reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Powiedzcie mi bo tak piszecie o tych dolegliwosciach piersi ja mam progesteron obecnie 47 ng a ja nic a nic ich nie czuje , są bardziej jędrne i tyle czy to oznacza ze beta spada czy co??? Do tego jeszcze ten ból brzucha cały czas od wczoraj ?? Masakra jakaś ja chyba zwariuje ale już nic nie rozumiem
 
reklama
Dziewczyny,
Chciałabym się Was poradzić. Otóż sprawa wygląda tak: nie planowałam iść na l4 od poczatku no bo to dopiero 8 tydzien Itp. Natomiast sytuacja u mnie w pracy się mocno skomplikowała. Pracuje w sklepie ( jestem kierownikiem ) i wczoraj moja pracownica ( jedyna) oznajmiła mi że jest w ciazy. 14 września idzie do lekarza i jak wszystko będzie ok to będzie pracować do października.
Ja z kolei się boję że wytnie mi nr i pójdzie na l4 wcześniej. No i teraz tak: Jak ona pójdzie na zwolnienie to ja siła rzeczy nie mogę do momentu aż kogoś się nie znajdzie do pracy. Pqracuje w firmie sieciowej więc gdybym to ja poszła od czwartku na zwolnienie to miałabym za tak powiem problem w postaci pracownicy z głowy.
Co byście zrobily? Bardzo się denerwuje i aż mi się ryczec chce..
Może to dziwnie zabrzmi, ale myśl o sobie i o dziecku. Kiedyś mialam inne podejście, bardzo się przejmowałam, dużo pracowałam i myslalam o innych i często za innych. Efekt był taki, że nikt nie myślał o mnie. Teraz poszłam na zwolnienie szybko, bo akurat zaczynał się covid, ja się bałam, poza tym zdalnie z rocznym dzieckiem w domu pracuje się umówmy się, ciężko... Nie bralabym na siebie ciężaru szuknaia nowej osoby, rekrutacje to przecież ryzyko kontaktu z wieloma ludzmi, już nie mówiąc o odpowiedzialności bo przecież nawet jak kogoś wyrekrutujesz (jesli szybko ktoś sensowny się znajdzie), to nie wiesz czy zdazysz wdrożyć te osobę. A potwm to i tak nie bedziesz mieć wplywu na jej performance bo po prostu już Cię tam nie będzie. Ludzie lubią wykorzystywać takie sytuacje... Ja bym brała L4 i wyjasnila to szefostwu kwestiami zdrowotnymi. Ze lekarz tak zalecił i koniec. A ty nie możesz ryzykować...
 
Kto miał się zarazić, już się zaraził a jak mamy się zarazić to i tak się zarazimy.. Jak nie w szpitalu to w sklepie.. Co jest nam Pisane... Mnie już wkurza ta cała sytuacja z wirusem.. Straszą ludzi tylko niepotrzebnie, więcej strachu niż to wszystko warte...
Ta cała sytulacja z tym wirusem to śmiech na sali. Ja osobiście w niego nie wierzę i chyba nigdy nie uwierze. Owszem coś tam jest ale nie tak wielkie żeby ludzie na to umierali. Głupi przypadek, niedawno znajomemu zmarł dziadek i co na papierku że szpitala informacja ze zmarł na covid. Rodzina jak byla przeciwna to aż zmienili zdanie i zażądali od szpitala sekcji zwlok bo dziadek zmarł na serce i żadnego covida nie miał. Po długiej kłótni w końcu akt został zmieniony. Gdy moja ciocia umierała (pogotowie przyjechało gdy już nie oddychała i była wykonywana akcja reanimacyjna) na papierku napisali ze wykonali test o wyszedł negatywny. A prawda jest taka że żaden test nie był jej wykonywany... Dlaczego nie piszą ile ludzi rocznie umiera na nowotwór czy w wypadkach... Wszędzie tylko straszenie że covid. Ja jak i moi najblizsi nie znają nikogo kto by na to chorował... A ile się czyta w gazetach czy w telewizji widzi że od 8 tygodni uwięzieni w domu bo raz testy są pozytywne raz negatywne, naprzemiennie... Dlaczego wszyscy co umierają mają choroby współistniejące... Bo tak naprawdę nie umierają na covid tylko na zupełnie inne choroby. Moja babcia śp. Też była podłączona pod respirator, miała trudności z oddychaniem,ostatnie dni przed śmiercią ciągle była podłączona pod tlen bo to była jedyna jako taka ulga dla niej. znakiem tego miała covid? Nosz kurde.... Ja osobiście nie wierzę w żadnego covida i jestem wściekła ze takie cyrki się dzieją na świecie. Ze zamykają kliniki, wizyta lekarska tylko poprzez teleporade, cyrk na kółkach. A tak naprawdę gdyby takiej paniki nie siali milion ludzi by żyło... Np. Znów przetocze sytuację mojej śp. Cioci. Na początku roku była operowana, po operacji powinna przyjmować chemię i co pierwsza po operacji dostała dopiero w lipcu (tydzień później niestety odeszła 😭) szpital onkologoczny w jej mieście został przekształcony w jednoimienny i można było pomarzyć o chemii, lekarz który ja operował udzielał tylko teleporad. Dopiero gdy jako tako wszystko minęło przyjęli ja na wizytę i od razu w trybie pilnym skierowali na chemię. Niestety było już za późno😭😭😭 Nie wiem co mają na celu siać panikę z tym całym covidem, zabronić porodów rodzinnych, wizyt (aby tato mógł obejrzeć małego człowieka który żyje i rozwija się dzięki niemu i oczywiście mamie na aparacie usg) aby ludzie mdleli na potęgę przez maski. Rodziny nie widziały się x czasu. Starsi ludzie pozostałi sami sobie gdyż boją się nawet rodzinę do domu wpuszczać ze zostaną zarażeni.... Eh.... Koniec z pisaniem bo się zagotowałam. Oczywoscie każdy może mieć własne zdanie... Ja wyraziłam swoje.
 
