Wgl dziewczyny muszę Wam coś opowiedzieć - moze się pośmiejecie z wariatki xd
dzisiaj taka zestresowana jechałam do tego genetyka, że jak tankowałam auto to zapomniałam, że tą dysze wkłada się głęboko do baku... i włozyłam tak z 2 cm i powoli pulsacyjnie lałam bo mówie w myślach: ' kuwa coś nie chce przyjmować tego paliwa'
i tak wlałam 2 litry, koło całe oblane, kałuża sie zaczyna robić coraz większa mówię coś jest nie tak, jakiś chłop śmieje sie z auta, mowie kurde chyba nic nie zepsuje jak wcisne mocniej i to był strzał w 10 bo tak trzeba bylo zrobic od razu xd dobra nalałam, zapłaciłam - jadę dalej... cała się trzesłam robiłam sobie jakies wyrzuty, że nawet zatankować nie umiem po czym chciałam przyspieszyć, wyprzedziłam L-kę i przed rondem wpadłam w poślizg.... na rondo wjechałam bokiem i przez całe rondo bokiem aż do wylotu, kuwa jakie ja manewry kierownicą robiłam to głowa mała xD już czułam w kościach kłótnie bo myślałam, że przyhacze o barierki ale jakoś wykierunkowałam... plus tego ślizgu był taki, że kursant w L-ce pewnie od instruktora dostał lekcje jak nie wjeżdżać podczas zimy na rondo....