Hmmmmmmm niech pomyślę
Może być, że immunologia mi szwankuje, Paśnik stwierdził, że mój organizm "słabo zareagował na ciążę" i macica je wyeksmitowała. Ale z jednej strony to dziwne, bo miałam też wlewy z immunoglobulin, które powinny natychmiast uśpić mój układ immuno i powinno być gitara, a tymczasem ja ronię ciąże tuż po tych wlewach. Więc teraz zmieniłam klinikę z jednej z krakowskich na ciechocinek, poszczepiłam się limfocytami i w zaleceniach do procedury mam dodatkowo intralipidy. Na immonoglobuliny mnie już nie stać, tym bardziej, że nie zadziałały. Drugim winowajcą poronień mogą być moje komórki jajowe, które przy takim zaawansowanym pcos mogą zwyczajnie byc do dupy. Nie wiem. Genetyki nie ruszałam jeszcze za bardzo, bo w sumie co mi to da...