Ja do dnia dzisiejszego nie wierze w to co się stało
Już bardziej prawdopobne dla mnie by było wygrać w totka kuponem, który przyniósłby mi kosmita
I teraz tez wierze w to, ze plastry pomogły, choć nie bez znaczenia na pewno było szczepienie u Pasnika. Wprawdzie tylko jedno, a podobno można starac się dopiero po drugim. Jak pytałam na doszczepianiu w poniedziałek, to takich przypadków jak ja, docent miał tylko kilka w swojej karierze. Także pewnie zbieg wszystkiego, albo jak stwierdził lekarz u którego robiłam hsg - widocznie tak było mi pisane
choć sama się zastanawiam, czym sobie zasluzylam na takie szczescie