reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Cześć dziewczyny. Kilka dni temu udało mi się umówić do polskiego ginekologa u mnie w mieście w Anglii.
Pani doktor przyjmuje tylko dwa razy w miesiącu przyjeżdża z Polski, trafiłam do doktor Cybulskiej okazało się, ze w Polsce pracuje w klinice Bocian w Katowicach (ma bardzo dobre opinie na znany lekarz).

Na USG wyszło, ze mam jednego malutkiego mięśniaka - nie groźny, ma kilka mm także nie ma wpływu na powodzenie in vitro, dalej mam hiperke jajniki powiększone i mocno zmęczone kłociem (jestem już miesiąc po punkcji). Szkoda tylko ze nikt w mojej klinice mi o tym nie powiedział, bo gdybym wiedziała o tej hiperce to nigdy nie zgodziłabym się na świeży transfer.

Dr Cybulska to naprawdę konkretny lekarz, nie owijała w bawełnę i odrazu powiedziała, ze przy moim poziomie estrogenu (19.000) przy mocnej hiperce transfer był skazany na niepowodzenie, ze to nie miało prawa się udać.

Mam narazie nie podchodzić do następnego transferu, organizm musi się uspokoić, kazala zrobić badania: ANA, trombofilia i kilka dodatkowych. Powiedziała, ze ona mnie przygotuje i nie dopuści choćby miała cień wątpliwości.

Jutro wizyta w klinice, jeżeli nic mi nie powiedzą o tym mięśniaku, hiperce i stwierdzą, ze wszystko jest Ok i można działać odrazu dalej skladam oficjalne zażalenie i zaniedbanie medyczne do angielskiego NFZ i składam wniosek o zmianę lekarza.

Musiałam się wygadać, bo jestem zła. Świadomie zmarnowali moja szanse i zarodek. ☹️
 
Właśnie zastanawialam się czy np owu nie było we w środę.. bo w pon miałam wizytę i pęcherzyki były 12-14mm.. czyli transfer wypada na 6dzien. Nie odczuwam żadnego bólu owulacyjnego i dlatego ciężko mi to rozkminic 😬
Nie badałas Lh ,nasz klinika zaleca poziom lh przez 3 dni zeby się wbić w okno implantacyjne moja owu się przesunęła i robiłam poziom Lh przez 6 dni...ale trafiliśmy na duży wzrost i następnego juz spadek, może po monitoringu tez jakoś określają nie wiem,ciężko mi się odnieść, pierwszy raz mialam cykl naturalny,mam nadzieję że z pozytywnym finalem
 
Cześć dziewczyny. Kilka dni temu udało mi się umówić do polskiego ginekologa u mnie w mieście w Anglii.
Pani doktor przyjmuje tylko dwa razy w miesiącu przyjeżdża z Polski, trafiłam do doktor Cybulskiej okazało się, ze w Polsce pracuje w klinice Bocian w Katowicach (ma bardzo dobre opinie na znany lekarz).

Na USG wyszło, ze mam jednego malutkiego mięśniaka - nie groźny, ma kilka mm także nie ma wpływu na powodzenie in vitro, dalej mam hiperke jajniki powiększone i mocno zmęczone kłociem (jestem już miesiąc po punkcji). Szkoda tylko ze nikt w mojej klinice mi o tym nie powiedział, bo gdybym wiedziała o tej hiperce to nigdy nie zgodziłabym się na świeży transfer.

Dr Cybulska to naprawdę konkretny lekarz, nie owijała w bawełnę i odrazu powiedziała, ze przy moim poziomie estrogenu (19.000) przy mocnej hiperce transfer był skazany na niepowodzenie, ze to nie miało prawa się udać.

Mam narazie nie podchodzić do następnego transferu, organizm musi się uspokoić, kazala zrobić badania: ANA, trombofilia i kilka dodatkowych. Powiedziała, ze ona mnie przygotuje i nie dopuści choćby miała cień wątpliwości.

Jutro wizyta w klinice, jeżeli nic mi nie powiedzą o tym mięśniaku, hiperce i stwierdzą, ze wszystko jest Ok i można działać odrazu dalej skladam oficjalne zażalenie i zaniedbanie medyczne do angielskiego NFZ i składam wniosek o zmianę lekarza.

Musiałam się wygadać, bo jestem zła. Świadomie zmarnowali moja szanse i zarodek. ☹️
Co za.... 😠😠😠 Brak słów! Dobrze, że udało Ci się do niej trafić! 😊 I tak jak piszesz, nie można tak tego zostawić.
 
Nie badałas Lh ,nasz klinika zaleca poziom lh przez 3 dni zeby się wbić w okno implantacyjne moja owu się przesunęła i robiłam poziom Lh przez 6 dni...ale trafiliśmy na duży wzrost i następnego juz spadek, może po monitoringu tez jakoś określają nie wiem,ciężko mi się odnieść, pierwszy raz mialam cykl naturalny,mam nadzieję że z pozytywnym finalem
Nie, wgl nie badali mi lh.. tylko monitoring
 
Cześć dziewczyny. Kilka dni temu udało mi się umówić do polskiego ginekologa u mnie w mieście w Anglii.
Pani doktor przyjmuje tylko dwa razy w miesiącu przyjeżdża z Polski, trafiłam do doktor Cybulskiej okazało się, ze w Polsce pracuje w klinice Bocian w Katowicach (ma bardzo dobre opinie na znany lekarz).

