On nie ma focha... On mi wczoraj zarzucił, że biorę za gorący prysznic..bo lustro było zaparowane... A kąpałam się w ciepłej ale nie gorącej wodzie....nawet nie stałam cały czas pod strumieniem... Wiesz... Chcę zaszkodzić fasolce w zagnieżdżaniu... Bo przecież po co te wszystkie zastrzyki, ta cała chemia... Mam totalnego doła... Wiem, że jak się nie uda to będzie moja wina no bo kogo... Ale wiem też, że to wszystko przez te ciepłe prysznice... I wiem, że on tak uważa, że to moja wina.... Nie chcę go dzisiaj widzieć i nie chce poznać bety...