reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Już po FETcie. Miałam podany zarodek 4AB. Z embryoGlue. Nacięcie otoczki miałam do decyzji embro, ale widocznie nie było potrzeby.

Ale wiecie co, trochę się załamałam, bo dość słabe są pozostałe zarodki... Ja wiem, że nie ma reguły i nie z takich były ciąże, ale jakoś tak mi źle. Potwierdziło się jakby, że mam beznadziejny organizm. Zostały blastocysty 4BA, 4CB, 3BB, 3CB.
No ale niech moja 4AB się oswaja ze mną i zostaje, już ją kocham, niech będzie silna!
No następna chce kopa dostać! Jaki beznadziejny organizm🙈.
Trzymamy kciuki ✊
 
reklama
Wytrzymaj jakoś do wizyty. A potem będziemy się martwić. Pamiętaj, jeszcze nic straconego - ciągle jesteś w grze i masz szansę ✊✊✊
Mój mąż też sapie, że to ostatnia stymulacja... Zobaczymy w jakim będę stanie psychicznym ale już sobie wymyśliłam, że jak w razie czego będę chciała dalej w to brnąć to sobie sama kredyt wezmę i bez łachy
To nie takie proste.... Nic nie możesz sama w tym kraju...
A badania, oddanie nasienia, zgoda na transfer..? A z tej stymulacji możesz mieć dużo zarodków... Nie sądzę, żebyś musiała mysleć o kolejnych stymulacjach...
 
Wiem, że problem może być wszędzie... albo nigdzie, albo nigdy nie zostanie znaleziony... I wiem, że równie dobrze może się udać i nie udać.. Tylko, że to jest takie trudne mieć jeszcze nadzieję i jednocześnie jej nie mieć... Ja już nie wiem skąd brać siłę. I jak się pogodzić z porażką, jeśli do niej ostatecznie dojdzie...
Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, pracować, żyć...
Pewnie powinnam pójść do jakiegoś psychologa czy psychiatry... tyle że na to też nie mam siły....
codziennie wstaję tylko po to, żeby czekać na kolejny wieczór, aż będę mogła znowu iść spać...
Kochana przechodziłam przez to samo. Czułam się beznadziejnie, nie mogłam spać, przestałam jeść ciągle płakałam. Uwierz mi ze rozmowa pomaga... Mi pomogła bardzo. Oczywoscie mam stwierdzona zawaansowana depresję, w piątek kolejna wizyta. Długo zwlekałam z podjęciem decyzji o konsultacji z psychiatra. Ale nie żałuję jej ani trochę. Naprawdę lekko mi się na serduszku zrobiło. Owszem dalej mam chwile zwątpienia, dalej mam ataki płaczu i czuje się totalnie beznadziejnie. Ostatnio pierwszy raz odważyłam się mówić otwarcie o tym że straciłam ciaze, powoedzialam mojemu Ojcu i tego bratu ... Płakałam ale jest lepiej. Mogę Ci podać numer do mojego lekarza, nie trzeba mieć wizyt osobiście, można przez telefon... Ale uwierz ze warto. To naprawdę pomaga
 
Kochana przechodziłam przez to samo. Czułam się beznadziejnie, nie mogłam spać, przestałam jeść ciągle płakałam. Uwierz mi ze rozmowa pomaga... Mi pomogła bardzo. Oczywoscie mam stwierdzona zawaansowana depresję, w piątek kolejna wizyta. Długo zwlekałam z podjęciem decyzji o konsultacji z psychiatra. Ale nie żałuję jej ani trochę. Naprawdę lekko mi się na serduszku zrobiło. Owszem dalej mam chwile zwątpienia, dalej mam ataki płaczu i czuje się totalnie beznadziejnie. Ostatnio pierwszy raz odważyłam się mówić otwarcie o tym że straciłam ciaze, powoedzialam mojemu Ojcu i tego bratu ... Płakałam ale jest lepiej. Mogę Ci podać numer do mojego lekarza, nie trzeba mieć wizyt osobiście, można przez telefon... Ale uwierz ze warto. To naprawdę pomaga
Dzięki, będę pamiętała... Cieszę się, że lepiej się czujesz i Ci to pomaga... Ale sama wiesz, że trzeba do tego dojrzeć... Ja jeszcze nie jestem gotowa...
 
