reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

Bo to jest bardzo dobra i konkretna pani dr. U niej wuzyta nie trwa 5 minut tylko dokladnir zawsze wszystko tłumaczy. Dr Grettka i Mercik nie sa tak kontaktiwi ja ona. Nie pamiętam kto jeszcze ale @Iskra_82 ma dzieki niej synka. Ja mam niedrozne jajowody. Dodatkowo brak hamowania - wczoraj mialam pierwsze szczepienie przed powrotem po rodzeństwo i ostatnio miałam podwyzszone NK wiec mialam 3 wkewy z ibtralioidu. Teraz docent o intrakipidzie nic nie mowi bo NK sa ok ale jednak go wezme.
Zgadza się, dr Piekarz to bardzo konkretna babka. Zawsze przeanalizuje kartotekę, wyciągnie wnioski, wysłucha, dokładnie wytłumaczy. Bardzo się angażuje i poświęca dużo czasu (niestety przez to czasem jest poślizg i trzeba trochę poczekać na wizytę, ale coś za coś). Dr Mercik też robi dobre wrażenie, choć jest małomówny. Gretki szczerze nietrawię.
 
reklama
No wlasnie tez pierwsze co pomyslalam to

Od poczatku staralam sie pocieszac ze lepiej tak niz chore dziecko. Tylko ze kazda z nas podchodzac do transferu jest pelna nadzieji. I nie mysli wtedy o tym ze zarodek jest chory. Kazda z nas wierzy po transferze ze tym razem sie uda, inaczej bysmy tego nie robily...
Ja jestem bardzo zmartwiona bo mialam 4 blastocysty najlepszej klasy i wychodzi na to ze kazda byla wadliwa.
Nie che badac zarodkow bo to sa duze koszty, duze ryzyko i tez lekarz mi to odradza.
W rodzinie ani u mnie ani u meza nie bylo chorob. Ale musze powaznie pomyslec co jeszcze zrobic zeby zminimalizowac ryzyko i zwiekszyc szanse.
Staram sie tez nie rozmyslac nad tym czy znowu przeze mnie zabilam kolejne dziecko, kolejne istnienie.
Jest mi pewnie troche latwiej wiedzac ze to puste jajo plodowe i tam nie ma dziecka, niz tak jak np u Ciebie byl zaodek a serduszko nie zabilo. Bardzo Ci współczuje. mam nadzieje ze nigdy nie doswiadcze takiego przezycia.
Duzo jest prawdy w tym co piszesz... niestety
A masz IO? Bo jak czytam co teraz napisałaś to jak bym o sobie czytala. Też zarodki super klasy a puki co 2 transfery nie udane. Natomiast u mnie w klinice bardzo naciskaj na badanie zarodków. Tylko pytanie czy IO może mieć aż taki wpływ na jakość komórek?
 
U mnie cudu NIE MA :(
Jest tylko pecherzyk ciazowy i brak zarodka. Puste jajo płodowe. LEkarz kazał mi dzisiaj odstawic leki i czekac do 10 dni zebym sie sama oczyscila. Bardzo sie tego boje. Jak sie ie oczyszcze to zabieg.
Przeryczałam pol dnia. Łzy sie same cisna. Nie wiem co dalej. Jestem juz dzisiaj pełna zwatpienia.
Przykro mi.. Przytulam..
 
Masz myśli PROFERTIL? Jeśli tak to dużo dobrego o tych lekach słyszałam. Zwłaszcza dobry wplus mają na mężczyzn. W naszym beznadziejnym wypadku nie pomogło ale generalnie wielu pomogło. Kuracja kosztuje cos ok 200zl za miesiąc za faceta.
U nas też profertil u męża poprawił wyniki. Tanie nie jest, ale porównując do cen reszty leków i procedur ivf to pikuś
 
A masz IO? Bo jak czytam co teraz napisałaś to jak bym o sobie czytala. Też zarodki super klasy a puki co 2 transfery nie udane. Natomiast u mnie w klinice bardzo naciskaj na badanie zarodków. Tylko pytanie czy IO może mieć aż taki wpływ na jakość komórek?
Tak mialam bardzo wysokie wyniki Insuliny. Po 2h jeszcze zamiast spadac to mi sporo przyrosla.
IO ma napewno olbrzymi wplyw na jakosc komorek. Gdzies o tym czytalam. Jak znajde to Ci podesle.
 
Wiem ze normalnie to czekaja az pecherzyk urosnie do 25 mm.
Powinien rosnąc 1 mm na dzien. U mnie niestety tak nie bylo.
No i było puste. Brak pęcherzyka żółtkowego.
Mysle ze teraz sobie wprowadze jakies weglowodany pelnoziarniste. Chcialam zrezygnowac przede wszystkim z maki. Zrobilam teraz miesiac przerwy w cwieczeniach ze wzgledu na transfer ale bardzo bede chciala do tego wrocic jak najszybciej bo wyniki byly narawde mega :)
Mam wizyte na 21 pazdziernika do Pasnika i sie zastanawiam czy isc.
Co do dr Paśnika to nie wiem. Niech dziewczyny radzą bo ja nie potrzebowałam.
 
Tak mialam bardzo wysokie wyniki Insuliny. Po 2h jeszcze zamiast spadac to mi sporo przyrosla.
IO ma napewno olbrzymi wplyw na jakosc komorek. Gdzies o tym czytalam. Jak znajde to Ci podesle.
DGD chyba jest tez przykładem. Z tego co pamietam miala problem w stymulacji i bardzo zla jakosc komrek. Leczyla sie metformina i naturalnie zaszla w ciaze. Lekarze chyba nie chcieli juz jej stymulaac.
 
