Zazdroszczę ci tej pewności co do adopcji. Ja tego wcale nie czuję bo całe swoje 35-letnie życie byłam mocno anty dzieciowa. Od małego nie chciałam mieć dzieci, nie umiałam się z nimi obchodzić, one mnie nie lubiały, po prostu nie miałam instynktu. Dopiero jak moja młodsza siostra urodziła cudownego synka, coś się we mnie ruszyło. A na początku to nawet nie chciałam być jego chrzestną, bo przecież mnie dzieci nie lubią i się nie nadaję do tego. Kocham jej synka i odziwo on mnie bardzo lubi, uwielbiam jak się do mnie przytula i całuje. Ale inne obce dzieci wcale mnie nie rozczulają i nie interesują, więc mój instynkt macierzyński drgnął ale nie działa w 100%. Dlatego adopcja na razie nie wchodzi w grę.
Wszyscy z mojego otoczenia wiedzą że ja nie chcę mieć dzieci i nikt nie wie o moim problemie. Powiedziałam tylko kilku najważniejszym osobom. Moja siostra mi wtedy powiedziała że mam za swoje, bo całe życie nie chciałam i jak ona mi to mówiła że jeszcze będę płakać to nie słuchałam. To był straszny cioś dla mnie, że ona mi takie coś powiedziała - co ja miałam poradzić na to, że nie miałam instynktu macierzyńskiego. Boję się komukolwiek jeszcze powiedzieć, żeby znowu mi nikt nie powiedział że mam nauczkę. Tak więc trzymam wszystko w sobie i mózg mi się powoli od tego lasuje. Trochę mi teraz lepiej, że Wam to napisałam, proszę nie oceniajcie mnie źle