Dzięki, będę pamiętała... Cieszę się, że lepiej się czujesz i Ci to pomaga... Ale sama wiesz, że trzeba do tego dojrzeć... Ja jeszcze nie jestem gotowa...
Dokładnie tak jak piszesz. Ja bylam beznadziejnym przypadkiem, seriooo. Cały czas zastanawiam się co mam mówić, ale podczas wywiadu pękłam. Facet naprawdę konkretny. Nie mogłam patrzeć na kobiety w ciąży, maleńkie dzieci, ciągle był Placz.zamknelam się w sobie konkretnie... Owszem jeszcze trochę czasu potrwa nim dojdę do równowagi psychicznej ale wiem że ide w dobrym kierunku ... Pomaga taka rozmowa. Jak coś to pisz ❤️
 
Już po FETcie. Miałam podany zarodek 4AB. Z embryoGlue. Nacięcie otoczki miałam do decyzji embro, ale widocznie nie było potrzeby.

Ale wiecie co, trochę się załamałam, bo dość słabe są pozostałe zarodki... Ja wiem, że nie ma reguły i nie z takich były ciąże, ale jakoś tak mi źle. Potwierdziło się jakby, że mam beznadziejny organizm. Zostały blastocysty 4BA, 4CB, 3BB, 3CB.
No ale niech moja 4AB się oswaja ze mną i zostaje, już ją kocham, niech będzie silna!
Wszystkie od 3BB są bardzo dobrze rokujacymi zarodkami. Masz jeszcze takie dwa 4BA i 3BB.
Tymczasem nie zamartwiaj się na zapas, niech ten dzisiejszy zostanie.
 
reklama
Wiem, że problem może być wszędzie... albo nigdzie, albo nigdy nie zostanie znaleziony... I wiem, że równie dobrze może się udać i nie udać.. Tylko, że to jest takie trudne mieć jeszcze nadzieję i jednocześnie jej nie mieć... Ja już nie wiem skąd brać siłę. I jak się pogodzić z porażką, jeśli do niej ostatecznie dojdzie...
Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, pracować, żyć...
Pewnie powinnam pójść do jakiegoś psychologa czy psychiatry... tyle że na to też nie mam siły....
codziennie wstaję tylko po to, żeby czekać na kolejny wieczór, aż będę mogła znowu iść spać...
To wszystko takie trudne... Jeszcze wszystko może się zdarzyć(wiem, wiem, że pewnie powiesz wszystko czyli nic) ale Ty jeszcze ciągle masz szansę. Jednak rozumiem z jakim strachem i bezsilnością się zmagasz.
Jak czytam ile konsultacji masz za sobą, różnych badań itd. to sobie myślę, jejjj to jakie ja mam szansę bo taka stara jestem... Dopóki jest szansa musimy wierzyć, że się uda, choć ja nie jestem dobrym przykładem, bo nie nastawiam się pozytywnie. Nawet bym powiedziała, że robię "to" aby się przekonać, że swój czas przegapiłam, ale podeszłam, zrobiłam wszystko co trzeba. Potem będę się nurzać w rozpaczy i w końcu nadekdzie dzień, w którym trzeba będzie poukładać sobie w głowie...
Psycholog czy psychiatra byłby pewnie wsparciem fachowym i może warto o tym pomyśleć. Mnie też by się przydał, bo hydroksyzynka nie daje rady. My nie mamy za bardzo wyjścia, trzeba to dokończyć, a może los się uśmiechnie. Ściskamm!
 
Do góry