- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 245
Poruszasz kilka wątków tutaj i one moim zdaniem nie są zbieżne. Moim zdaniem w PL kobiecie otwartej seksualnie, inteligentnej i niezależnej jest trudno, bo nie godzi się na „średnią krajową”. Ja jestem tego typu a niestety chowana w rodzinie katolickiej cały czas uczono mnie fałszywej skromności, pseudo czystości i uszy po sobie. A inteligencja jest miłym dodatkiem a nie siłą. Gdy w pracy mam swoje zdanie a pracuje w technologii uważano, ze jestem wyniosła, albo pyskata. Można dużo pisać ;-) o kobietach w męskich zawodach, równouprawnieniu. Dlatego wzięłam sobie męża który miał mnie wspierać w moich ambitnych pomysłach. Chociaż ego brało górę na początku gdy moje zarobki rosły. Mój mąż jest inny gotuje w standardzie resztę rzeczy tez robi. Nie mam problemu, żeby wyjechać na tydzień na szkolenie i zostawić go samego z dzieckiem. Nie mam problemu, ze mu nie gotuje dwudaniowego obiadu czy nie sprzątam. Wie kogo sobie brał, ale ja tez zachęcam go do rozwoju popieram czasem szalone pomysły bo kto wie co z tego będzie. To jest związek partnerski moim zdaniem. Ciężko wypracowany, latami ...Niestety to częste myślenie, że przecież ludzie tak żyją. Moja koleżanka chciała czegoś więcej od życia, w pewnym momencie rozeszły się zainteresowania jej i jej męża zdala sobie sprawę że oprócz dzieci to nic więcej ich nie łączy. Zaczęli się mijać, każdy miał swoją pasję i wymieniali się tylko przy opiece nad dziećmi. Ona kogoś poznala, nie zdradziła męża ale chciała. Podpytala swoje koleżanki jak jest w ich małżeństwach, czy są szczęśliwe i właśnie kilka osób jej odpowiedziało, że żyją obok siebie ale przecież ludzie tak żyją i nie ma w tym nic złego, bo mają dzieci, kredyt bo ktoś zarabia więcej i tak jest łatwiej itp. Nie wiem jak ta historia się skończyła, ale pamiętam jak mnie uderzyło to, że ludzie dobrowolnie decydują się na jakiejś życie zamiast zawalczyć o coś więcej.
Drugi wątek, tak w małżeństwie przy dzieciach nie masz czasu na „uniesienia”. Dziecko zarzuca Ci łóżko i potem w nocy w tym spisz. Pary na początku nawet seksu nie uprawiają bo z piersi potrafi lecieć mleko, albo człowiek jest tak zmeczony ze nie ma siły. Nie ma czasu rozwiązywać problemy, wiec trzeba być w miarę kompatybilnym i dojrzałym. Jak tego nie ma to związek powoli obumiera, ale to jest kwestia moim zdaniem wielu rzeczy. Kobiety biorące ślub na bazie burzy neuronalnej, którą nazywają zakochaniem. Masz klapki na oczach idealizujesz a po 5 latach masz przed oczami innego człowieka. Twój misio to niedojrzały gnojek jak większość ludzi :-) tylko nie widzisz go - jego osoby. Kolejny typ księżniczki naoglądały się filmów o wielkiej miłośc. I kiedy się sypie jak bohater romantyczny robią z tego dramat zaniast wziąć się do roboty i ratować. I dochodzimy do punku po 10-15 latach w którym ludzie są blisko czuja sę bezpiecznie, łączy ich kredyt, dziecko bo chcieli być złączeni. Jest to moim zdaniem silny związek przyjacielski z dobrym seksem :-) bo kto Cię lepiej zna niż mąż. No, ale nie ma tajemnicy, rozchodzenia, pasji - dopamina nie szaleje. I człowiek jest zawiedziony i myśli, ze z związkiem coś nie tak...,