annemarie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Styczeń 2015
- Postów
- 8 866
Srodek nocy,ta 7Zazdroteż tak chcę....moja jak śpi do 7 to jest super. Z reguły wstaje o 6. Idzie spać około 21.


Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Srodek nocy,ta 7Zazdroteż tak chcę....moja jak śpi do 7 to jest super. Z reguły wstaje o 6. Idzie spać około 21.
Mega fota! [emoji173]️ Mi się marzy ślub jak z bajki, ale jeszcze się mnie nie zapytał [emoji1787] mówi, że czeka na tą jedyną [emoji23][emoji23][emoji23]Dostaje od Was dużo pytań odnośnie żelu który jak dotąd nie pomógł mi zajść z ciąże [emoji23][emoji23] ale ma niebywały poślizg i udaje śluz płodny tak wiec specjalnie dla moich obserwatorów ( czyli tylko @bazylia128 [emoji23]) 2% rabatu na hasło Ananasek93 [emoji173][emoji173][emoji173]ale mam dzisiaj głupawkę [emoji13] chyba dlatego ze się najadłam słodyczy z okazji drugiej rocznicy ślubu [emoji173]
Dzisiaj dostałam duuuzo wiadomości od naszych znajomych, gości weselnych każdy wspomina nasz ślub o wesele ze było wyjątkowe, jedyne takie piękne i w ogóle .... to prawda tylko życie nam się nie układa jak w bajce niestety.... 6 par z naszego wesela już buja dzieciaczki w ramionach a my wciąż udajemy ze mamy czas, jeszcze się nie staramy, chcemy się nacieszyć sobą bla bla bla .... te kłamstwa przechodzą łatwiej przez gardło niż jedno słowo niepłodność ...Mega fota! [emoji173]️ Mi się marzy ślub jak z bajki, ale jeszcze się mnie nie zapytał [emoji1787] mówi, że czeka na tą jedyną [emoji23][emoji23][emoji23]
Chyba najdłuższy post na tym forumNie było mnie dwa dni a naskrobalyscie więcej niż w książce nad Niemnem opisów przyrody! [emoji23]
Ja trochę złapałam dola po waszych niepowodzeniach i martwię się już od tygodnia (pamiętacie kulfona??? [emoji1787]... Dziurę masz w swych najnowszych spodniach hahaha).
Dziś miałam również zgrzyta z moim partnerem... Ja się angażuje w projekt ciąża, a on się wycofuje. On angażuje się w projekt dom (kupiliśmy niedawno), a ja się wycofuje. On chce domu dla dzieci, a ja chce dzieci do domu. Cel ten sam - środki różne. Ja się martwię o dzieci, a on o zaplecze dla nich. Kocham, rozumiem, staram się wspierać i gryzc w język, żeby nie powiedzieć za dużo. On tak samo, jestem księgowa u niego w biurze, ale zaniedbuję swoje obowiązki, bo projekt ciąża jest ważniejszy niż wszystko inne... No i czegos tam nie zrobiłam w biurze, a mówił... Pretensje. Mogłam odpłacić się pięknym za nadobne i powiedziec, że w projekcie ciąża też stoi obok i tylko się gapi, ale się zamknęłam (jestem mądralą do potegi i zamknąć buzię to dla mnie wyczyn!).
Ciężki czas, wiele trudnych rozmów. On nie jest przekonany do in vitro. Ale to jego wina (on tak mówi) i musi przewartościować temat. Ja twierdzę że problem nasz. Pary. I tyle. Nie rozdrapuje na części pierwsze. Chodzimy nabuzowani, ale z miłości i szacunku do nas nie wypowiadamy złych myśli.
Ale jest ciężko. Wierzę, że wiele związków nie przetrwa po takich przeżyciach... To też nie nasza wina, taka burzliwa konstelacja jest czasem nie do ogarnięcia... Czasem chciałabym cofnąć czas, byliśmy tacy zakochani! Nie kłóciliśmy się prawie wcale. Seksy, miłość, przytulanki, rozmowy o życiu i śmierci. Trochę przepadło, ale jednak dużo zostało.
