ilmenau
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Marzec 2018
- Postów
- 3 118
Dzo
Dziękuję kochana za wsparcie. Mysle ze moja mama dala by mi wsparcie i jakos pogodziliby sie z z tym co los nam zgotowal, gorzej z tesciami. Maja tylko syna i córkę. Corka rozwiodla sie 6 mowsiecy temu i nie wskazuje nic na to by planowala ulozyc sobie dalej zycie a my jak wiadomo mamy pod gorke z zajsciem... wiec bardziej by to przeżywała i zatrzymalaby sie tylko na tym jaka to ona jest nieszczęśliwa bo nie wnukow.
Oj boze spodziewałam się ze to będzie trudne ale nie ze az tak... liczylam sie z porażką za pierwszym razem... no ale... kto nie ma nadzieli ze sie uda... kurcze od 5 jiz nie śpię, grzebie po necie i szikam w okolicy jakiegoś endokrynologa ktory ma tez pojecie o ivf i bedzie w stanie to wszytko polaczyc... i dupa nic... dzis jade do kliniki zaplacic za nasze dwa mrozaczki na zimowisku i popytam moze tam kogos mi poleca... jesli teraz sie nie uda zrobie od razu ta krzywa cukrowa i insulinowa bu juz u endokrynologa i to skonsultowac. Czy oni sie na tym noe znaja?
Wiem że to trudne, ale nie daj zrzucić na siebie czyjeś pragnienia o wnukach. Głównie chodzi mi o to, żebyś nie czuła presji, wystarczy nam stres przez który przechodzimy przy ivf. Ja w pewnym momencie ograniczyła spotkania rodzinne, rodzicom jednym i drugim powiedzieliśmy że jak będziemy spodziewać się dziecka to im powiemy i nie trzeba nas co miesiąc pytać. Z moją mamą wyszło tak przypadkiem, bo mi mówiła o kuzynie, który też nie może mieć dzieci.
Jesteś już trochę na tym forum i sama widzisz, że prędzej czy później się udaje. Wam też się uda
A co do endokrynologa i ginekologa to jakbyś była z Wrocławia to mogłabym Ci polecić moich lekarzy...
Ona juz wczesniej mowila mi, ze skoro mam krzywy kregosup to tu szukac przyczyny bo masaz moze zdzialac cuda, generalnie wczesniej wyczuwalam od niej niechec do in vitro.. ale jakos sie hamowała. Chodze do niej rzadko bo generalnie nie choruje a jak mnie zaatakuja jakies zatoki to dobrze mi leki dobiera. No i na wyniki zawsze jakkes skierowanie da...
Co do ryzyka to ja sie przyznam, ze malo wiem w tym temacie i nie jestem swiadoma. Jeszcze w marcu blokowalam sie przed in vitro tylko i wylacznie ze wzgledu na kasę.. nie czytalam nie szukalam. Mialam przekonanie, ze oni lacza "materialy" i sie udaje, ze dlatego jeat to takie drogie. Dopiero jak dopisalam sie tu na forum i czytam o Waszych walkach zrozumialam, ze nie jest to takie proste.. duzo tego o czym piszecie jeszcze nie rozumiem.. obaw mam teraz mnostwo ale tez przez to, ze jestem zielona w temacie.
Naprawdę zmień lekarza, bo będzie jeszcze trochę badań, na które możesz dostać skierowanie i nie musisz przy tym słuchać czyichś poglądów. Medycyna od kilkudziesięciu lat ulepsza techniki badań i ivf, żeby zwiększyć skuteczność i zmniejszyć ryzyko, jak lekarz nie wierzy w postępy medycyny to dla mnie nie jest lekarzem. Ja miałam duże szczęście trafić na ginekologa, endokrynologa i interniste, którzy mnie wspierali, dawali skierowania na badania, wszystko monitorowali. Przez cały okres starań, ciąży, porodu itp nikt nie dał mi odczuć, że ivf to coś złego, wprost przeciwnie raczej wszyscy gratulowali, że wreszcie się udało.
Ja też byłam zielona jak 1.5 roku temu dołączyłam do forum, ale dużo się dowiedziałam, bo wsparcie tutaj jest ogromne. Pytaj, pytaj, pytaj a jak już sama będziesz mieć większą wiedzę to pomagaj kolejnym nowym staraczkom. Powodzenia!