JestemMama!
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Luty 2020
- Postów
- 5 270
Kochana wiem doskonale co czujesz ale pamiętaj to nie jest twoja wina. Uwierz mi że ja też bardzo długo obwiniałam się o śmierć mojej cioci ... Kilka dni przed śmiercią podałam jej zastrzyk przeciwzakrzepowy ... ( Ciocia miała nowotwór i była po chemioterapii ) Cały czas wmawiałam sobie że to moja wina bo gdybym nie dała jej go może by żyła dalej ... Ciocia zaczęła się źle czuć byłam pewna że to przez zastrzyk ... Wyszło że nie przez zastrzyk a po chemi się źle czuła . Moje rodzeństwo obwiniało się o to że zbyt późno zaczęło ciocie reanimować ... A nie było to wcale późno bo zaraz po tym jak stwierdzili brak pulsu u Cioci ... Widocznie twój tato jak i moja ciocia byli bardziej potrzebni tam u góry ... Wiem że mi teraz łatwo jest tak pisać ... Wiem jak ból masz w sercu ... Ale uwierz nie ma tu twojej winy , naprawdę . Co do maleństwa również mogę powiedzieć że wiem co czujesz ,chodź mi nie było daje usłyszeć bicia serduszka ale również się obwiniałam za wszystko ... Dalej zdążają się wieczory że zamykam się Sama w pokoju i płacze , ból mimo upływu czasu jest taki sam , a nawet większy ... Gdyby wszystko potoczyło się inaczej to już bym na pewno tuliła swoje maleństwo do piersi . Już była bym najszczęśliwszą osoba na świecie ... Ale nie jestem ... Nie wiem czy kiedykolwiek będę ... Chodź wierzę w to że jeszcze zaświeci dla nas słońce i będzie świeciło najpiekniej na świecie ... Bóg nam wynagrodzi wszystkie łzy , nasz ból i nasze cierpienie ... Staram się tak o tym wszystkim myśleć ...Dziewczyny wracam do Was po 2 miesiącach rozłąki, po wielu tygodniach nieistnienia...w 8 tygodniu ciąży przeżyłam wstrząs psychiczny. Pojechałam do taty po odbiór pewnych rzeczy i zastałam go martwego na podłodze (mama w tym czasie była na drugim końcu Polski i opiekowała się wnuczką). Okazało się, że tata miał wylew, a ja miałam cały czas wyrzuty sumienia, że nie przyjechałam do niego kilka dni wcześniej jak planowałam, może wówczas żyłby obecnie jestem pod opieką psychologa, który pomaga mi wrócić do normalności.. mój synek w brzuchu przeżył ten wstrząs i w 10 tygodniu biło mu pięknie serduszko, wielkością był o kilka dni do przodu. Niestety w 13 tygodniu na badaniach prenatalnych oglądałam już martwy płód Myślałam, że to moja wina, tego szoku, depresji, z której powoli wychodzę ale nie.. była to wada genetyczna, Trisomia 21..Wiem, że muszę być silna, stanąć na nogi i zawalczyć jeszcze. Została nam 1 sensowna blastocysta 4bb z 6 doby. Od pani embriolog wiem tyle, że rozwijała się bardzo dobrze, miała odpowiednie tempo, ilość komórek, w 5 dobie była już blastocystą tylko, że wczesną ale rozprężyła się później do 4. Wiem jedno, że błędem było niezbadanie blastocyst. W moim przypadku 2/2 transfery udane lecz zakończone poronieniem ze względu na wady genetyczne.. widocznie mamy jakiś bałagan w chromosomach mimo dobrych wyników badania fragmentacji DNA plemników, no ale mój wiek. Na chwilę obecną rozważam poddanie się kolejnej stymulacji i przebadanie blastocyst...nie wiem czy jest to racjonalne zostawiając ostatnią blastkę z 6doby,ale zależy mi na czasie.. młodsza nie będę. Boję się, że jeżeli wezmę ostatnią blastkę, pewnie nie wcześniej jak we wrześniu, bo tyle muszę odczekać po poronieniu, i jeżeli skończy się znowu poronieniem to jestem w plecy wiele miesięcy i napewno z jeszcze gorszymi oocytami. Za tydzień mam wizytę u lekarza, zobaczymy czy coś doradzi...jezeli uważacie, że to durny pomysł stymulować się, mając jeszcze 1 blastkę, to napiszcie.. Gdybym miała mniej lat to nigdy bym tak nie zrobiła, ale 1,5 miesiąca temu skończyłam już 38l.
Nie ma słów które ukoją twój ból ,mogę tylko napisać że bardzo mi przykro i tulę mocno chodź wirtualnie
Ps. Może zobaczymy się u lekarza ja też za tydzień zamierzam jechać do niego gdyż właśnie małpa dziś przyszła ...