Z tym wsparciem to różnie jest.. Ja nie oczekuje. Powiedziałam że ogarnę wszystko sama, żeby nie musiał mieć tyle na głowie (ogarnia przecież chatę dla przyszłych dzieciaków). No i trzymam się tego. Jak będzie mi potrzebny to powiem. Na początku wozil mnie nawet do lekarzy i czekal w aucie. Jednak czasem nie dalo sie tego z jego praca pogodzić i odpuścił. Ale pyta zawsze o wyniki i ja czuję, że on wie, że to ważne. Ja dzięki tym badaniom i możliwością podejścia do in vitro stanęłam na nogi, bo trochę się załamałam tym wszystkim. Wiecie jak to jest.. No i żre te suplementy, pół roku temu pacnąłby się w głowę, nie było mowy nawet o badaniach nasienia...
Ja staram się szukać pozytywow. Zadaje sobie pytanie: czy wiem, że kocha? Poki wiem, puszczam niektóre problemy mimo uszu. Najważniejsze, że kochamy się nadal, a chwilowe perturbacje przezwyciężymy z czasem.
Jeśli zadajecie sobie to pytanie i wiecie, że kocha, to warto walczyć.
W moim poprzednim związku odeszlam, bo nie wiedziałam czy kocha, a to się po prostu wie...
Patrzysz w jego oczy i wiesz ze warto walczyć. Dla nas, dla naszej przyszłości.
Wiele dziewczyn na forum mi pisało, że nie rozumieją jak partner może mieć takie podejście jak mój i na moim miejscu już dawno kopnelyby go w dupe. To my musimy rozkładać nogi i pokazywac broszkę, a oni cholernego badania nie zrobią?! Myślicie, że się nie przejęłam? Kuwa no wylam cały dzień i cala noc. Bolało strasznie, że nie chce badań, a ja nie chciałam czekać. Czas ucieka, nie będę miała wiecznie jajeczek gotowych do zapłodnienia. Postawiłam go przed faktem dokonanym. Ja idę do kliniki, a on dojdzie jak będzie potrzebny, resztę ograniczamy do minimum. Decyzję podjęłam i uważam ja za słuszna, albo się na go zgadza, albo musimy się pożegnać. Bardzo mnie to bolało, wylam znowu cały dzień i cała noc. Powiedziałam że chce rodzinę z nim, on jest tym, którego chce na ojca moich dzieci, ale bez pomocy się nam nie uda, a nawet gdyby to nie wiemy kiedy, a ja nie mam 20 lat. Przedstawiłam argumenty a na koniec usłyszałam, że wchodzi w to.
Plan B mam. Samotne macierzynstwo. W Danii można zrobić inseminacje samotnej kobiecie z nasieniem dawcy. Skorzystam jeśli będzie trzeba. Nie tak sobie to wyobrażałam, ale nie wydaje mi się że znajdę nowego partnera, poznam i zechce z nim dzieci. Wybredna jestem, a i stara. [emoji23]Narazie tego jedynego mam. Powiedziałam że jakby on umarł to jadę do Danii, nie będę już brała chłopów na mój karb haha.
Moze i temat cholernie kontrowersyjny. Starałam się byc stanowcza ale jednocześnie podkreślic jak bardzo mi zależy na pełnej rodzinie, a taka szczęśliwa i kochająca możemy stworzyć. I chce stworzyć z nim...
Jeśli też tak czujecie, to warto czasem przemilczeć, i odeprzeć chcec dowalenia, zrezygnowac z kłótni, a w zamian za to sie pokochać [emoji3590] my gramy też ostatnio w badmintona. No i czekamy na naszą fasolkę [emoji3590][emoji3590][emoji3590]
EDIT: kto dobrnął do końca temu pjona! [emoji1672]
Ciężko wytłumaczyć to komuś kto nie rozumie i nie zna problemu. My już mówimy o swoim problemie otwarcie tym bardziej, że ja od zawsze mówiłam, że chce mieć dzieci i to dużo. A to nie jest moja wina czy mojego męża, że ich nie mamy. To jest choroba. A zazwyczaj o swoich chorobach ludzie mówią bez problemów. I zauważyłam, że im więcej ja mówię tym mniej otrzymuje pytań. Bo ludzie dopiero wtedy nie wiedzą jak się zachować.Dzisiaj dostałam duuuzo wiadomości od naszych znajomych, gości weselnych każdy wspomina nasz ślub o wesele ze było wyjątkowe, jedyne takie piękne i w ogóle .... to prawda tylko życie nam się nie układa jak w bajce niestety.... 6 par z naszego wesela już buja dzieciaczki w ramionach a my wciąż udajemy ze mamy czas, jeszcze się nie staramy, chcemy się nacieszyć sobą bla bla bla .... te kłamstwa przechodzą łatwiej przez gardło niż jedno słowo niepłodność ... [emoji3064]
Ja dobrnelam,Nie było mnie dwa dni a naskrobalyscie więcej niż w książce nad Niemnem opisów przyrody! [emoji23]
Ja trochę złapałam dola po waszych niepowodzeniach i martwię się już od tygodnia (pamiętacie kulfona??? [emoji1787]... Dziurę masz w swych najnowszych spodniach hahaha).
