reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Wiesz ja też mam tak czasami, że myślę że nie będę mieć dzieci z Mężem ;( bardzo przykre jest to uczucie. To przez długie lata walki i niepowodzenia przychodzą takie myśli...mamy jeszcze czas i musimy walczyć Kochana dla siebie i dla swoich Mężów. Bardzo trzymam kciuki, wiem, że leczycie się w Gdyni, a w której klinice ile macie Mrozakow?
Na chwilę przed tą procedura myślałam, że jak się teraz nie uda, to będziemy musieli pogodzić się z tym że zostaniemy we dwoje, nawet znalazlam w tym plusy, niektóre z nich są ściemą albo conajmniej naciąganiem, bo np. możliwość podróżowania, we dwójke można być bardziej niezaleznym, spontanicznym w podrozy, ale przeciez dziecko nie wyklucza podrozowania. Także raczej było to próbą wmówienia sobie że bezdzietność ma tyle zalet. I mimo że już niemalże byłam gotowa w to wszystko uwieżyć, już teraz z ledwo trzy tygodnie po tym, dopuszczam a właściwie planuje czwartą próbę jeśli obecna sie nie powiedzie. Ale prawda jest taka że kiedyś, chociażby dla swojego zdrowia, będzie trzeba to przerwać.
 
reklama
Na chwilę przed tą procedura myślałam, że jak się teraz nie uda, to będziemy musieli pogodzić się z tym że zostaniemy we dwoje, nawet znalazlam w tym plusy, niektóre z nich są ściemą albo conajmniej naciąganiem, bo np. możliwość podróżowania, we dwójke można być bardziej niezaleznym, spontanicznym w podrozy, ale przeciez dziecko nie wyklucza podrozowania. Także raczej było to próbą wmówienia sobie że bezdzietność ma tyle zalet. I mimo że już niemalże byłam gotowa w to wszystko uwieżyć, już teraz z ledwo trzy tygodnie po tym, dopuszczam a właściwie planuje czwartą próbę jeśli obecna sie nie powiedzie. Ale prawda jest taka że kiedyś, chociażby dla swojego zdrowia, będzie trzeba to przerwać.
 
Dziewczyny, macie różne doświadczenia... Czy któraś z Was spotkała się z sytuacją podania w jednym transferze zarodków w różnym wieku? Czy przy przygotowaniu do transferu 6-dniowej blastocysty można podać 5-dniową?
Mieliśmy w depozycie 3 blastocysty: dwie 5-dniowe i jedną 6-dniową. Lekarz mówił, że tą 6-dniową musi podać osobno, bo nie można ich łączyć (mimo, że wszystkie miały kategoryzację 4BB lub 4BC). Kiedy zasugerowałam, że gdyby ta 6-dniowa się nie rozmroziła, to jeszcze mamy dwie w zapasie, powiedział, że nie może mi podać 5-dniowej, jeśli przygotowywał mnie do transferu 6-dniowej.
I wyobraźcie sobie, że odbierając wypis po transferze okazało się, że embriolog popełnił błąd i rozmroził zarodek 5-dniowy zamiast 6-dniowego. Wpadłam w histerię... To znaczy, że zmarnowali mi szansę w tym transferze i przekreślili szansę na transfer dwóch zarodków w przyszłym?
Bagatelizują to teraz, twierdząc, że to nie ma znaczenia i nagle okazuje się, że dzień transferu nie jest taki ważny.... Co o tym myślicie?
Ja myśle, ze chodziło im o coś innego. Są dwie szkoły jedna mówi, ze podawanie dwóch różnych zarodków nie ma znaczenia. A druga nowi, ze skoro mamy dwa zarodki to nie podawajmy słabego z dobrym. Zarodek który jest z 6 doby ma większe prawdopodobieństwo bycia wadliwym genetycznie. Do tej pory nie wiadomo jak wpływa ten drugi zarodek. Niektóre kliniki mówią, ze w Złym towarzystwie dobry się nie zaimplantuje. A i 6 dniowy zarodek może mieć mniejszy potencjał przeżyciowy wiec można próbować zwiększać jego szanse:-) zdrowy zarodek przy poprawnym przygotowaniu do transferu napewno da rade :-)
 
Wiesz ja też mam tak czasami, że myślę że nie będę mieć dzieci z Mężem ;( bardzo przykre jest to uczucie. To przez długie lata walki i niepowodzenia przychodzą takie myśli...mamy jeszcze czas i musimy walczyć Kochana dla siebie i dla swoich Mężów. Bardzo trzymam kciuki, wiem, że leczycie się w Gdyni, a w której klinice ile macie Mrozakow?

