reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Kochana ja też mogę ci odpowiedzieć :)
Test.dna to jest taka strona internetowa, na której możesz zamówić rzeczy do pobrania badań w domu - można zrobić wymaz z policzka. Ewentualnie poszukaj sobie na internetach jak zdiagnozować zespół antyfosfolipidowy i w diagnostyce wszystkie te badania możesz zrobić. Mogę ci podesłać na priv, żeby tu już nie zaśmiecać, bo kiedyś już o tym pisałam :)
Clexane to heparyna na rozrzedzenie krwi, ona zapobiega mikrozakrzepom, które mogły utrudnić swobodny przepływ krwi do łożyska. Moje poronienie wyglądało bardzo podobnie do twojego i Mirek wypisał mi na tej podstawie teraz clexane z refundacją. Czy pomoże - to sie okaże...

Podeslij mi prosze, przynajmniej bede miala na priv, gdybym kiedykolwiek jeszcze do tego podeszla.
 
Kochane jutro chce zrobić te badania które mi Pani doktor wyznaczyła do książeczki ciąży i muszę też zrobić mocz ale wieczorem biorę crinone to myślicie , że to nie przeszkadza ? :)

Ja biorę crionone i mimo tego badanie wyszło ok. Pamiętaj tylko,żeby mocz był poranny, po uprzednim podmyciu, i do kubeczka tylko ten środkowy "sik" :)
 
Ciezka noc, moj M rozpadl sie kompletnie, swiat mu sie zawalil. On sie z tego wszystkiego tak bardzo cieszyl, czasami mialam wrazenie, ze nawet wiecej niz ja. Wczoraj kupilismy trunki i po prostu wypilismy. Mowil mi, ze ktos musi byc silny, wiec on sie stara ta osoba byc, ale na koncu to on sie rozkleil. Aczkolwiek, mala dyskusje mielismy, bo ja jestem tego zdania, ze moze faktycznie tak mialo byc, ze ktorys z zarodkow byl chory, moze nie tak mocny, licho wie co. Kiedys pomyslalabym, ze to tylko komorki nad ktorymi nie ma co plakac. Zreszta jak moja mama robila invitro to wlasnie tak myslalam. Teraz jestesm zdania, ze te komorki, byly moimi dziecmi i nie wolno mi ich tak zapomnac. Chcialabym w zwiazku z tym symbolicznie je pochowac, nadac im imiona, mimo iz nie wiem kim byly, po prostu zeby nie byly tylko czyms co przeminelo. On sie na to nie chce zgodzic. Mowil mi wczoraj, ze gdzie Bog jest w takich sytuacjach, wiem... ma do tego prawo tak mowic. Ja nie jestem jakos bardzo wierzacym czlowiekiem, ale po swojemu wierze i wierze, ze nie raz nam pomagal w innych kwestiach, albo powiedzmy ktos albo cos nam pomagalo. Ale nie wolno mi, od tak przekreslac, mimo iz cholernie to boli i ciezko dalej wierzyc.

Myslalam tez, robiac sobie wyrzuty sumienia, ze moze to jednak blad byl zdecydowac sie na dwa zarodki. Ze moze jeden z nich zaczal obumierac, moze to bylo to pierwsze krwawienie i wtedy rozpoczelo sie ciagniecie za soba tego drugiego. Mam tez pretensje do siebie, ze po urlopie wrocilam na te kilka dni do pracy. Praca nie fizyczna, ale czlowiek jednak zmeczony wracal i szedl do tej komunikacji. Teraz po prostu byla sytuacja idealna, mialam wolnego tyle, ze nie musialam sie z niczego tlumaczyc, beta tak pieknie rosla, az za pieknie, progesteron wsumie tez procz tego jednego spadku, gdzie dolaczono Prolutex. Wiec ja naprawde nie wiem, co gdzie na jakim etapie poszlo nie tam. Moj M powiedzial mi wczoraj, ze tak jak on tych lekarzy nie lubi, to na twarzy Doktora wczoraj bylo szczere wspolczucie i przejecie. Ja tez to widzialam, bylo mu cholernie przykro. Tylko co nam to da, bajka sie skonczyla.

Nie wiem, czy bede podchodzila do nastepnej stymulacji, nie wiem w ogole, jak to bedzie w pracy. Najchetniej chcialabym sie zaszyzc gdzies i nie wychodzic przez caly dzien. Tak bardzo sie trzymalam w garsci, aby nie denerwowac sie, nie przejmowac niczym podczas calego tego zabiegu, dali mi tyle czasu w klinice, w domu to samo, staralam sie, i po prostu nie wiem cholera gdzie zawinilam i czym. Nigdy nie sadzilam, ze staranie sie o dziecko moze byc tak bolesne a utrata nawet tych komoreczek malych taka traumatyzujaca. Jestem wykonczona, po prostu wypalona po wczorajszym.

Dzisiaj chowam moje leki do kuferka a kuferek sprzatam z widoku. Koniec tego tematu dla mnie na razie. Gdyby ktoras z was potrzebowala cos z lekow to dajcie mi znac. Moze chociaz do tego sie przydadza :(
Monia, mi wiary dodaje dużo historii dziewczyn stąd, po tylu poronieniach doczekały się w końcu swoich malutkich marzeń. Trzeba tylko drążyć temat, kombinować jak się da i obmyślać nowy plan. Ja się w życiu nie poddam. Dopóki mam macicę, to będę próbować :) Urodzę dziecko i już! A najlepiej 2 albo 3 ;)
Jeśli chcesz symbolicznie pożegnać się ze swoimi dzieciątkami to polecam przejechać się na cmentarz na Borku Fałęckim, tam jest Pomnik Dziecka Utraconego. Byłam tam na Wszystkich Świętych i potem jeszcze kilka razy i bardzo mi to pomogło. Raz jak tam byłam przyszło małżeństwo z wózkiem i maleńkim dzieckiem i zapalili aż 4 znicze. Ich droga musiała być naprawdę bolesna, ale doczekali się w końcu upragnionego szczęścia. Wierzę, że i my też się doczekamy.
 
reklama
Do góry