Dziś miałam również zgrzyta z moim partnerem... Ja się angażuje w projekt ciąża, a on się wycofuje. On angażuje się w projekt dom (kupiliśmy niedawno), a ja się wycofuje. On chce domu dla dzieci, a ja chce dzieci do domu. Cel ten sam - środki różne. Ja się martwię o dzieci, a on o zaplecze dla nich. Kocham, rozumiem, staram się wspierać i gryzc w język, żeby nie powiedzieć za dużo. On tak samo, jestem księgowa u niego w biurze, ale zaniedbuję swoje obowiązki, bo projekt ciąża jest ważniejszy niż wszystko inne... No i czegos tam nie zrobiłam w biurze, a mówił... Pretensje. Mogłam odpłacić się pięknym za nadobne i powiedziec, że w projekcie ciąża też stoi obok i tylko się gapi, ale się zamknęłam (jestem mądralą do potegi i zamknąć buzię to dla mnie wyczyn!).
Ciężki czas, wiele trudnych rozmów. On nie jest przekonany do in vitro. Ale to jego wina (on tak mówi) i musi przewartościować temat. Ja twierdzę że problem nasz. Pary. I tyle. Nie rozdrapuje na części pierwsze. Chodzimy nabuzowani, ale z miłości i szacunku do nas nie wypowiadamy złych myśli.
Ale jest ciężko. Wierzę, że wiele związków nie przetrwa po takich przeżyciach... To też nie nasza wina, taka burzliwa konstelacja jest czasem nie do ogarnięcia... Czasem chciałabym cofnąć czas, byliśmy tacy zakochani! Nie kłóciliśmy się prawie wcale. Seksy, miłość, przytulanki, rozmowy o życiu i śmierci. Trochę przepadło, ale jednak dużo zostało.
Z tym wsparciem to różnie jest.. Ja nie oczekuje. Powiedziałam że ogarnę wszystko sama, żeby nie musiał mieć tyle na głowie (ogarnia przecież chatę dla przyszłych dzieciaków). No i trzymam się tego. Jak będzie mi potrzebny to powiem. Na początku wozil mnie nawet do lekarzy i czekal w aucie. Jednak czasem nie dalo sie tego z jego praca pogodzić i odpuścił. Ale pyta zawsze o wyniki i ja czuję, że on wie, że to ważne. Ja dzięki tym badaniom i możliwością podejścia do in vitro stanęłam na nogi, bo trochę się załamałam tym wszystkim. Wiecie jak to jest.. No i żre te suplementy, pół roku temu pacnąłby się w głowę, nie było mowy nawet o badaniach nasienia...
Ja staram się szukać pozytywow. Zadaje sobie pytanie: czy wiem, że kocha? Poki wiem, puszczam niektóre problemy mimo uszu. Najważniejsze, że kochamy się nadal, a chwilowe perturbacje przezwyciężymy z czasem.
Jeśli zadajecie sobie to pytanie i wiecie, że kocha, to warto walczyć.
W moim poprzednim związku odeszlam, bo nie wiedziałam czy kocha, a to się po prostu wie...
Patrzysz w jego oczy i wiesz ze warto walczyć. Dla nas, dla naszej przyszłości.
Wiele dziewczyn na forum mi pisało, że nie rozumieją jak partner może mieć takie podejście jak mój i na moim miejscu już dawno kopnelyby go w dupe. To my musimy rozkładać nogi i pokazywac broszkę, a oni cholernego badania nie zrobią?! Myślicie, że się nie przejęłam? Kuwa no wylam cały dzień i cala noc. Bolało strasznie, że nie chce badań, a ja nie chciałam czekać. Czas ucieka, nie będę miała wiecznie jajeczek gotowych do zapłodnienia. Postawiłam go przed faktem dokonanym. Ja idę do kliniki, a on dojdzie jak będzie potrzebny, resztę ograniczamy do minimum. Decyzję podjęłam i uważam ja za słuszna, albo się na go zgadza, albo musimy się pożegnać. Bardzo mnie to bolało, wylam znowu cały dzień i cała noc. Powiedziałam że chce rodzinę z nim, on jest tym, którego chce na ojca moich dzieci, ale bez pomocy się nam nie uda, a nawet gdyby to nie wiemy kiedy, a ja nie mam 20 lat. Przedstawiłam argumenty a na koniec usłyszałam, że wchodzi w to.