Na USG wyszło, ze mam jednego malutkiego mięśniaka - nie groźny, ma kilka mm także nie ma wpływu na powodzenie in vitro, dalej mam hiperke jajniki powiększone i mocno zmęczone kłociem (jestem już miesiąc po punkcji). Szkoda tylko ze nikt w mojej klinice mi o tym nie powiedział, bo gdybym wiedziała o tej hiperce to nigdy nie zgodziłabym się na świeży transfer.

Dr Cybulska to naprawdę konkretny lekarz, nie owijała w bawełnę i odrazu powiedziała, ze przy moim poziomie estrogenu (19.000) przy mocnej hiperce transfer był skazany na niepowodzenie, ze to nie miało prawa się udać.

Mam narazie nie podchodzić do następnego transferu, organizm musi się uspokoić, kazala zrobić badania: ANA, trombofilia i kilka dodatkowych. Powiedziała, ze ona mnie przygotuje i nie dopuści choćby miała cień wątpliwości.

Jutro wizyta w klinice, jeżeli nic mi nie powiedzą o tym mięśniaku, hiperce i stwierdzą, ze wszystko jest Ok i można działać odrazu dalej skladam oficjalne zażalenie i zaniedbanie medyczne do angielskiego NFZ i składam wniosek o zmianę lekarza.

Musiałam się wygadać, bo jestem zła. Świadomie zmarnowali moja szanse i zarodek. ☹️
Jednak co by nie mówić, to zagraniczni lekarze w dziedzinie leczenia niepłodności i prowadzenia in vitro, zarówno w przygotowaniu, jak i opiece po transferze często nawet nie umywają się do naszych.... Szkoda że musiałam trafić na takich ignorantów 🙄 trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło jak najszybciej
 
Cześć dziewczyny. Kilka dni temu udało mi się umówić do polskiego ginekologa u mnie w mieście w Anglii.
Pani doktor przyjmuje tylko dwa razy w miesiącu przyjeżdża z Polski, trafiłam do doktor Cybulskiej okazało się, ze w Polsce pracuje w klinice Bocian w Katowicach (ma bardzo dobre opinie na znany lekarz).

Na USG wyszło, ze mam jednego malutkiego mięśniaka - nie groźny, ma kilka mm także nie ma wpływu na powodzenie in vitro, dalej mam hiperke jajniki powiększone i mocno zmęczone kłociem (jestem już miesiąc po punkcji). Szkoda tylko ze nikt w mojej klinice mi o tym nie powiedział, bo gdybym wiedziała o tej hiperce to nigdy nie zgodziłabym się na świeży transfer.

Dr Cybulska to naprawdę konkretny lekarz, nie owijała w bawełnę i odrazu powiedziała, ze przy moim poziomie estrogenu (19.000) przy mocnej hiperce transfer był skazany na niepowodzenie, ze to nie miało prawa się udać.

Mam narazie nie podchodzić do następnego transferu, organizm musi się uspokoić, kazala zrobić badania: ANA, trombofilia i kilka dodatkowych. Powiedziała, ze ona mnie przygotuje i nie dopuści choćby miała cień wątpliwości.

Jutro wizyta w klinice, jeżeli nic mi nie powiedzą o tym mięśniaku, hiperce i stwierdzą, ze wszystko jest Ok i można działać odrazu dalej skladam oficjalne zażalenie i zaniedbanie medyczne do angielskiego NFZ i składam wniosek o zmianę lekarza.

Musiałam się wygadać, bo jestem zła. Świadomie zmarnowali moja szanse i zarodek. ☹️
I to jest właśnie olewactwo.. robią a mają wszystko w d... Nie mają pojęcia ile to nas kosztuje.. dobrze że teraz trafiłaś na mam nadzieję dobrego lekarza i już będzie tylko lepiej.. trzymam mocno kciuki 😘✊
 
Jednak co by nie mówić, to zagraniczni lekarze w dziedzinie leczenia niepłodności i prowadzenia in vitro, zarówno w przygotowaniu, jak i opiece po transferze często nawet nie umywają się do naszych.... Szkoda że musiałam trafić na takich ignorantów 🙄 trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło jak najszybciej
Tutaj chyba nie chodzi o to, ze są gorsi. Ja jestem w 100% refundowana i jestem chyba bardziej numerkiem, a nie człowiekiem, to nie jest prywatna klinika tylko szpital państwowy. Weź sobie wyobraź jakby takie in vitro w Polsce wyglądało gdyby było refundowane i wykonywane przez N F Z.
Prywatnie to prywatnie podejście do pacjenta zupełnie inne.
 
reklama
@Evela.6 @mala_Mi 80 @Gonia0605 kochane jak Wy się macie ? Często o Was myślę ...co tam u Was ...
Cześć kochana [emoji8]

Miło, że pytasz. Ja mam chwilowa przerwę. Po pierwsze potrzebowałam powrotu do normalności chociaż na chwilę a po drugie postanowiłam sprawdzić immunologie przed kolejnym transferem bo gdzieś ewidentnie jest problem a moja dr prowadząca otwarcie powiedziała, że jej pomysły się skończyły...
No a jak wiadomo z immunologia jest, mega długo czeka się na wizytę. Dopiero na 18.11 mam wizytę u Malinow*kiego wiec wszystko się bardzo przeciągnie.
Tak jak wcześniej odczuwałam presję czasu i chciałam wszystko na juz to teraz mam zupełnie inne odczucia. 'dopiero '3 transfery za mną ale zmęczyło mnie to wszystko tak, że najchętniej już bym do tego nie wracała. Gdyby nie fakt, że mamy jeszcze 5 zarodkow to myślę, że już bym zamknęła ten etap za sobą i nie podchodziła więcej do ivf. Nadzieja na powodzenie zupełnie ze mnie uciekła[emoji2368]
 
Do góry