Dziekuje za pocieszenie. Bede musiała robic cala stymulacje od nowa.
Narazie chce tylko miec to za soba. Boje sie tego ronienia.
Juz mi troche lepiej ale szkoda mi wszystkich po kolei bo kazd wierzyl. Szkoda mi najbardziej mojego meza chociaz on kaze sie przestawic na dobre tory i mowi ze z nastepnej stymulacji beda lepsze zarodki.
A ja sie czuje poporstu taka ... wybrakowana.
Straszne te wizyty w klinice jak sie cos zlego dzieje :(
Kochana bardzo przykra wiadomość ale tak jak dziewczyny piszą, u Ciebie zaskakuje więc to znak że przy kolejnej stymulacji będzie lepiej, zobaczysz... gdzie się leczycie? czy u was z nasieniem był problem?
 
Dobrze ze jestes twarda i sie nie zalamujesz to naprawde mega bo niektore dziewczyny popadaja w depresje, nakrecaja sie i jeszcze same sie pograzaja w tej rozpaczy a to przeciez nic nie daje tylko psycha siada. Uwazam ze nieudany transfer, cb, czy jak u ciebie puste jajo to nie jest tragedia, wiem ze dla dziewczyn ktore tak dlugo sie staraja to ta upragniona ciaza jest calym swiatem ale sa wieksze nieszczescia ktore moze wlasnie cie ominelo i nawet o tym nie wiesz. Ja tak plakalam nad moja ciaza ze serduszko sie zatrzymalo ale potem sobie uswiadomilam ze jakby urodzilo sie chore i cierpialo a ja ani nikt inny nie moglby mu pomoc Tylko zostaloby patrzec jak umiera w cierpieniach to jest dopiero tragedia. Jesli zarodek jest wadliwy to powinno sie tylko dziekowac ze natura Nas oszczedzila.
Ja też podziwiam dziewczyny które się tak podnoszą po porażce a ja należę do tych które tak jak napisalas nakrecaja się i popadają w rozpaczy.. To nie jest raczej wybór tylko kazda z nas ma inną psychikę i coś w rodzaju odporności emocjonalnej.. Pograzanie w rozpaczy nie zawsze jest czymś nad czym da się zapanować bo my kobiety jesteśmy obdarzone dodatkowo instynktem którego nie da się oszukać... A każda zadra na psychice pozostaje mimo iż podnosimy głowę i walczymy dalej, robimy nowe badania , zmieniamy klinikę, lekarza, pieniądze odkładamy itd... Więc te nie tak twarde też są 'MEGA'! jedne z nas walczą dłużej inne o wiele krócej, i różnie przechodzą niepowodzenia.. Nie mozemy przeciez się oszukiwać że 'nic się nie stalo'...
 
reklama
No wlasnie tez pierwsze co pomyslalam to

Od poczatku staralam sie pocieszac ze lepiej tak niz chore dziecko. Tylko ze kazda z nas podchodzac do transferu jest pelna nadzieji. I nie mysli wtedy o tym ze zarodek jest chory. Kazda z nas wierzy po transferze ze tym razem sie uda, inaczej bysmy tego nie robily...
Ja jestem bardzo zmartwiona bo mialam 4 blastocysty najlepszej klasy i wychodzi na to ze kazda byla wadliwa.
Nie che badac zarodkow bo to sa duze koszty, duze ryzyko i tez lekarz mi to odradza.
W rodzinie ani u mnie ani u meza nie bylo chorob. Ale musze powaznie pomyslec co jeszcze zrobic zeby zminimalizowac ryzyko i zwiekszyc szanse.
Staram sie tez nie rozmyslac nad tym czy znowu przeze mnie zabilam kolejne dziecko, kolejne istnienie.
Jest mi pewnie troche latwiej wiedzac ze to puste jajo plodowe i tam nie ma dziecka, niz tak jak np u Ciebie byl zaodek a serduszko nie zabilo. Bardzo Ci współczuje. mam nadzieje ze nigdy nie doswiadcze takiego przezycia.
Duzo jest prawdy w tym co piszesz... niestety
@bazylia128 też zastanawiałam się co wadliwego może być w genach moich zarodków.. W 3ciej stymulacji miałam 5 blastek z tego 4 super jakośc i... Z jednego mam synka a reszta nic.. jeśli to nie immunologia to co...
siostra mojego M ma zespół Turnera, to choroba genetyczna na którą tylko dziewczynki chorują i zaczęłam czytać...Bo pomyślałam że to dziedziczne. Otóż ku mojemu zdziwieniu choroba ta występuje w przypadkach 1:2000 więc stosunkowo często! Tylko że 99% jest poroniona na bardzo wczesnym etapie..w naturalnej ciąży tego nie monitorujemy.. Przy iVF mogą to być ciążę biochem.. Nadal nie wiem czy może to być jakiś związek iż zarodki żeńskie mają uszkodzony chromosom X od męża dlatego miałam już 2 biochemiczne.. Nie wyczytałam że to jest obciążenie genetyczne.. Same osoby chore na zespół turnera nie mogą mieć dzieci więc pytanie skąd się te ciążę biorą.. Boję się że u nas to może mieć jakiś wpływ na żeńskie zarodki :(
 
Ostatnia edycja:
Do góry