reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

Chyba jak się wybudzisz jakies biscuitjes i herbatkę dostaniesz .. poza tym będziesz sobie smacznie drzemać jakis czas i nie będziesz myśleć o głodzie .. widzę ze nie tylko my musimy jeździć do innego szpitala .. mój mąż tez musi metrem do innej kliniki z kuferkiem jechać .. smiejemy się że musi uważac, bo dzieci wytrzesie

No mój musi kuferkiem podłączonym do prądu żeby ciepło trzymać. Niestety zarodkami zajmują się w innym szpitalu w Tilburgu, w tym co ja w Eindhoven, tylko punkcja jest a hodowanie i transfer w tamtej.
 
reklama
No mój musi kuferkiem podłączonym do prądu żeby ciepło trzymać. Niestety zarodkami zajmują się w innym szpitalu w Tilburgu, w tym co ja w Eindhoven, tylko punkcja jest a hodowanie i transfer w tamtej.
I mnie podobnie - embriolodzy w Rotterdam, ale w innym szpitalu i metrem trzeba zawieźć zarodki i oddać nasienie ..
 
Kurtyna... moja kolezanka niby rozumie... sami nie mogli miec dzieci z powodu czynnika meskiego. Maja adoptowana córeczke. Byla malenka jak ja zabrali a dzis ma 11 lat. A kiedy uratowali mi zycie po ciazy pękniętej i wrocilam do pracy po lacznie ze szpitalem 31 dniach przed pol roku sluchalam jaka ona nie zmeczona bo zostala sama..nie wspominajac jakie komentarze walila innym w pracy.. po pol roku od tej sytuacji znow trafilam do szpitala z zagrozeniem skrecenia jajnika od torbieli, byl to wtorek, pech chcial,ze byla na urlopie od poniedzialku, wziela 3 tyg, sciagneli ja w srode do pracy, a w niedzielę wypisalam sie na zadanie jeszcze z bolami,zeby od pon znow poszla na urlop, czyli miala o 3 dni krótszy niz planowala.. byko to 1.5 roku temu.. do dzis wali glupie komentarze, ze jak tak pracodawca mogl, ze ona pokrzywdzona itd.. zero czynnika ludzkiego, zero empatii a przeciez sama byla w takiej sytuacji... ja tego nigdy nie zrozumiem
No to są właśnie baby. Moja koleżanka z pracy też miała in vitro bo starali się 5 lat i nic a teraz do mnie z tekstami że może ty też wreszcie znajdziesz... Na ja pierdole....
 
reklama
Do góry