Misia1974
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Kwiecień 2012
- Postów
- 3 011
Madzia - trzymam kciuki!!!
Pingwinek - nas nawet nikt nie zwodził. Tylko jak np. robiłam przeróżne badania (laparoskopia, histeroskopia), zawsze byłam jedyna na oddziale, której nic nie zdiagnozowano. Na clo reagowałam tak silnie, że ograniczano mi leki. A. miał takie wyniki, że lekarz padł z wrażenia i aż w końcu zaczął się zastanawiać, czy problem nie jest w tym, że te wyniki są wręcz za dobre. My sami więc nie przyspieszaliśmy decyzji o inv. Lekarz sam nam powiedział, że on by się w inseminacje nie bawił, bo skuteczność taka sobie, a nas czas goni. Szczerze mówiąc, to taka diagnoza, że niby wszystko ok jest mało obiecująca. Jak ktoś wie, że jest problem z nasieniem czy jajowodami, to jest oczywiste, że inv pomoże - a u nas takiej pewności nie było. Ale ufff.... zaryzykowaliśmy "małe" 30 tys. zł i się udało :-) Łącznie te dwa podejścia pewnie nas tyle kosztowały.
Pingwinek - nas nawet nikt nie zwodził. Tylko jak np. robiłam przeróżne badania (laparoskopia, histeroskopia), zawsze byłam jedyna na oddziale, której nic nie zdiagnozowano. Na clo reagowałam tak silnie, że ograniczano mi leki. A. miał takie wyniki, że lekarz padł z wrażenia i aż w końcu zaczął się zastanawiać, czy problem nie jest w tym, że te wyniki są wręcz za dobre. My sami więc nie przyspieszaliśmy decyzji o inv. Lekarz sam nam powiedział, że on by się w inseminacje nie bawił, bo skuteczność taka sobie, a nas czas goni. Szczerze mówiąc, to taka diagnoza, że niby wszystko ok jest mało obiecująca. Jak ktoś wie, że jest problem z nasieniem czy jajowodami, to jest oczywiste, że inv pomoże - a u nas takiej pewności nie było. Ale ufff.... zaryzykowaliśmy "małe" 30 tys. zł i się udało :-) Łącznie te dwa podejścia pewnie nas tyle kosztowały.