Czemu nazywacie to rozliczaniem się. Nikt nikomu nic nie wylicza w modelach o jakich dziewczyny mówią. Zrzuta na wspólny garnek raz w miesiącu. To czy coś zostaje czy nie to jest po prostu fakt i jak sądzę nie rozmawia się o tym. Nie mylić z ukrywaniem i tajemnicami. Nic z tych rzeczy. Sądzę że takie rozwiązania w dużej mierze wybieraja osoby które dość późno weszły w małżeństwie i zdarzyły przyzwyczaić się do pełnej samodzielności.
Chyba mnie nie zrozumiałaś... Chodzi mi o to tylko że my z mężem mamy wspólną kasę i poprostu nie wyobrażam sobie w restauracji, sklepie lub kinie dzielić rachunki....