A usg zrobili???Boje się nawet pisząc tak mnie od wczoraj strach obleciał.. Krwawienie prawie ustało, tzn jeszcze coś tak wylatuje jak do łazienki idę a chodzę rzadko że strachu.. Skurcze na szczęście nie wróciły ale czuję się jakbym sie leżała na bombie zegarowej.. Kilka razy nacisklay aby wypisac mnie dziś a ja stawiałam się okoniem że jutro, że dziś się boje.. Na te chwile dały mi spokój wiec może przetrzymają mnie do jutra.. Na czwartek umówiłam się w Londynie na wizytę u polskiego ginekologa, podobno dobry od trudnych ciąż... małego czuje od czasu do czasu. To i tak dopiero 14t4d wiec bardzo wczesne ruchy ale dobrze ze są.. Zastanawiam się czy to ten krwiak który był nisko blisko szyjki który jeszcze przed wyjazdem z Polski 4 tyg temu lekarz na usg widział, czy to on pękł po założeniu szwu.. Może zakładając szew naciągnęli mi szyjkę, to wywarło napięcie i krwiak sie ewakuować nagle.. Skurcze przyszły pewnie bo było mnóstwo krwi ale naszczescie minęły.. Mam już swoje leki przy sobie typu nospa, magnez, duphaston bo on jak się okazuje na skurcze nie dają dosłownie nic! Aż mnie zastało jak mi to pielęgniarka potem lekarz mówili.... Lekarz powiedział wczoraj że jak skurcze nie ustaną to będą musieli zdjąć szew a
Dobrzr ,że mały się rusza. A zdjęcie szwu nie będzie teraz mocno inwazyjne ??