Mężczyźni, szczególnie w PL, generalnie mają problem z emocjami, my sobie popłaczemy na legalu a oni co- twardzi mają być, bo takie oczekiwanie społeczne,a stres się kumuluje. Wczoraj, jak z moim (jak już było wiadomo, ze nie wyszło) byliśmy na spacerze i para z małym dzieckiem przechodziła, to na dziecko spojrzał i od razu szybko głowę odwrócił, nic nie musiał mówić... ale jak pytam, jak on to znosi, to mówi,żebym na sobie się skupiła, zresztą wspiera i ciągle rozśmiesza, żebym w doły nie popadała a sam w milczeniu wszystko znosi (chodzi na długie spacery). Nikt ich nie nauczył, że emocje, te miękkie są ok i, mam wrażenie,jest im przez to trudniej o konstruktywne wyrazanie czy choćby zwerbalizowanie żalu, który na bank się pojawia.