekarzem nie jestem, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że sobie mogę zaszkodzić. Zaufałam lekarzom.
Teraz jak piszecie, że taak problem z tym laparo i AMH, ze w ogóle się wydygałam i zestresowalam.