Moi jedni znajomi adoptowali 9 miesięcznego chłopca i dziecko też nie czekało 6 tyg w placówce interwencyjnej, inni chcieli adoptować dziewczynkę 3 latka, wyszło że jest braciszek, rodzeństwo było w innych placówkach, zabrali oboje. U nich trwało to trochę dłużej bo dzieci starsze, cała procedura do sprawy sądowej trwała 15 miesięcy, u tych z chłopcem 9 miesięcznym, rok. Także nie zawsze adopcja jest taka dramatyczna...Nie zawsze czeka 6 tygodni. Mam znajomych do których trafiło 10 dniowe niemowlę. Po 2 miesiącach stali się prawnie jego rodzicami. Juz minol rok jak mały do nich trafił. Najpiękniejszy rok ich życia.. Mimo że mają swoje biologiczne dzieci nie wahali się ani chwili. Tylko fakt jest to ciążka i wyboista droga. Parę dni temu dowiedziałam się że ktoś mi bardzo bliski również stara się o to aby zostać rodzicem adopcyjnym wraz z żoną. Ta ich walka trwa już 3 rok... Moze to też przez pandemie... Nie wiem na razie czekamy na rozwój sytuacji. I dodam że to małżeństwo również ma. Juz swoje dzieci
reklama
Dziewczyny, zwracam sie do was z prośbą bo jestescie skarbnica wiedzy. Po wielu nieudanych probach musze chyba wybrać sie do dr Paśnika. Podpowiedzcie mi proszę jakie badania moge wykonac na piersza wizyte do dr.
Hej,
Zaczęłam właśnie 12 tydzień ciąży. Niestety już na samym początku zdiagnozowano u mnie cukrzycę ciążowa i tu mam dietę i spoko nawet daje radę i wyniki też w miarę ok.
Mam również zespół antyfosfolipidowy i antykoagulant tocznia. Biorę heparynę drobnoczasteczkową, acard i już kończę z estrofenem. Biorę również progesteron w dużych dawkach po 200 X4 czy 400 x2 jednostek.
Boje się o dziecko. Czy ma lub miała któraś z dziewczyn te choroby i udało jej się szczęśliwie donosić ciążę?
Zaczęłam właśnie 12 tydzień ciąży. Niestety już na samym początku zdiagnozowano u mnie cukrzycę ciążowa i tu mam dietę i spoko nawet daje radę i wyniki też w miarę ok.
Mam również zespół antyfosfolipidowy i antykoagulant tocznia. Biorę heparynę drobnoczasteczkową, acard i już kończę z estrofenem. Biorę również progesteron w dużych dawkach po 200 X4 czy 400 x2 jednostek.
Boje się o dziecko. Czy ma lub miała któraś z dziewczyn te choroby i udało jej się szczęśliwie donosić ciążę?
Marzycielka7
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Grudzień 2018
- Postów
- 2 042
dziekuje KochanaEchhh.
Eeeeechhhhh.
Ja Ci na pewno nie napisze, że będzie git.
Sama chyba muszę się z tym zacząć godzić, ale jeszcze nie teraz.
Odzywaj się.
Czasem.
Wysłałam namiar na priv.
Buziaki i mocccno Cię Psytulam Wariatko.
Ps.
Twoja droga i Twoje wybory są zawsze Twoje. Nie warto sobie zawracać głowę tym co pomyślą inni
@nieagatka, dzięki za wiadomość
U mnie na razie nic. Ale zbieram złocisze wiesz, że się odezwę, jak obiecałam
@Marzycielka7 trzymam za Ciebie ogromne będę Ci kibicować zza krzaków
@Gonia0605, co u Ciebie Słońce?
Wiesz, że o Tobie myślę moja Ty duchowa bliźniaczko
Dziewczyny, trzymam kciuki za, Was wszystkie
Ja podobnie jak fredka84 myśle ze los dał nam szanse
Wykorzystamy te które mamy
Do 3 razy sztuka a jak się nie uda to będzie trzeba żyć i obrać sobie inne plany i marzenia
Czasem takie myślenie może i jest zle ale nastawiać ze się uda tez nie jest dobrze bo później psycha może nie wytrzymać a nie o to nam tu chodzi.