Opowiem Ci historie mojej znajomej...

Mąż oddany, stabilna praca do szczęścia brakowało tylko tego bąbelka...

Zaczeli starania. Mijały miesiace nic. Gdy coś się ruszyło poronienie. Po nim kolejne i kolejne... Kiedy już dziękowali Bogu, że ona mogła donieść, urodzić byli przeszczęśliwi. Tak pragneli dziecka...
Po roku zastali je w łóżeczku... śpiące... Już się nie obudziło. Musieli je pochować.

Nawet ja nie wyobrażam sobię przez jaką traume musiała przejść i nadal ją podziwiam, że poszła zawalczyć o dziecko kolejne... wiadomo minęło sporo czasu...

Łazila od lekarza do lekarza i wszystko znów kończyło się poronieniem...

W końcu trafiła na lekarza z powołaniem, ustawiła jej leki i znów zaszła w ciąże. Całą przeleżała, ale urodziła i chłopczyk się ma teraz bardzo dobrze. Już zaraz będzie śmigał do przedszkola...

Dopiero ta babka się zorientowała, że ta koleżanka ma chorobę autoimmunologiczną, która powoduje że ciąża jest traktowana jako wirus i jest natychmiast usuwana z organizmu...

Nigdy nie wolno się poddawać!! Życie bywa mega przewrotne i ono dobrze wie, kiedy i w którym momencie da Ci to upragnione dzieciątko. Rzadko to się pokrywa z naszymi planami ;)

Chociaż ja nie wiem czy bym miała tyle sił na walkę. Bardzo się ciesze, że im się tak poukładało nawet jak teraz chucha i dmucha na to dziecko. Nie dziwie się...

Kochana o której masz to Usg? Trzymaj się mocno!!! Bardzo często leci krew podobno i wcale nic złego to nie wróży!

Ona juz po usg :) dostała leki :)
 
reklama
Na chwilę przed tą procedura myślałam, że jak się teraz nie uda, to będziemy musieli pogodzić się z tym że zostaniemy we dwoje, nawet znalazlam w tym plusy, niektóre z nich są ściemą albo conajmniej naciąganiem, bo np. możliwość podróżowania, we dwójke można być bardziej niezaleznym, spontanicznym w podrozy, ale przeciez dziecko nie wyklucza podrozowania. Także raczej było to próbą wmówienia sobie że bezdzietność ma tyle zalet. I mimo że już niemalże byłam gotowa w to wszystko uwieżyć, już teraz z ledwo trzy tygodnie po tym, dopuszczam a właściwie planuje czwartą próbę jeśli obecna sie nie powiedzie. Ale prawda jest taka że kiedyś, chociażby dla swojego zdrowia, będzie trzeba to przerwać.
A kiedy przerwać? Gdzie jest limit? Są i takie przypadki gdzie za 10 in vitro ( nie transferze) się udaje. Mi się granice przesuwały bardzo .... Teraz patrzę z perspektywy czasu, ze nie trwało to, aż tak długo. Zaszłam w ciąże w 3 procedurze, to był 3 transfer, pierwsza blastocysta. Nie poddawaj się naprawdę warto:-) Bywało, ze po 8 in vitro dziewczyna zachodziła w ciąże. Dopóki lekarze mówią, ze jest szansa i potrafią pomóc to próbuj. Po mojemu dopóki są komórki i plemniki to jest szansa na dziecko a jak duza to już powie los:-)
 
Do góry