Cykl sztuczny - mam PCOS i naturalnie nie mam owulacji.
Z leków biorę euthyrox 100 (mam niedoczynnosc tarczycy), Estrofem (1 tabletkę w 2, 3 i 4 dc, 2x 1 tabletkę 5-7 dc i od 8 aż do teraz 3x 1 tabletkę). Od 12 dc 3x 200 mg Utrogestanu dopochwowo, od 13 dc Metypred - 2 tabletki rano. Z suplementów kwas foliowy, omega, magnez, witamina D3, witamina B12 (ale to dlatego, ze nie jem mięsa). Pije dużo wody - minimum 2 litry dziennie.
Mąż bierze Fertilman Plus i Maca w tabletkach, ale to nic nie daje na morfologię, wzrosła mu tylko nieco ruchliwość i koncentracja.
Transfer w 17 dc, po transferze leżałam 10 minut (tyle kazali), nie miałam wcześniej mierzonego progesteronu czy oglądanego endometrium, ostatni monitoring miałam w 10 dc. Kazali mi zrobić tylko betę w 9 dc. Poprosiłam o L4 do bety i dostałam (mam stresująca prace).
Objawów nie miałam żadnych - byłam przekonana, ze dostanę okres. Drugiej nocy po transferze dostałam w nocy przez sen orgazmu i byłam przekonana, ze to już koniec, bo przecież zarodek się nie zagnieździ, nie wolno uprawiać seksu itd. Czytałam na necie i trochę pytań o to jest, takie rzeczy najwyraźniej się zdarzają, a kobiety się boja - ja sama panikowałam. No ale na necie uspokajali, wiec starałam się nie panikować. Potem miałam lekkie plamienie, ale jak o tym myśle to raczej podrażniłam sie wkładając globulke, wątpię, żeby to było implantacyjne. Tak czy siak zbadałam progesteron no i nie był za wysoki, moja lekarka do teraz jak wysłałam jej wyniki nie kazała mi zmierzyć progesteronu, wiec staram sie jej ufać. Czułam sie jak na okres - lekki ból jajników i macicy, ale przede wszystkim łupanie w krzyżu - a to mi zawsze najbardziej doskwiera przy miesiączce. Różnica taka, ze na wadze ubywało zamiast przybywać (zawsze przed okresem zatrzymuje wodę) i cera w normie.
Ale sie rozpisałam
ale jeśli mogę kogoś podnieść na duchu to mega sie cieszę. Ja tez od zawsze czuje wsparcie na forum, nawet jak nie pisze. Cieszę sie każdym sukcesem, bo daje mi nadzieje. Razem z mężem nikomu nie mówiliśmy o staraniach, in vitro, a o ciąży powiemy pewnie dopiero jak skończy sie pierwszy trymestr - tacy z nas już skryci ludzie
dlatego tym bardziej doceniam Wasze wsparcie i jestem za nie wdzięczna. Trzymam za wszystkie kciuki