Każdy z nas ma jakiś los zapisany więc będę musiała przyjąć na klatę co mi przygotuje
Jutro mam kolejna wizytę i chyba będziemy czekać na @ i działać i niech się dzieje wola nieba
Przyjemnego dnia
Pchełka216
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 27 Czerwiec 2020
- Postów
- 2 703
Ja się odcięłam i nie chciałam słuchać o ciazach i oglądać kobiet w ciąży-trwało to ze 3 lata- po drugiej stracie ciąży do w sumie początku tego czyli ciąży która rokowala na dobry finał. Podeszłam do tego dość egoistyczne i nawet z przyjaciółką ograniczylam kontakt. Wytlumaczylam oczywiście wszystko i bylysmy w kontakcie ale to już inne relacje były, rzadsze i nie o wszystkim mogłyśmy pogadać(ale uszanowala to i kocham ja za to). Ja po prostu psychicznie nie dawałam rady jak dowiadywalam sie o ciazach( na początku próbowałam to wziąć ba klatę,ale po kilku spotkaniach gdzie to były w towarzystwie główne tematy,żarty i ogólną radość -bo przeciez innym trudno sie wczuc zwlaszcza ze dla nich yo pkekny okres- to wracałam do domu jak wrak i placz) stwierdziłam że albo moje zdrowie psychiczne albo przyjaźń. Przyjaźń przetrwala z moja psiapsi choc w innej formie już choć wcale nie gorszej. Po prostu już też obie jesteśmy w innym etapie życia co kiedyś- dzieci,mężowie itp.Jestem najlepsza aktorka-powinnam miwc na koncue juz niejednego oskara
Jezelu dowiaduje sie isobiscie od tej osoby to gratuluje jej i pytam z grzecznosci ktory tydzien blabla bla.Jezeli ktos mi o tej ciazy mowi to nie robie nic.Usmiecham sie i juz.Jak ja widze to gratuluje i dopytuje.Jak gdyby nic sie ze mna w srodky nie dzialo.Ale tak naprawde rozwalalo mnie to na milion kawalkow.Najbardziej 2 przypadki.Jedem to jak moja kuerowniczka miala zostac babcia nic mi nie powiedziala a mialysmy super kontakt.Wszystkum mowila pozniej fotku pokazywala a mu nic,zero.Czulam sie bardzo zle bo przeciwz swiat sie nie zatrzymal ze nie moglam zajsc w ciaze.Dlatego jak ja zaszlam a ona jyz nie jest moja kierowniczka nie czulam sie w obowiazky sama ja informowac.Dowiedziala sie od dyrekcji.Druga info to moja zmienniczka.Powiedziala mi na samym koncu-wszyscy jyz wiedzieli.Powiedziala ze bala mi sue powiwdziec bo przeciez ja tak chce miec dziecko a ona pyk i juz w ciazy.A na drugi dzien pytala czy powiedzialam mezowi ze ona w ciazy i jak on zareagowal.Matko i corko!!
Dla mnie to ze nie moglam zajsc w ciaze a pragnela tego jak niczego na swiecie to nie byk temat tabu i ja o tym nirmalnie mowilam.Dlatego chcialam byc traktowana normalnie a nie z litoscia lyb byc pomijana.
Ania.Wiosenka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Październik 2020
- Postów
- 1 041
Ja sie zawsze bardzo cieszę. Uważam, ze tylko dlatego że ja mam problem nie muszą mieć go od razu wszyscy, a osobom, które lubię lub kocham (rodzina) życzę jak najlepiej. Nie wiążę tego ze swoimi problemami.Dziewczyny... Jak radzicie sobie z informacją, że jakaś bliska Wam osoba zachodzi w ciążę od tak, bez dłuższych starań?
Uwielbiam też małe dzieci i każdy nowy malec w rodzinie (a mam już siedmioro bratanków, bratanic, siostrzeńców i siostrzenic) to dla mnie czysta radość. Naprawdę kocham te wszystkie dzieci i uwielbiam gdy przyjeżdżają do mnie na wakacje (jestem nauczycielką i mieszkam nad morzem, wiec zdarza sie to często)
ALE
Ja już mam swoje dzieci i pewnie przez to jest mi łatwiej nie brać tak bardzo do siebie że komuś sie udało a mi nie. Przez 4 lata starań gdy byłam coraz bardziej przybita faktem, że nie mogę zajść w ciążę urodziły się w rodzinie 3 maleństwa (a wśród bliskich znajomych 2 ) I chociaż było mi smutno z powodu moich niepowodzeń, to nie miałam myśli. "Dlaczego to ona a nie ja jestem w ciąży", tylko raczej super, że jej sie udało, może ja będę następna.