Plan B mam. Samotne macierzynstwo. W Danii można zrobić inseminacje samotnej kobiecie z nasieniem dawcy. Skorzystam jeśli będzie trzeba. Nie tak sobie to wyobrażałam, ale nie wydaje mi się że znajdę nowego partnera, poznam i zechce z nim dzieci. Wybredna jestem, a i stara. [emoji23]Narazie tego jedynego mam. Powiedziałam że jakby on umarł to jadę do Danii, nie będę już brała chłopów na mój karb haha.
Moze i temat cholernie kontrowersyjny. Starałam się byc stanowcza ale jednocześnie podkreślic jak bardzo mi zależy na pełnej rodzinie, a taka szczęśliwa i kochająca możemy stworzyć. I chce stworzyć z nim...
Jeśli też tak czujecie, to warto czasem przemilczeć, i odeprzeć chcec dowalenia, zrezygnowac z kłótni, a w zamian za to sie pokochać [emoji3590] my gramy też ostatnio w badmintona. No i czekamy na naszą fasolkę [emoji3590][emoji3590][emoji3590]
EDIT: kto dobrnął do końca temu pjona! [emoji1672]
To wiesz ze my już nie odpuścimy, jak nam fotek nie pokażesz![]()
popieram z tym podejściem do męża i widać efekty bo jak mówisz on też się zaangazowal tylko inaczej. i clue jest w tym inaczej. Baby, my to baby my robimy po swojemu, latamy po lekarzach i dużo gadamy o tym wszystkim, pilnujemy terminów itp. I myslicie dlaczeho sud tak divrze tu rozumiemy? bo tu same baby! wssystkie choc mamy rozne charaktery yo podchodzimy do tenatu tak samo. A chłopy, po pierwsze z tymi lekarzami itp czujaxdie zaginieni, bo przeciez jak to : on taki silny itp i ktos mialby mu mowic co i jak? do teho facet nie będzie przecież chodził jak mu powiedza czy Ty powiesz, chyba że któraś ma pantoflarzaNie było mnie dwa dni a naskrobalyscie więcej niż w książce nad Niemnem opisów przyrody! [emoji23]
Ja trochę złapałam dola po waszych niepowodzeniach i martwię się już od tygodnia (pamiętacie kulfona??? [emoji1787]... Dziurę masz w swych najnowszych spodniach hahaha).
Dziś miałam również zgrzyta z moim partnerem... Ja się angażuje w projekt ciąża, a on się wycofuje. On angażuje się w projekt dom (kupiliśmy niedawno), a ja się wycofuje. On chce domu dla dzieci, a ja chce dzieci do domu. Cel ten sam - środki różne. Ja się martwię o dzieci, a on o zaplecze dla nich. Kocham, rozumiem, staram się wspierać i gryzc w język, żeby nie powiedzieć za dużo. On tak samo, jestem księgowa u niego w biurze, ale zaniedbuję swoje obowiązki, bo projekt ciąża jest ważniejszy niż wszystko inne... No i czegos tam nie zrobiłam w biurze, a mówił... Pretensje. Mogłam odpłacić się pięknym za nadobne i powiedziec, że w projekcie ciąża też stoi obok i tylko się gapi, ale się zamknęłam (jestem mądralą do potegi i zamknąć buzię to dla mnie wyczyn!).
Ciężki czas, wiele trudnych rozmów. On nie jest przekonany do in vitro. Ale to jego wina (on tak mówi) i musi przewartościować temat. Ja twierdzę że problem nasz. Pary. I tyle. Nie rozdrapuje na części pierwsze. Chodzimy nabuzowani, ale z miłości i szacunku do nas nie wypowiadamy złych myśli.
Ale jest ciężko. Wierzę, że wiele związków nie przetrwa po takich przeżyciach... To też nie nasza wina, taka burzliwa konstelacja jest czasem nie do ogarnięcia... Czasem chciałabym cofnąć czas, byliśmy tacy zakochani! Nie kłóciliśmy się prawie wcale. Seksy, miłość, przytulanki, rozmowy o życiu i śmierci. Trochę przepadło, ale jednak dużo zostało.
