madmax - bardzo dobrze ze trafilas do szpitala i jedz jutro jak cie beda chcieli zostawic to sie nie wahaj, ja zalowalam ze mnie nie zostawili bo jak w nocy bolesci dostalam to myslalam ze zejde, nie umialam wstac do ubikacji a postanowilam isc nie wiedziec czemu bo mialam wrazenie ze wszystkie wnetrznosci ze mnie wylatuja.
Zosia - nie tylko ty masz ataki smutku i melancholii i nie tylko ty placzesz na mysl o dzieicich, kobietach w ciazy. Chyba kazda z nas miala taki okres. Zlosc, bezsilnosc, furia, smutek, depresja itp. Jak do mnie do pracy przyszla corka jednej kolezanki razem ze swoim 3 tygodniowym synkiem to wszystkie sie rzucily do wozka i byly tylko ochy i achy a ja zaczelam plakac. Tyle lat staran, negatywnych testow, badan itd. Rizumiem ze im dluzej sie czeka tym mniej sily czloweik ma do walki, ale w koncu i tak sie na nia decydujemy. Ostatnio tesciowa mi powiedziala ze ona by sie chyba nigdy nie zdecydowala a ja odwazna bo po latach bezowocnych starac zaciagnelam emka do lekarza, potem ja musialam sie bawic w hormony, zastrzyki itp, a zastrzyki to pewnie bolaly. Ja jej powiedzialam ze to nie mialo nic wspolnego z odwaga. Mna , toba i chyba kazda z nas tutaj kierowalo tylko jedno chec posiadania malenstwa. My cie tutaj doskonale rozumiemy i nie jestes osamotniona w swoich odczuciach. A co do radosci jak dziewczynom sie udaje, zawsze sie cieszylam jak ktorej sie udalo dawalo to nadzieje nam czekajacym ze i nam sie uda ale faktycznie jest w tym cos ze teraz jak w koncu i mnie sie udalo radosc jest inna. Podczas tej radosci nie ma juz pytania "a kiedy ja sie bede cieszyc?" Zosiu glowa do gory i na ciebie przyjdzie pora. jedne z nas maja krotsza droge inne dluzsza, ale dopoki jest nadzieja - walczymy.
A PiSu nie sluchaj bo zdrowia szkoda. No a nasz kochana brytyjska pogoda w nastroju nie pomaga.
Pozdrawiam cie serdecznie
Zosia - nie tylko ty masz ataki smutku i melancholii i nie tylko ty placzesz na mysl o dzieicich, kobietach w ciazy. Chyba kazda z nas miala taki okres. Zlosc, bezsilnosc, furia, smutek, depresja itp. Jak do mnie do pracy przyszla corka jednej kolezanki razem ze swoim 3 tygodniowym synkiem to wszystkie sie rzucily do wozka i byly tylko ochy i achy a ja zaczelam plakac. Tyle lat staran, negatywnych testow, badan itd. Rizumiem ze im dluzej sie czeka tym mniej sily czloweik ma do walki, ale w koncu i tak sie na nia decydujemy. Ostatnio tesciowa mi powiedziala ze ona by sie chyba nigdy nie zdecydowala a ja odwazna bo po latach bezowocnych starac zaciagnelam emka do lekarza, potem ja musialam sie bawic w hormony, zastrzyki itp, a zastrzyki to pewnie bolaly. Ja jej powiedzialam ze to nie mialo nic wspolnego z odwaga. Mna , toba i chyba kazda z nas tutaj kierowalo tylko jedno chec posiadania malenstwa. My cie tutaj doskonale rozumiemy i nie jestes osamotniona w swoich odczuciach. A co do radosci jak dziewczynom sie udaje, zawsze sie cieszylam jak ktorej sie udalo dawalo to nadzieje nam czekajacym ze i nam sie uda ale faktycznie jest w tym cos ze teraz jak w koncu i mnie sie udalo radosc jest inna. Podczas tej radosci nie ma juz pytania "a kiedy ja sie bede cieszyc?" Zosiu glowa do gory i na ciebie przyjdzie pora. jedne z nas maja krotsza droge inne dluzsza, ale dopoki jest nadzieja - walczymy.
A PiSu nie sluchaj bo zdrowia szkoda. No a nasz kochana brytyjska pogoda w nastroju nie pomaga.
Pozdrawiam cie serdecznie