reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

Ja 25 dpt byłam na SOR z bólem brzucha i plamieniem ok 1 w nocy i nic nie widzieli. Rano zrobiłam betę 1300 (więc w nocy mogla być już ponad 1000) i pojechałam do kliniki tam moja dr znalazła pozamaciczna i dostałam skierowanie do szpitala. O 23 jak trafiłam na oddział betę miałam już 1660 [emoji29] więcej pomiarów już nie miałam [emoji24] moja jedyna pozytywna beta ,[emoji24]
Ja miałam od początku przyrosty bardzo ładne ale wartości za małe, tak jakby cofnięte o 3 dni [emoji29]
Ja sobie zdaje sprawę, że u mnie może być taki sam final. Też kazała mi isc do szpitala w razie boli itd. Doskonale rozumiem powagę ciąży pozamacicznej chociaż nigdy na szczęście jej nie miałam. Ale gdzieś tam ciągle wierzę, że może ta wartość bety jest ciągle za niska i to dlatego nie widać pęcherzyka.. Chcę iść też na konsultacje do lekarza nie związanego z klinika żeby zerknął na to 'świeżym' okiem bo nie dam się pogonić do szpitala bez pewności że to ostateczność.
 
reklama
Dziewczyny jestem u kresu wytrzymałości. Mam takie nerwy, że maskara.
Czuję, że jestem sama, że sama staram się i zabiegam o to dziecko. Od jakiegoś czasu wzięłam siebie i zaczęłam ćwiczyć i zmieniłam dietę.
Mąż nic nie robi. Ma się "samo udać".
Ja mam już tego dość. Tak jakby zupełnie mi zależało na tym dziecku.
Jestem tydzień po łyżeczkowaniu i kończy mi się zwolnienie. Mąż też jest na zwolnieniu bo miał problemy z plecami ale już jest okej.
Nic mi nie pomaga wszystko sama sprzątam gotuje piore a jemu jest nawet ciężko wziąć prysznic a jak go poproszę żeby ppodkurzal to muszę mu przypominać kilka razy. A później się złości że mu przypominam i Itaka tego nie robi. Nie możemy mieć dzieci ze względu na parametry nasienia. Poprosiłam go żeby zaczął się więcej ruszać i zdrowiej jeść a on tylko siedzi i rozwiązuje krzyżówki. Mam już tego wszystkiego dość! On nie widzi żadnego problemu. To ja się staram kłóje brzuch, wszystkie te procedury IVF ICSi, mam poprostu dość. A on mi mówi żebym próbowała że może się uda ale ja już teraz nie wiem w ogóle czy chce.
Przepraszam że to pisze ale musiałam się
U nas problem też z nasieniem.
To jest walka dwojga osób procedury są kosztowne pod względem finansowym i psychicznym ,więc jeśli nie ma woli walki oby partnerów nie ma sensu podchodzić.
 
Ja wiem że to jest cudowny facet ale czasem mam go dość. I nienawidzę jego obojętności. To jest najgorsze chyba w tym wszystkim.
A wiesz ile razy ja plakalam z bezsolnosci bo on nie chcial zbadac nasienia,pozniej nie chcial isc na inseminacje.No tragedia.Zawsze mowilam ze z niego to "emocjonalne drewno".Teraz wiem ze on to bardzo przezywal,teraz to on juz myslu czy malenka bedzie go witac jak wroci z pracy🙂
 
Ja sobie zdaje sprawę, że u mnie może być taki sam final. Też kazała mi isc do szpitala w razie boli itd. Doskonale rozumiem powagę ciąży pozamacicznej chociaż nigdy na szczęście jej nie miałam. Ale gdzieś tam ciągle wierzę, że może ta wartość bety jest ciągle za niska i to dlatego nie widać pęcherzyka.. Chcę iść też na konsultacje do lekarza nie związanego z klinika żeby zerknął na to 'świeżym' okiem bo nie dam się pogonić do szpitala bez pewności że to ostateczność.
Oczywiście trzeba wierzyć do końca że będzie dobrze! I tego Ci życzę [emoji8]
 
Dziewczyny jestem u kresu wytrzymałości. Mam takie nerwy, że maskara.
Czuję, że jestem sama, że sama staram się i zabiegam o to dziecko. Od jakiegoś czasu wzięłam siebie i zaczęłam ćwiczyć i zmieniłam dietę.
Mąż nic nie robi. Ma się "samo udać".
Ja mam już tego dość. Tak jakby zupełnie mi zależało na tym dziecku.
Jestem tydzień po łyżeczkowaniu i kończy mi się zwolnienie. Mąż też jest na zwolnieniu bo miał problemy z plecami ale już jest okej.
Nic mi nie pomaga wszystko sama sprzątam gotuje piore a jemu jest nawet ciężko wziąć prysznic a jak go poproszę żeby ppodkurzal to muszę mu przypominać kilka razy. A później się złości że mu przypominam i Itaka tego nie robi. Nie możemy mieć dzieci ze względu na parametry nasienia. Poprosiłam go żeby zaczął się więcej ruszać i zdrowiej jeść a on tylko siedzi i rozwiązuje krzyżówki. Mam już tego wszystkiego dość! On nie widzi żadnego problemu. To ja się staram kłóje brzuch, wszystkie te procedury IVF ICSi, mam poprostu dość. A on mi mówi żebym próbowała że może się uda ale ja już teraz nie wiem w ogóle czy chce.
Przepraszam że to pisze ale musiałam się komuś wyżalić
Tak to już z tymi chłopaki jest. mój po naprawdę dłuższym czasie u wielu moich próbach rozmów itd. zakumał że sytuacja jest poważna. Ale t9 jest niestety nerwowka. Laduj w niego profertil on pomaga na parametry, pomaga tez rozmowa , ale niectaka jaka prowadzisz teraz. Powiedz mu o sobie, jak się czujesz Ty. nie atakuj go w stylu bo Ty to bo Ty tamto (tak druga strona odbiera to jako atak). mów o sobie i o swoich odczuciach, zapytaj co czy chce naprawdę mieć to dziecko. Powiedz samo się już nie zrobi, wiec szczęściu trzeba pomóc. Może to coś da. taka rozmowa trochę o nim ale mówiona przez pryzmat Ciebie. Jak nie będzie czuł wyrzutów to może będzie chetniejszy do wysłuchania Ciebie i coś dotrze do niego.
 
Ja wiem że mu zależy ale czemu nic z tym nie robi tego nie rozumiem 😔
Bo to facet, większość z nich kiedy emocje stają się zbyt intensywne, nie radzi sobie z nimi, zwłaszcza jeśli czuje, że to z jego winy, a jak sobie nie radzi to wyłącza myślenie na ten temat i włącza obojętność. W ten sposób sobie radzą.
To kobiety płaczą, szukają sposobu i działają . Facet działa tylko jeśli rozwiązanie jest proste i pewne.
 
reklama
Do góry