reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Moja mama tez chodzi na msze co niedziele, jest bardzo wierzaca. O ivf jej powiedzialam dodajac, ze dla.mnie to jedyna droga do bycia matka i ze zrobie wszytsko i wiecej byleby sie udalo. Powiedzialam jej jak beta byla pozytywna. Zaakceptowala, zrozumiala i oszalala na punkcie wnuczki [emoji4] A potem zaczela ogladac program o ivf, zeby lepiej to pojac. Choc dalej naiwnie wierzy, ze kiedys uda nam naturalnie.

Gratuluję córki myślę, że starsze osoby tak już mają. Kiedyś nie było takich problemów z zachodzeniem w ciążę więc i in vitro nie było. Teraz niestety niepłodność to choroba XXI wieku więc i medycyna idzie do przodu. Oby to jakoś przetrawila i na pewno będzie dobrze. Jakby nie patrząc to zawsze mogłam na nią liczyć chociaż to pierwszy tak poważny problem U mnie.
 
My też nie informowaliśmy o podjęciu decyzji o in vitro, nawet nie mieliśmy takiego dylematu chyba od razu uznaliśmy, że to "nasza sprawa", chociaż myślę, że wszystko zależy jakie ma się relacje z mamą, rodzicami, trudna sprawa
 
Moje dziecko jest szalone. totalnie nie udało się zmierzyć przezierności. Lekarka próbowała górą i dołem. No dziecko tak fikało że nic nie dało rady zrobić. Niestety dziś w zasadzie ostatni dzień pomiarowy bo długość 8 cm równo 14 tc. Niezły aparat, leżał jak żaba, potem odbijał się nogami, fiknął koziołka. Lekarka śmiała się że dawno tak szalonego pacjenta nie badała.
Super, żywe srebro
Jak ma tyle siły to napewno zdrowiutkie:yes:
 
Moja rodzina wie, rodzina męża nie.
Kiedyś mówiłam o becie i transferach, teraz już nie - jak się nie uda, to nie chcę pocieszania, bo robi mi to gorzej. W pracy wiedzą - , że się staramy, że jeździmy do Warszawy (mam takie stanowisko, że jak mnie nie ma to muszę sobie znaleźć zastępstwo) - o konkretach, że to in vitro wie tylko kilka osób. Mam to szczęście, że rozumieją - a przynajmniej tak mi się wydaje. Ja nie potrafię się dobrze kryć i zatajanie jest dla mnie ciężarem - chyba, że przed teściową ;) ;) ;)
 
Moja rodzina wie, rodzina męża nie.
Kiedyś mówiłam o becie i transferach, teraz już nie - jak się nie uda, to nie chcę pocieszania, bo robi mi to gorzej. W pracy wiedzą - , że się staramy, że jeździmy do Warszawy (mam takie stanowisko, że jak mnie nie ma to muszę sobie znaleźć zastępstwo) - o konkretach, że to in vitro wie tylko kilka osób. Mam to szczęście, że rozumieją - a przynajmniej tak mi się wydaje. Ja nie potrafię się dobrze kryć i zatajanie jest dla mnie ciężarem - chyba, że przed teściową ;) ;) ;)

Ja znowu miałabym więcej odwagi powiedzieć o tym teściowej bo ona do wszystkiego podchodzi na luzie i nie krytykuje nikogo za podjęte decyzje. Nie wtrąca się do niczego. Za to moja mama chyba ciągle myśli, że mam 15 lat i może wpływać na moje życie i decyzje.
 
U nas o in vitro wiedzą wszyscy bliscy ....
Nie robię z tego tajemnicy bo to nic złego ....
Nie musze tego chować przed swiatem ....
Nawet ksiądz co chrzcił Marceline wie ....
Mama przylatywała na każdą stymulacjie ,transfer by pomóc..... sie kobita nalatała :laugh2:
Ale udało się w końcu.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Cześć dziewczyny. Czytam Was od dłuższego czasu i postanowiłam się w końcu przywitać i coś napisać. Staramy się z mężem o dziecko od ponad 3 lat, przeszłam już stymulacje CLO, letrozolem. Miałam robioną drożność jajowodów, histeroskopię, 3 nieudane iui i teraz stoimy przed decyzja o in vitro. Osobiście nie mamy nic do in vitro, ale boję się jak zareaguje na to moja mama z która pracuję więc muszę jej powiedzieć co planuję bo będą mi potrzebne dni wolne więc raczej tego nie ukryję. Jak to załatwić? Wasi bliscy wiedzą o in vitro czy zachowaliście to dla siebie?
Życzę każdej z Was i sobie pięknych ciąż i przede wszystkim nudnych.
Pozdrawiam :)
Myśmy nie chcieli mówić i nie powiedzieliśmy nikomu, tyle tylko, że z pomocą medyczną się udało endokrynologiczną wiedzą moi rodzice reszta nic...
 
Do góry