Absolutnie rozumiem takie myśli i uczucia, pewnie sama bym tak myślała będąc w innej sytuacji.Maskra ...to jest cios poniżej pasa
Wiem że może jestem egoistką...że powinnam się cieszyć ...ale nie umiem
Powiem że super fajnie ,ale serce mi pęka z żalu
My musimy się tak starć walczyć a im tak łatwo przychodzi
Co innego jak każdej z nas się uda ...każda ma za sobą wielkie tragiczne historię i każdej bardzo kibicuje
A kobiety zachodzą od tak i nawet nie wiedzą jakie maja szczęście
Tak serio życie mnie uczy aż sama się dziwię jaka potrafię być bezwzględna ,ale na mnie też nikt nie patrzy że nie mam że serce mi pęka z bólu i żalu
Ale w jednym nie masz racji i wydaje mi się, ze wiele kobiet, które mają problemy z poczęciem w ten sposób to postrzegają.
Sam fakt, ze kobieta zachodzi w ciążę bez większych starań nie oznacza, że nie docenia tego faktu. Oczywiście, pomijam patologię itp
Normalna kobieta która ma w planach (nawet nieokreślonych) dzieci, cieszy sie z faktu zajścia w ciążę tak samo jak ta która długo się o to starała. Jedyna różnica jest w podejsciu do samej ciaży.
Oczywiście mówię teraz na swoim przykładzie, ale gdy naturalnie zaszłam w ciąże, nie miałam obaw, że beta spadnie (nigdy nie robiłam zresztą bety, jeden test ciążowy wystarczał mi za potwierdzenie), ze serduszko nie będzie biło na następnym USG, że coś złego sie wydarzy itp. Takie myśli po prostu nie przychodziły mi do głowy, ale tamtymi naturalnymi ciążami cieszyłam sie nawet bardziej niż tą wystaraną i z in vitro. Teraz jestem w ciągłym stresie, czuję się strasznie (to oczywiście może być kwestia wieku i stresu) i ta radość nie jest tak kompletna jak wcześniej. Do porodu mam jeszcze 2 miesiące ale nie wydaje mi sie, ze to dzieciątko będę kochała czy doceniała bardziej niż poprzednie. Myślę, że będzie dokładnie tak samo.
I tak Ci sie tylko wydaje, ze nikt nie patrzy że serce Tobie pęka z bólu i żalu. Uwierz mi, ze dla rodziny i osób, które dobrze Ci życzą to też jest bardzo bolesne. Ludzie nie wiedzą jak reagować, co mówić, czasami mówią, rzeczy które sprawiają ból, ale często nie robią tego złośliwie tylko po prostu nie zdają sobie sprawy jakie słowa będą najlepsze.
Ostatnia edycja:
kaapo
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Czerwiec 2020
- Postów
- 308
My mieliśmy już zbadane kariotypy i zespół antyfosfolipidowy, wiec zrobiliśmy jeszcze KIRy, CBA (cytokiny), profil IMK i nic więcej w naszym przypadku nie było potrzebne, bo ciąży nigdy nie było, wiec nie badaliśmy allo mlr. Dr nic nie kazał dorabiać, dostaliśmy zalecenie - szczepienia.Dziewczyny, zwracam sie do was z prośbą bo jestescie skarbnica wiedzy. Po wielu nieudanych probach musze chyba wybrać sie do dr Paśnika. Podpowiedzcie mi proszę jakie badania moge wykonac na piersza wizyte do dr.
reklama
G
gość2502
Gość
Dziewczyny, to wyniki mojego męża po miesięcznej suplementacji różnymi witaminami... a jeszcze wyjeżdżając dziś z kliniki bylam taka zła bo położna powiedziała mężowi, że za dużo dni był w abstynencji a nasz lekarz wyraźnie powiedział, że minimum tydzień. Ja jestem w szoku, dosłownie chce mi się plakac ze szczęścia serio, nie wiem czy pamiętacie ale to mi i mężowi lekarz polecił skorzystać z dawcy bo wyniki słabe... wtedy przy badaniu w preparacie bezpośrednim było 55 SZTUK plemników z czego ,,większa połowa" martwych. I wtedy podjęliśmy decyzję o dawcy... pozniej plakalam kilka dni jak dostalam na maila dane fenotypowe dawcy az w koncu dalyscie mi tu kopa zeby sie ogarnac i spróbować z naszym nasieniem. A dzisiaj byliśmy na depozycie w razie W przed pickupem i taki wynik. Ja wiem, że to żaden gwarant sukcesu ale lepsze takie wyniki niż te poprzednie No jestem w szoku jak dieta i suple działają... bo wtedy... nie było mowy o żadnych milionach plemników
Mam ochotę na wino z radości ale gonapeptyl czeka w lodówce na wkłucie
Mam ochotę na wino z radości ale gonapeptyl czeka w lodówce na wkłucie
Załączniki
Podziel się: