Czesc, byloby nieuprzejmym gdym sie nie odezwala, a wiec pisze. W piatek moja beta 1408, dzis 2800. W przypadku silnych boli brzucha mam jechac natychmiast do szpitala jesli nie to czwartek kolejna kontrol. Na usg ani we wlasciwym miejscu, ani w niewlasciwych niczego nie widać. Nie moga mi jeszcze zrobic laparoskopii bo musza dac szanse na to ze jesli ciaza jest we wlasciwym miejscu to sie rozwinie. Ale lekarka dala mi delikatnie do zrozumienia zebym sobie nadziei nie robila. Jestem juz domęczona tym wszystkim, w mojej pierwszej nieudanej ciazy tez co dwa dni jezdzilam oczekujac ze w koncu bedzie cos widac. Jestem zmeczona psychicznie i fizycznie, w dodatku powoli pojawiaja sie u mnie pierwsze ciazowe syndromy, co nie ulatwia sprawy. Jeszcze sie nastresowalam jak glupia, bo w szpitalu nie daja chorobowego i odeslali mnie do mojej "codziennej" ginekolog, a ta nie chciala mi wypisac. Powiedziala ze podejrzenie ciazy pozamacicznej to nie jest powod do chorobowego. Nawet nie mialam sil sie z nia o cokolwiek wykłucac, ale w koncu jak juz wychodzilam zatrzymala mnie w drzwiach i powiedziala ze mi do srody wypisze. Jak ma to nie byc powod do chorobowego? W szpitalu mowia ze mam byc przez te dni pod czyjas opieka na wypadek gdyby cos sie dzialo, a ta mi chorobowego nie chce dac. Mam chodzic z opiekunem do pracy, zeby patrzyl czy jak podniose cos ciezszego to cos mi sie stanie czy nie? Brak slow. Bede chyba musiala pomyslec o zmianie ginekologa, bo ta idzie za przepisami a nie za czlowiem. Do tej pory mi to nie przeszkadzalo, bo wszystko robie w klinice, do niej chodzilam tylko na cytologie. W kazdym badz razie w piatek bylam w szpitalu z torba z rzeczami z mysla ze juz tam zostane na zabieg, dzisiaj bylam z torba, i w czwartek znowu jade z torba. Przynajmniej chcialbym miec juz to za soba, bo wtedy moglabym to oplakac a pozniej podniesc glowe, a tak to na zapas plakac sie nie da, wiec i glowy do gory podniesc nie mozna.