Z tym wsparciem to różnie jest.. Ja nie oczekuje. Powiedziałam że ogarnę wszystko sama, żeby nie musiał mieć tyle na głowie (ogarnia przecież chatę dla przyszłych dzieciaków). No i trzymam się tego. Jak będzie mi potrzebny to powiem. Na początku wozil mnie nawet do lekarzy i czekal w aucie. Jednak czasem nie dalo sie tego z jego praca pogodzić i odpuścił. Ale pyta zawsze o wyniki i ja czuję, że on wie, że to ważne. Ja dzięki tym badaniom i możliwością podejścia do in vitro stanęłam na nogi, bo trochę się załamałam tym wszystkim. Wiecie jak to jest.. No i żre te suplementy, pół roku temu pacnąłby się w głowę, nie było mowy nawet o badaniach nasienia...
Ja staram się szukać pozytywow. Zadaje sobie pytanie: czy wiem, że kocha? Poki wiem, puszczam niektóre problemy mimo uszu. Najważniejsze, że kochamy się nadal, a chwilowe perturbacje przezwyciężymy z czasem.
Jeśli zadajecie sobie to pytanie i wiecie, że kocha, to warto walczyć.
W moim poprzednim związku odeszlam, bo nie wiedziałam czy kocha, a to się po prostu wie...
Patrzysz w jego oczy i wiesz ze warto walczyć. Dla nas, dla naszej przyszłości.
Wiele dziewczyn na forum mi pisało, że nie rozumieją jak partner może mieć takie podejście jak mój i na moim miejscu już dawno kopnelyby go w dupe. To my musimy rozkładać nogi i pokazywac broszkę, a oni cholernego badania nie zrobią?! Myślicie, że się nie przejęłam? Kuwa no wylam cały dzień i cala noc. Bolało strasznie, że nie chce badań, a ja nie chciałam czekać. Czas ucieka, nie będę miała wiecznie jajeczek gotowych do zapłodnienia. Postawiłam go przed faktem dokonanym. Ja idę do kliniki, a on dojdzie jak będzie potrzebny, resztę ograniczamy do minimum. Decyzję podjęłam i uważam ja za słuszna, albo się na go zgadza, albo musimy się pożegnać. Bardzo mnie to bolało, wylam znowu cały dzień i cała noc. Powiedziałam że chce rodzinę z nim, on jest tym, którego chce na ojca moich dzieci, ale bez pomocy się nam nie uda, a nawet gdyby to nie wiemy kiedy, a ja nie mam 20 lat. Przedstawiłam argumenty a na koniec usłyszałam, że wchodzi w to.
Plan B mam. Samotne macierzynstwo. W Danii można zrobić inseminacje samotnej kobiecie z nasieniem dawcy. Skorzystam jeśli będzie trzeba. Nie tak sobie to wyobrażałam, ale nie wydaje mi się że znajdę nowego partnera, poznam i zechce z nim dzieci. Wybredna jestem, a i stara. [emoji23]Narazie tego jedynego mam. Powiedziałam że jakby on umarł to jadę do Danii, nie będę już brała chłopów na mój karb haha.
Moze i temat cholernie kontrowersyjny. Starałam się byc stanowcza ale jednocześnie podkreślic jak bardzo mi zależy na pełnej rodzinie, a taka szczęśliwa i kochająca możemy stworzyć. I chce stworzyć z nim...
Jeśli też tak czujecie, to warto czasem przemilczeć, i odeprzeć chcec dowalenia, zrezygnowac z kłótni, a w zamian za to sie pokochać [emoji3590] my gramy też ostatnio w badmintona. No i czekamy na naszą fasolkę [emoji3590][emoji3590][emoji3590]
EDIT: kto dobrnął do końca temu pjona! [emoji1672]
GratulacjeDostaje od Was dużo pytań odnośnie żelu który jak dotąd nie pomógł mi zajść z ciążeale ma niebywały poślizg i udaje śluz płodny tak wiec specjalnie dla moich obserwatorów ( czyli tylko @bazylia128
) 2% rabatu na hasło Ananasek93 ❤❤❤ale mam dzisiaj głupawkę
chyba dlatego ze się najadłam słodyczy z okazji drugiej rocznicy ślubu ❤