Znam takie małżeństwo. Spokojnie ponad rok już się starają o dziecko ale jemu męska duma nie pozwala pójść na badanie. Żona lata po lekarzach ale jak na razie poza podwyższonym TSH, na które bierze leki, to wszystko wygląda u niej dobrze. Chociaż doskonale on wie jak było u nas, że taki ciężki przypadek męskiego czynnika nas dopadł, to nie dociera do niego, że to jednak po jego stronie mogą leżeć problemy. Ja się nie odzywam ale na miejscu tej żony, to bym mu nie wybaczyła ale niech sobie robią, co chcą.
Mój mąż tylko jak szedł pierwszy raz na badanie, to miał cykora, później stało się to normą. Chociaż na wieść o plastrach nieco zbladł, to myślę, żeby kleił ale w końcu ich nie kupiliśmy, bo ostatni transfer się udał. Miał też biopsję jądra i powiem szczerze, że zaskoczył mnie tym, że się zgodził, bo igły, narkoza itd. go przerażają ale widać chęć posiadania dziecka była silniejsza.