Moze tak byc ze prywatnie = szybciej. Ale za procedure in vitro tez placilas z wlasnej kieszeni?
z tego, co czytalam, to np wlasnie zatwierdzenie podania lekarza o pokrycie kosztow przez SecuriteSociale czasem zajmuje sporo czasu (jak wszelka administracja francuska, z mojego doswiadczenia...), tak samo jak termin obowiazkowej ponoc wizyty z biologiem (biologiste responsable des activites de FIV). Tak, w Tours w szpitalu jestesmy na 4.miejscu w rankingu francuskim ale podejscie do pacjenta dramatyczne (bylam tam u 3 roznych lekarzy ginekologow i z ulga zmienilam na innego, poza szpitalem...) a mniejsza klinika z podejsciem zyczliwszym na miejscu 14. Ale to i tak sa slabe statystyki (srednia krajowa ogolnie ok 20% powodzenia, przy Polsce z 35% i Czechami dobijajacych do 50%) - oczywiscie zaleznie od granic wiekowych itd ale uogolnione). Ja mam 29 lat, staramy sie prawie od roku, wiekszosc cykli mam bezowulacyjnych, nieregularne miesiaczki tak bolesne ze trace przytomnosc, wymiotuje, i lykam ibuprom jak cukierki... Przez 10 lat bylam wiec na tabletkach antykoncepcyjnych i bylo ok, raz bylam w ciazy jeszcze przed tabletkami ale poronilam na bardzo wczesnym etapie i nie wiadomo czemu. Teraz od odstawienia tabletek znow historia sie powtarza, co miesiac skrecam sie z bolu, co miesiac inna data okresu... do tego od ponad 2 lat mam nawracajace infekcje (wyniki cytologii) ktore nie chca sie dac wyleczyc, czeste bole "znikad" w dole macicy. Lekarze z Polski postawili mi diagnoze endometriozy. Lekarze we Francji w szpitalu mnie olali (uznali ze mam probowac zajsc w ciaze a jesli mi sie nie uda po 1 roku albo poronie 2-3 razy to moge wrocic), a ten u ktorego jestem obecnie zaczal robic badania, tez podejrzewal endometrioze ale po badaniu (nawet bez USG) uznal, ze jej nie widzi... dal skierowanie na monitoring cyklu ale w miedzyczasie wszystkie gabinety pozamykano przez kwarantanne i od tego czasu z nim nie rozmawialam, zrobilam kilka kolejnych badan w labo i teraz zobacze co mi powie w piatek. Ostatnioon byl bardzo nastawiony na stymulacje hormonalna. Dwoch innych lekarzy z PL powiedzialo mi, ze czesto endometriozy nie widac nawet w USG, ale stawiaja diagnoze objawowo, bo aby rzeczywiscie miec pewnosc trzebaby bylo robic laparoskopie, a ja mam wszystkie objawy endo. Ci dwaj wlasnie zasugerowali mi rozwazenie in vitro, no wiec oto jestem
by rozeznac sie w temacie i mozliwosciach.. moja mama miala raka macicy w wieku 34 lat, wiec patrzac na moje obecne problemy, boje sie, ze im dluzej bede czekac, tym mniejsze bede miala szanse i moze byc za pozno, stad presja czasu w mojej glowie
Kochana jestem w szoku czytajac to co piszesz, ale myśle ze po prostu trafiłaś na takich lekarzy... Dobrze robisz, ze zaczynasz szukać i myślisz o invitro.
Opowiem Ci, jak to było w naszym przypadku.
Staraliśmy się 2 lata, a można powoedziec od 5 nie uważaliśmy specjalnie, wiec już zaczęło mi chodzic po głowie, ze coś jest nie tak jak trzeba. Zaczęłam szukać lekarza od niepłodności, czytałam o nim opinie na necie, dowiadywałam i w końcu się umówiłam na wizytę. Odrazu dostałam skierowania na mnóstwo badań, hormonalnych, w tym histerosalpignografie i właśnie na przykład za to badanie częściowo płaciłam, cos ponad 100e, może dlatego ze tez robiłam w prywatnej klinice.
Na drugiej wizycie maz dostał zestaw badań do zrobienie i na trzeciej już znaliśmy przyczynę-słabe nasienie. I wtedy lekarz wypisał nam dokumenty żeby być wziętym 100% na Charge Securite Sociale i dokumenty otrzymałam naprawdę szybko, nie wiem nawet czy czekałam miesiac, wiem jak działa tutaj biurokracja, ale w tym przypadku spisali się na medal.
Wtedy lekarz na tej trzeciej wizycie odrazu nam powiedział, ze widzi dla nas dwie metody, a właściwie jedna -invitro, metoda imci lub icsi. Wspomniał, ze oczywiście trzeba przejść przez inseminacje, ale on nam to udokumentuje. Mąż dostał jeszcze skierowanie na badanie usg które wykryło żylaki powrózka nasiennego, konsultowaliśmy to z andrologiem i zarówno on i ginekolog odradzali operacje. I zaczęliśmy cała procedurę do invitro, spotkanie z biologiste było szybkie, mąż oddał spermę do zamrożenia w razie gdyby parametry w przyszłości jeszcze się pogorszyły, ostatnie badania krwi i wymazy i rozpoczęłam stymulację. Ani razu nie miałam wrażenia ze na coś długo czekałam.
Z lekarzem mam świetny kontakt, nie bawi się w dawanie złudzeń, ale z drugiej strony bardzo wspiera.
Jeśli chodzi o to za co płaciłam, to oczywiście za cała procedurę i leki do stymulacji nic, za niektóre badania dopłacaliśmy jak pisałam histerosalpignografia, Niedawno po nieudanej procedurze miałam histeroskopie za która tez dopłacalam ok 90e, ale myske ze dlatego, ze wszystkie badania robie tam, gdzie kieruje mnie lekarz i są to prywatne kliniki lub prywatne specjalistyczne gabinety, w szpitalu pewnie jest to na ubezpieczenie.
Płace za każą wizytę u lekarza 60e i za dopłacaliśmy za procedurę imci 300e.
Ale to nasz wybór i pewnie tez dlatego na nic nie czekałam.
Sam szpital w którym miałam punkcję i transfery, miałam wrażenie ze jednak tez inaczej podchodził, widząc ze leczyłam się prywatnie, nie ma co się oszukiwać....
Poszukaj naprawdę dobrego specjalisty, nie ginekologa, ale ginekologa który specjalizuje się w leczeniu niepłodności.
Masz racje z tym procentem powodzenia, nie powala. Ja na pewno jeszcze raz spróbuje tutaj, zobaczymy... jeśli nie będę szukać może w Pl...