sssurykatka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Czerwiec 2018
- Postów
- 1 312
Kochana, tak jak Biedroneczka pisze... musisz sama podjąć decyzję. To też zależy ile tych zarodków finalnie będzie. Ja raczej optuję obecnie za trzymaniem do blastki, ale to przez swoje doświadczenia, nie jestem obiektywna... życzę Ci, by było ich tyle, żebyś się musiała zastanawiać, które podać a które zamrozićTak pytam w sensie nadzieji na jakis zarodek oprócz swiezaka .
Czy trzymać je do 5 doby czy robić sobie nadzieje ze coś mam i mrozić w 3,czy rzeczywiście może coś z tej 3 doby przetrwa w macicy.
Nie wiem co robic
Boje się ze zostanę znowu z jednym zarodkiem jak poprzednio
Powodzenia, ivf to ciężka walka, mam nadzieję,.ze uda Ci się ją szybko wygrać .Witam Was wszystkie gorąco. Tak od października Wam się przyglądam i ze zdumienia oczy przecieram. Jakie Wy jesteście wspaniałe, tyle siły cierpliwości, tyle przeżyliście a dalej walczycie jak lwice!!!
Moje IVf jest 100% refundowane, przez ponad 2 lata czekaliśmy aż do czegoś dojdzie. Ze mną z tego co mówił doktor wszystko ok, poza nieregularnymi miesiączkami( badania wszystko w normie, ponoć taki mój urok, ponoć po ciąży się odmieni...o ironio). Od zawsze wiedzieliśmy gdzie leży problem (Mój luby ma za leniwych żołnierzy). Alee w końcu w październiku doszło do punkcji (protokół krótki). 13 jajeczek pobrali, o jaka ja byłam szczęśliwa!! Niestety dopadła mnie hiperka, poleżałam trochę w szpitalu a embrionki zostały zamrożone 3 dnia tylko 2 z nich. Potem z przyczyn rodzinnych musiałam transfer odłożyć na nowy rok, za dużo stresu, żałoba.
Nooo dobra 8 lutego miałam transfer tych silnych już nie mrozaków . Jutro oficjalny test, boję się znów zawieść ale też jestem podniecona jak nigdy dotąd. Piszę by się trochę wyżalić, nikt z mojego otoczenia nie czai przez co takie rodziny jak my przechodzimy. Życzę Wam wszystkim, udanych transferów, silnych embrionków, silnych i zdrowych ciąż.
A miżwsz napisać 2 słowa, jak to jest, że ivf masz refundowane? To w ramach jakiegoś programu?
Nie, no jak wydębiłaś na nhs to jasne. Pytam, bo.mam przyjaciólkę mieszkającą w UK i często muszę jej leki podsylać, a ona na badania jeździ do Polski, mimo.pełnego ubezpieczenia na miejscu, woli prywatnie w Polsce zrobić,.bo wielu rzeczy po.prostu nie ma dostępnych a jak są, to za.kolosalne.pieniądze... strasznie to dla nas dziwneDokladnie prawie podwojona waga w 3 tyg... troche dziwne. Tak, mozna isc prywatnie, ale jesli mam usg za 4 tygodnie w 36tc to wiele mi to nie da na tym etapie, wole poczekac i znac wage blizej daty porodu, najwazniejsze, ze tej cukrzycy nie ma to juz sie nie martwie o grubaska [emoji6]
Ej, chyba widziałam taką scenę w takim brytyjskim serialu o położnych... tylko.on się rozgrywa na początku XX wiekuI to chyba podsumowuje ta sytuacje najelpiej, to jest wszytsko takie pi razy oko. A tu w uk dodatkowo jest jeszcze hicior, centymetrem brzuch polozna mierzy na wizytach zeby zobaczyc czy dziecko rosnie prawidlowo... witamy w sredniowieczu polozniczym
Ale jak dziecko jest duże to jest zawsze zagrożenie, że się zaklinuje, że bark stanie... oczywiście mówię o tych naprawdę dużych, dla niektórych 3900 to dużo, a dla innych 4500.mało... ale ja bym się bała rodzić pięciokilowca, po pierwsze popękać przy tym można na pół, a po drugie ryzyko zaklinowania spore... bałabym się.Ja jestem zdania ze jesli nie ma zadnego zagrozenia to dziecko powinno sie rodzic silami natury, nawet duze. Jakos to jest tak wymyslone i zrobione ze duze tez sie przepchnie.Dla mnie to byl pikus w porownaniu z nacinaniem i szyciem krocza. Tego nigdy nie zapomne[emoji36]