Ta cała sytulacja z tym wirusem to śmiech na sali. Ja osobiście w niego nie wierzę i chyba nigdy nie uwierze. Owszem coś tam jest ale nie tak wielkie żeby ludzie na to umierali. Głupi przypadek, niedawno znajomemu zmarł dziadek i co na papierku że szpitala informacja ze zmarł na covid. Rodzina jak byla przeciwna to aż zmienili zdanie i zażądali od szpitala sekcji zwlok bo dziadek zmarł na serce i żadnego covida nie miał. Po długiej kłótni w końcu akt został zmieniony. Gdy moja ciocia umierała (pogotowie przyjechało gdy już nie oddychała i była wykonywana akcja reanimacyjna) na papierku napisali ze wykonali test o wyszedł negatywny. A prawda jest taka że żaden test nie był jej wykonywany... Dlaczego nie piszą ile ludzi rocznie umiera na nowotwór czy w wypadkach... Wszędzie tylko straszenie że covid. Ja jak i moi najblizsi nie znają nikogo kto by na to chorował... A ile się czyta w gazetach czy w telewizji widzi że od 8 tygodni uwięzieni w domu bo raz testy są pozytywne raz negatywne, naprzemiennie... Dlaczego wszyscy co umierają mają choroby współistniejące... Bo tak naprawdę nie umierają na covid tylko na zupełnie inne choroby. Moja babcia śp. Też była podłączona pod respirator, miała trudności z oddychaniem,ostatnie dni przed śmiercią ciągle była podłączona pod tlen bo to była jedyna jako taka ulga dla niej. znakiem tego miała covid? Nosz kurde.... Ja osobiście nie wierzę w żadnego covida i jestem wściekła ze takie cyrki się dzieją na świecie. Ze zamykają kliniki, wizyta lekarska tylko poprzez teleporade, cyrk na kółkach. A tak naprawdę gdyby takiej paniki nie siali milion ludzi by żyło... Np. Znów przetocze sytuację mojej śp. Cioci. Na początku roku była operowana, po operacji powinna przyjmować chemię i co pierwsza po operacji dostała dopiero w lipcu (tydzień później niestety odeszła 😭) szpital onkologoczny w jej mieście został przekształcony w jednoimienny i można było pomarzyć o chemii, lekarz który ja operował udzielał tylko teleporad. Dopiero gdy jako tako wszystko minęło przyjęli ja na wizytę i od razu w trybie pilnym skierowali na chemię. Niestety było już za późno😭😭😭 Nie wiem co mają na celu siać panikę z tym całym covidem, zabronić porodów rodzinnych, wizyt (aby tato mógł obejrzeć małego człowieka który żyje i rozwija się dzięki niemu i oczywiście mamie na aparacie usg) aby ludzie mdleli na potęgę przez maski. Rodziny nie widziały się x czasu. Starsi ludzie pozostałi sami sobie gdyż boją się nawet rodzinę do domu wpuszczać ze zostaną zarażeni.... Eh.... Koniec z pisaniem bo się zagotowałam. Oczywoscie każdy może mieć własne zdanie... Ja wyraziłam swoje.

