Kochane kobietki bardzo Was proszę o pomoc, od 7 dni łykam antyki bo zaczęłam protokół dlugi, 14 kwietnia wizyta w klinice na podpisanie papierów. Ja zdrowa mąż kryptozoospermia w preparacie bezprośrednim - 5 sztuk plemników o ruchu prawidłowym... 4 o wolnym a reszta martwa razem 55 sztuk. Siostra męża choruje na Zespół nadnerczowo płciowy a w rodzinie dużo niepłodności. Mąż sam zaproponował dawcę, ja się zgodziłam i tak sobie trwaliśmy aż do momentu gdy dostałam maila z kliniki z doborem dawcy. Nie wiem czemu ale od tego czasu nie mogę się pozbierać, wymiotuje rycze płacze serce mi nawala i tak od kilku dni z nerwów, nie wiem dlaczego ale chyba nie podołam, chyba właśnie dopiero do mnie to dotarło na co się zdecydowaliśmy, nie mam kompletnie pojęcia co zrobić czy się nie poddać bo boję się tego, tak bardzo kocham męża i tak bardzo chciałam jego dziecko nosić pod sercem a teraz... teraz nie wiem czy chcę tego dziecka, czuje sie w gorszej rozsypce niż jak dowiedzieliśmy się o tych wynikach męża. Wiem, że u niektórych z Was są dzieci nawet jak wyniki były gorsze ale mąż zdecydował, że nie chce pakować kasy czasu i niepotrzebnie łudzić nadziei, że z jego plemników coś wyjdzie ale ja czuje, że jak nie dowiem się czy się da to oszaleje, normalnie oszaleje nigdy w życiu nie czułam się tak jak teraz... łzy same mi lecą nawet jak to teraz piszę... co ja mam zrobić? Jak ja mam dalej żyć
pragnęłam dziecka ale chciałam nosić pod sercem cząstkę mojego ukochanego męża a nie obcego człowieka.......
to forum to jedyne miejsce gdzie mogę się wyżalić i napisać co czuje, nikt nie wie o naszej decyzji a jak będę męzowi ryczeć w rękaw to się w końcu chłop załamie a ja tego nie chce