Jestem tego samego zdania...
Straszą ludzi tylko niepotrzebnie i ludzie się boją i im wierzą w te bzdury... 😕
 
Może to dziwnie zabrzmi, ale myśl o sobie i o dziecku. Kiedyś mialam inne podejście, bardzo się przejmowałam, dużo pracowałam i myslalam o innych i często za innych. Efekt był taki, że nikt nie myślał o mnie. Teraz poszłam na zwolnienie szybko, bo akurat zaczynał się covid, ja się bałam, poza tym zdalnie z rocznym dzieckiem w domu pracuje się umówmy się, ciężko... Nie bralabym na siebie ciężaru szuknaia nowej osoby, rekrutacje to przecież ryzyko kontaktu z wieloma ludzmi, już nie mówiąc o odpowiedzialności bo przecież nawet jak kogoś wyrekrutujesz (jesli szybko ktoś sensowny się znajdzie), to nie wiesz czy zdazysz wdrożyć te osobę. A potwm to i tak nie bedziesz mieć wplywu na jej performance bo po prostu już Cię tam nie będzie. Ludzie lubią wykorzystywać takie sytuacje... Ja bym brała L4 i wyjasnila to szefostwu kwestiami zdrowotnymi. Ze lekarz tak zalecił i koniec. A ty nie możesz ryzykować...
Bardzo dziękuję za racjonalną podpowiedź. Ja właśnie zawsze się zamartwiam ale chyba teraz to jednak czas dla mnie i malucha i nie powinnam się już po prostu tym stresować. Co do kwestii zdrowotnych to mam niestety astmę więc ryzyko związane z civid też się pojawia. Jeszcze raz dziękuję bo właśnie się upewnilam że jednak nie warto być zawsze turbo obowiązkowym itp.
 
Ta cała sytulacja z tym wirusem to śmiech na sali. Ja osobiście w niego nie wierzę i chyba nigdy nie uwierze. Owszem coś tam jest ale nie tak wielkie żeby ludzie na to umierali. Głupi przypadek, niedawno znajomemu zmarł dziadek i co na papierku że szpitala informacja ze zmarł na covid. Rodzina jak byla przeciwna to aż zmienili zdanie i zażądali od szpitala sekcji zwlok bo dziadek zmarł na serce i żadnego covida nie miał. Po długiej kłótni w końcu akt został zmieniony. Gdy moja ciocia umierała (pogotowie przyjechało gdy już nie oddychała i była wykonywana akcja reanimacyjna) na papierku napisali ze wykonali test o wyszedł negatywny. A prawda jest taka że żaden test nie był jej wykonywany... Dlaczego nie piszą ile ludzi rocznie umiera na nowotwór czy w wypadkach... Wszędzie tylko straszenie że covid. Ja jak i moi najblizsi nie znają nikogo kto by na to chorował... A ile się czyta w gazetach czy w telewizji widzi że od 8 tygodni uwięzieni w domu bo raz testy są pozytywne raz negatywne, naprzemiennie... Dlaczego wszyscy co umierają mają choroby współistniejące... Bo tak naprawdę nie umierają na covid tylko na zupełnie inne choroby. Moja babcia śp. Też była podłączona pod respirator, miała trudności z oddychaniem,ostatnie dni przed śmiercią ciągle była podłączona pod tlen bo to była jedyna jako taka ulga dla niej. znakiem tego miała covid? Nosz kurde.... Ja osobiście nie wierzę w żadnego covida i jestem wściekła ze takie cyrki się dzieją na świecie. Ze zamykają kliniki, wizyta lekarska tylko poprzez teleporade, cyrk na kółkach. A tak naprawdę gdyby takiej paniki nie siali milion ludzi by żyło... Np. Znów przetocze sytuację mojej śp. Cioci. Na początku roku była operowana, po operacji powinna przyjmować chemię i co pierwsza po operacji dostała dopiero w lipcu (tydzień później niestety odeszła 😭) szpital onkologoczny w jej mieście został przekształcony w jednoimienny i można było pomarzyć o chemii, lekarz który ja operował udzielał tylko teleporad. Dopiero gdy jako tako wszystko minęło przyjęli ja na wizytę i od razu w trybie pilnym skierowali na chemię. Niestety było już za późno😭😭😭 Nie wiem co mają na celu siać panikę z tym całym covidem, zabronić porodów rodzinnych, wizyt (aby tato mógł obejrzeć małego człowieka który żyje i rozwija się dzięki niemu i oczywiście mamie na aparacie usg) aby ludzie mdleli na potęgę przez maski. Rodziny nie widziały się x czasu. Starsi ludzie pozostałi sami sobie gdyż boją się nawet rodzinę do domu wpuszczać ze zostaną zarażeni.... Eh.... Koniec z pisaniem bo się zagotowałam. Oczywoscie każdy może mieć własne zdanie... Ja wyraziłam swoje.
Tak wirusa nie było, nie ma i nie będzie😜 przepraszam musiałam🙊
 
reklama
Do góry